Najprawdopodobniej w lipcu zapadnie decyzja dotycząca wydzielenia aktywów węglowych z PGE. Spółka liczy, że ewentualne zrzucenie węglowego balastu ułatwiłoby jej dostęp do tańszego finansowania i ułatwiłoby inwestycje w OZE.


PGE wspiera plan ogólnopolskiego wydzielenia węglowych aktywów do specjalnej państwowej spółki - wynika z wypowiedzi Pawła Ciocha, odpowiedzialnego za relacje korporacyjne w zarządzie PGE, dla S&P Global. Zdaniem Ciocha decyzja ma zapaść w przyszłym miesiącu. Odpowiedź na temat przyszłości sektora mają dać zapowiadane przez ministra Sasina dwa plany rządowe: dla górnictwa i energetyki.
Cytowany przez S&P Global Maciej Burny, dyrektor biura PGE w Brukseli, mówi o transformacji "teraz albo nigdy" i widzi w planach szansę na prawdziwą odmianę dla PGE. - Jeżeli zdołamy oddzielić aktywa węglowe, będziemy mogli skupić się mocniej na inwestycjach niskoemisyjnych. Przewidujemy spore wzrosty cen uprawnień do emisji CO2 w najbliższych latach i musielibyśmy wygospodarować ogromne środki tylko na to, by utrzymać działanie już istniejących jednostek. Zamiast tego moglibyśmy przekierować nasze wydatki na wiatr, fotowoltaikę, czy gaz - oswiadczył. Dodał także, że w dekarbonizacji widzi szansę na tańsze finansowanie, wiele instytucji bowiem kręci nosem na węglowe spółki, chętnie zaś finansuje "zielone" inwestycje.
Cioch poinformował z kolei, że PGE planuje opublikowanie 10-letniej strategii w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Ma ona opierać się na trzech filarach: wiatrakach, wiatrowych farmach morskich i fotowoltaice. - Nasza zielona transformacja to fakt - zaznaczył.
Warto jednak podkreślić, że obecnie PGE, mimo "zielonej ofensywy marketingowej", wciąż (dane za I kwartał 2020) aż 84 proc. energii produkuje z węgla, w tym głównie z najgorszego pod względem emisji CO2 węgla brunatnego. OZE to ledwie 5 proc. w miksie PGE. W latach 2015-18 spółka wydała zaś 96 proc. swoich nakładów inwestycyjnych na aktywa węglowe i gazowe. Obecnie PGE wskazuje, że odchodzenie od węgla powinno następować zgodnie z cyklem życia istniejących aktywów. - Wiele z nich zakończy pracę wcześniej niż w 2045 roku ze względu na niską efektywność i degradację techniczną - stwierdził Burny.
Złoczew w odstawkę?
To stawia pod znakiem zapytania m.in. takie inwestycje jak Złoczew, czyli nowa odkrywka PGE, z której węgiel trafiać miał do Bełchatowa. Dziś po raz kolejny odsunięto decyzję ws. odwołania od warunków środowiskowych dla koncesji Złoczew. Tym razem do końca sierpnia. Proces ciągnie się dłużej niż pierwotnie zakładano i część analityków zaczyna wątpić w inwestycje. Greenpeace poinformowało, że z dokumentów, które organizacja pozyskała, wynika, iż spółka zakłada stopniowe wygaszanie Bełchatowa po 2030 roku (co implikuje rezygnację ze Złoczewa). ClientEarth apelowało dziś z kolei do nowej prezes PGE GiEK: „Złoczew” trzeba porzucić, zanim stanie się drugą „Ostrołęką C”.
Przypomnijmy, Ostrołęka C, która pierwotnie miała być blokiem węglowym i w którą włożono przeszło 1 mld zł, za sprawą problemów z uzyskaniem finansowania została przemieniona na projekt gazowy. Samo PGE, choć nowy prezes także jest zwolennikiem odchodzenia od węgla, oficjalnie nie zajęło jednak jeszcze stanowiska w sprawie Złoczewa, póki co jedynie zadeklarowało, że po otrzymaniu koncesji rozpocznie "wnikliwe analizy". Być może zmiany w strukturze węglowych aktywów sprawią, że Złoczew przestanie być problemem PGE.
Wiele znaków zapytania
Warto dodać, że spore nadzieje na zieloną transformację PGE pokazują inwestorzy. Papiery spółki w ciągu tygodnia podrożały aż o 34 proc. Wcześniej notowaniom firmy ciążyło właśnie ryzyko zaangażowania jej w ratowanie sektora górniczego (w ostatnich latach ratowanie górnictwa przez energetykę stało się swego rodzaju tradycją). Zrzucenie węglowego balastu otwiera nowe możliwości, także w kontekście zapowiadanego przez Unię wielkiego programu dopłat na transformację energetyczną. Rodzi jednak też pytania np. o wycenę aktywów.
Na potencjalne problemy z pomysłem wskazują i analitycy. - Gdyby chodziło tylko o wydzielenie aktywów PGE, to pytanie, po jakiej cenie. Gdyby miało dojść do wydzielenia aktywów węglowych wszystkich spółek i wniesienia ich do jednej spółki, to mógłby być problem z urzędem antymonopolowym - powiedział w rozmowie z PAP Biznes Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale.
W szerszym kontekście - a więc całej branży energetycznej i górniczej - solidny znak zapytania stoi także nad przyszłością aktywów węglowych. Samo przerzucenie z kieszeni do kieszeni nie uleczy sektora, co pokazał m.in. eksperyment z Polską Grupą Górniczą. Kopalnie muszą przejść transformację z prawdziwego zdarzenia, inaczej problem będzie się tylko pogłębiał.
Adam Torchała