We wtorek poznamy kolejną decyzję RPP w sprawie stóp procentowych. W oczekiwaniu na informacje o skali podwyżki sektor bankowy notuje odbicie po kilku sesjach wyprzedaży.


Jeszcze miesiąc temu, kiedy RPP ostatni raz podniosła stopy procentowe, branżowy indeks WIG-Banki był na poziomie ponad 9 400 pkt. i mniej niż 3 proc. od listopadowego szczytu wszech czasów. Ścieżka podwyżki stóp do poziomu, który chociaż starałby się łagodzić skutki wysokiej inflacji, jednocześnie nie uderzając we wzrost gospodarczy, była na rękę bankom, dla których każdy wzrost o 100 pb oznaczał miliardowe zyski z tytułu większych odsetek od kredytów. Były też zagrożenia na horyzoncie, które należało brać pod uwagę, a o których więcej pisaliśmy w artykule „Ostatnia nadzieja w bankach”.
Przyszła jednak wojna i wywróciła dotychczasowy porządek, a sektor bankowy otrzymał jedne z największych ciosów i został przeceniony w ciągu miesiąca o ok. 35 proc., generując przy tym największe obroty na rynku. Tylko na 2 największych bankach z WIG20 przehandlowano akcje za blisko 3 mld zł w poprzednim tygodniu zakończonym 4 marca.
Tąpnięcie, którego kulminacja przyszła w piątek i potrwała do przedpołudnia w poniedziałek, przeceniła walory banków o kilkanaście procent w dwie sesje i spowodowała, że największą spółką pod względem kapitalizacji w WIG20 nie był już PKO BP, tylko gazowy PGNiG. Przy poziomie ok. 6060 pkt. na branżowym benchmarku nastąpiło odbicie, które w poniedziałek zdołało odrobić część strat, a we wtorek wyniósł już indeks ponad poziom 6920 pkt., czyli ponad 14 proc. od poniedziałkowego dołka.
Nowa rzeczywistość z rekordowo drogimi surowcami podbijającymi inflację, słabość polskiego złotego niewidziana nigdy w historii i konflikt wojenny za wschodnią granicą były przyczyną dużo gorszych prognoz wzrostu gospodarczego. Ten może mieć wpływ na jakość portfeli kredytowych obsługiwanych przez banki. Ale oprócz ryzyka pogorszenia jakości głównego źródła przychodów banków sektor po prostu miał z czego spadać. Bankowa hossa, która trwała od listopada 2020 r., pozwoliła na niektórych walorach przekroczyć kilkaset procent stopy zwrotu. W niepewnych czasach, kiedy to gotówka zazwyczaj jest najbardziej pożądanym aktywem, w pierwszej kolejności sprzedawano akcje banków.
Z jednej strony można zakładać, że przecena na razie wytraciła swój impet, a z drugiej sądzić, że wtorkowa decyzja RPP może być przychylniejsza dla sektora bankowego i w obliczu słabości złotego, surowcowej presji inflacyjnej, podnieść stopy o co najmniej 100 pb. Tym samym już w marcu wypełniając prognozę wysokości stóp procentowych na cały 2022 rok, która jeszcze w styczniu osiągała poziom 3,75-4 proc. To ciągle, według większości ekspertów, poziom bezpieczny dla obsługujących kredyty. Mówiła o tym też prezes PKO BP przed lutową decyzją RPP. Większe zyski z tytułu odsetek już są notowane w raportach banków za IV kwartał ubiegłego roku. Dopiero 2022 r. w pełni pokaże wpływ wyższych stóp procentowych na wyniki banków.
Z drugiej strony na rynek w poniedziałek dotarła informacje o nowych zaleceniach KNF dotyczących badania zdolności kredytobiorców i zakładająca bufor bezpieczeństwa na wzrosty stóp procentowych o co najmniej 5 pp. To bez wątpienia mocno wpłynie na ilość i wielkość sprzedawanych kredytów hipotecznych. Z tym że banki już od jakiegoś czasu nastawiają się na sprzedaż kredytów dla firm w następnych kwartałach, ograniczając ofertę produktów hipotecznych, na które popyt również od dłuższego czasu maleje. Mówił o tym opublikowany w styczniu raport NBP - "Sytuacja na rynku kredytowym".
W oczekiwaniu na decyzję RPP WIG-Banki rośnie we wtorkowe popołudnie o blisko 5 proc., czyli na poziomie największych banków z koszyka: PKO BP i Pekao. W podobnym tempie rośnie również, sektor bankowy w Europie. Indeks Euro Stoxx Banks zwyżkuje o ok. 4,3 proc., wskazując poprawę sentymentu i odbicie całego europejskiego sektora.
Michał Kubicki