Wbrew temu, co twierdzą przedstawiciele rządu, biznesu oraz większość ekspertów, nie warto zwlekać z „przejściem na emeryturę”. Ale nie oznacza to, że należy zakończyć aktywność zawodową. Temat został wybrany przez czytelników w naszej cotygodniowej sondzie #naBankiera.
Od 1 października wiek emerytalny zostanie obniżony do 65 lat w przypadku mężczyzn i 60 lat dla kobiet. To skutek ustawy przyjętej przez parlament w grudniu 2016 roku, odwracający podwyżkę wieku emerytalnego z 2013 roku. Ustalono wówczas, że wiek emerytalny dla obu płci będzie stopniowo podnoszony do 67 lat i osiągnie tę wartość w roku 2020 dla mężczyzn i 2040 dla kobiet. Po anulowaniu tej zmiany 1 października ponad 330 tysięcy Polaków zyska uprawnienia emerytalne.
Napisałem ten artykuł nieco wbrew sobie. Bowiem w moim interesie (i w interesie wszystkich pracujących w Polsce) jest to, aby jak najwięcej ludzi pracowało i jak najmniej pobierało emerytury. Kalkulacja jest prosta: im więcej emerytów, tym wyższe obciążenie podatkami ludzi pracujących. Lecz z punktu widzenia 60-latka...
...korzystnie jest zostać emerytem jak najwcześniej
Po pierwsze, w przejściu na emeryturę nie chodzi o to, aby porzucić pracę. Pracy emerytom nikt nie zabrania i nic nie stoi na przeszkodzie, abyś dalej był aktywny zawodowo (ograniczenia dotyczą tylko "wcześniejszych" emerytów). Nawet w tej samej firmie i na tym samym stanowisku, jeśli wcześniej uzgodnisz wszystko z pracodawcą. Wystarczy tylko na jeden dzień rozwiązać umowę o pracę. Potem możesz się zatrudnić, gdzie tylko cię zechcą.


Rzecz w tym, aby uzyskać przywileje związane ze statusem emeryta. Gdybym tylko mógł, zostałbym emerytem choćby jutro – nawet jeśli moje „świadczenie” miałoby wynosić złotówkę rocznie. Wpisanie się na listę beneficjentów ZUS-u uwalnia od przymusu płacenia „składek na ubezpieczenie społeczne” w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej. To ulga podatkowa w wysokości blisko 10 tysięcy złotych rocznie. Dzięki niej możesz zarabiać pieniądze, oddając państwu bezpośrednio tylko 19% wypracowanego dochodu (nie licząc podatków pośrednich, głównie VAT-u i akcyzy).
Ponadto miłym bonusem są wszystkie ulgi emeryckie: w komunikacji miejskiej, pociągach, muzeach, atrakcjach turystycznych itd. Stając się emerytem, dołączasz do jednej z uprzywilejowanych kast III RP.
Po drugie, jak głosi przysłowie „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Wielu ekspertów przekonuje, że lepiej opóźnić przejście na emeryturę, aby później otrzymać wyższe świadczenie. Mówi się, że każdy rok opóźnienia przejścia na emeryturę powoduje wzrost świadczenia o 8%. Tyle teorii, zgodnie z którą wysokość miesięcznej emerytury wyliczana jest zgodnie ze wzorem: suma zwaloryzowanych „składek” podzielona przez przewidywaną dalszą długość trwania życia.
Przeczytaj także
Jednakże obliczenia te pomijają prawdopodobieństwo zgonu oraz koszt alternatywny utraconych świadczeń. Z tablic trwania życia wynika, że prawie 5% 65-letnich mężczyzn nie dożyje 67. urodzin. I prawie 4% 60-letnich kobiet nie dożyje 65 lat.
Co ci po wyższej emeryturze, skoro możesz jej nie doczekać? A nawet jeśli dożyjesz, to krócej będziesz ją pobierać. Owszem, przejście na emeryturę dwa czy trzy lata później podniesie kwotę przelewu z ZUS o kilka procent, ale równocześnie skróci czas pobierania owego świadczenia. Nawet emerytura minimalna (obecnie tysiąc złotych brutto, czyli 820 zł netto) to prawie 10 tysięcy złotych rocznie. W przypadku mężczyzn przy założeniu otrzymania emerytury przeciętnej (ok. 1700 zł netto) każdy rok niepobierania tego świadczenia oznacza utratę ok. 20 tysięcy złotych!
Ponadto nic stoi na przeszkodzie, abyś otrzymaną emeryturę inwestował samodzielnie i aby gromadzony w ten sposób kapitał powiększał twój prywatny fundusz emerytalny. Dzięki temu sam sobie wypłacisz wyższe "świadczenie" już po tym, gdy zrezygnujesz z aktywności zawodowej.
Po trzecie, raz przyznaną emeryturę jest potem niezmiernie trudno odebrać lub obniżyć. Ochrona tzw. praw nabytych to ponoć bardzo ważna cecha polskiego prawodawstwa. Także z przyczyn politycznych: marny wynik wyborczy wróżę partii, która podniosłaby rękę na święte prawa emerytów i rencistów. A że z przyczyn demograficznych utrzymanie obecnego poziomu świadczeń emerytalnych w przyszłości będzie niewykonalne, to im szybciej je sobie zabezpieczysz, tym lepiej dla ciebie.
Tę lekcję już przerabialiśmy: kto podczas reformy emerytalnej z roku 1999 zapisał się do starego systemu, wyszedł na tym lepiej niż ci, którzy uwierzyli w magię OFE i „emerytur pod palmami”. W 2014 roku średnia wysokość emerytury przyznawanej według starych zasad wyniosła 3.182,24 zł brutto (2609,44 zł netto), a według nowych zasad już tylko 1975,53 zł brutto (1619,93 zł netto).
Po czwarte, w obliczu nadchodzącej demograficznej katastrofy im niższa jest przyznana emerytura, tym większa szansa, że nie zostanie ona w przyszłości obniżona. W obliczu strukturalnej niewypłacalności Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (w którym niedobór składek sięga ok. 50 mld zł rocznie) jako pierwsze zagrożone redukcją będą świadczenia najwyższe. Koniec końców za jakiś czas pewnie i tak zostaniemy z niską emeryturą minimalną. Zatem obietnica przyznania przez ZUS wyższego świadczenia w dłuższym horyzoncie czasowym nie jest warta świeczki.
Nie licz, że państwo zapewni ci dostatnią starość
Emerytura z ZUS nie powinna być traktowana jako podstawowe źródło utrzymania na starość. Raczej będzie to kwota ledwo pozwalająca na zaspokojenie podstawowych potrzeb materialnych. Jeszcze raz powtórzę, że opcję w miarę dostatniej starości zapewni tylko prywatny kapitał emerytalny, ciułany z dala od lepkich palców państwa. Ale jeśli już państwo daje możliwość otrzymania jakichkolwiek pieniędzy z obecnego systemu, to warto z niej jak najszybciej skorzystać.
Lecz nie po to, aby popaść w marazm bierności zawodowej. Emeryturę z ZUS należy uznać raczej za dodatek do pensji lub za formę ulgi podatkowej w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej. Dlatego zanim rzucisz pracę i pobiegniesz po ZUS-owską kasę, najpierw zabezpiecz sobie właściwe źródło dochodów: pracę na etat (lub bez), działalność gospodarczą lub umowę cywilną.