Drugi pełny tydzień stycznia przywitał kierowców mocnymi podwyżkami na stacjach paliw. Ceny przy dystrybutorach poszły w górę najmocniej od maja. Powoli powinniśmy zacząć się oswajać z perspektywą benzyny i oleju napędowego po blisko 5 zł za litr.


Za nami kolejny tydzień wzrostu cen paliw w Polsce. Ale tym razem podwyżki były bardzo dokuczliwe i średnio w skali kraju najmocniejsze od maja. Litr benzyny Pb95 kosztował średnio 4,68 zł i był o 9 groszy droższy niż tydzień wcześniej - wynika z danych BM Reflex. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy benzyna podrożała już o 28 gr/l.
Olej napędowy tankowaliśmy przeciętnie po 4,65 zł/l, czyli aż o 10 gr/l drożej niż tydzień temu. W przypadku tego paliwa mówimy o wzroście średniej ceny detalicznej o 35 gr/l w ciągu ostatnich 9 tygodni. Mocno – bo o 5 gr/l – podniosła się też średnia cena LPG, za który płacono 2,19 zł/l. W przypadku wszystkich paliw są to najwyższe średnie ceny od przełomu marca i lutego 2020 roku.
Podwyżki przy dystrybutorach były efektem coraz wyższych stawek hurtowych. 15 stycznia PKN Orlen oferował benzynę Eurosuper 95 po 3 639 zł/m3, a więc po ok. 4,48 zł/l po dodaniu VAT-u. To o 11 gr/l drożej niż tydzień temu i już o 46 gr/l drożej niż pod koniec października.
W przypadku oleju napędowego w cenniku płockiej rafinerii widniała kwota 3 729 zł/m3, a więc ok. 4,59 zł/l po doliczeniu VAT-u (akcyza zawarta jest już w cenie hurtowej). To także o ok. 11 gr/l więcej niż przed tygodniem i już o 62 gr/l więcej niż jesienią.
Istnieją dwie przyczyny niedawnego wzrostu cen paliw w Polsce. Pierwszą jest szybko drożejąca ropa naftowa. „Czarne złoto” kosztuje ponad 55 dolarów za baryłkę i jest już 47% droższe niż pod koniec października. Drugą przyczyną jest zmiana polityki Narodowego Banku Polskiego, który interweniował na rynku walutowym w celu osłabienia złotego. W efekcie trzeba coraz więcej zapłacić za importowaną ropę lub gotowe paliwa.
Jeśli trendy na oby rynkach (tj. ropy i złotego) nie ulegną zmianie, to za kilku tygodni ceny paliw przynajmniej na niektórych stacjach mogą zbliżyć się do psychologicznej granicy 5 zł za litr. I w zasadzie nie byłoby to ani niczym nowym, ani zaskakującym. Przypomnijmy, że ceny w pobliżu 5 zł obserwowaliśmy przez dwa lata przed wybuchem koronakryzysu.
KK






















































