Nintendo w celu zabezpieczenia swojej nowej konsoli i kont użytkowników zwróciło się po pomoc do hakerów. Za wykrycie dziur w zabezpieczeniach przed wyciekiem danych i piractwem jest w stanie zapłacić informatykom nawet 20 000 dolarów amerykańskich.
Od 100 do 20 000 dolarów chce zapłacić Nintendo za każde sensowne zgłoszenie dziur w systemach jego konsol: bijącego rekordy sprzedaży nowego Nintendo Switch i handhelda Nintendo 3DS. Trzeba się spieszyć, bo nagroda przysługuje tylko pierwszej osobie, która zgłosi dany problem. Pierwsze wypłaty trafiły już do 3 hakerów – pisze serwis Gamespot.


Nintendo, decydując się na uruchomienie programu „bug bounty”, złożyło odpowiednie zlecenie na platformie HackerOne. Takie programy polegają na tym, że firmy same zapraszają do próbowania zhakowania ich – „etyczni hakerzy”, zgłaszając luki w oprogramowaniu zleceniodawcy, otrzymują za to nagrodę. O samej platformie HackerOne można przeczytać w naszym wywiadzie z założycielami serwisu: „Zhakowali największe firmy. Teraz chronią je przed innymi”.
Celem Nintendo jest nie tylko wykrycie nieprawidłowości, które pozwalają na przejęcie danych z konsol lub kontroli nad nimi, ale również ograniczenie zjawiska piractwa. Warto dodać, że był to bardzo duży problem dla Nintendo przy okazji poprzednich generacji konsol stacjonarnych – Nintendo Wii i Nintendo Wii U. Na obu konsolach w bardzo prosty sposób można było zainstalować dodatkowe oprogramowanie umożliwiające odtwarzanie gier z nielegalnych kopii – nie trzeba było w ogóle ingerować w podzespoły urządzeń. Na niewiele zdawały się aktualizacje oprogramowania czyszczące konsole z nielegalnych programów, bo niedługo po każdej z nich opracowywano nowe metody ich instalacji.
Przeczytaj także
Ostatnie działania Nintendo zadowalają inwestorów. Od czasu premiery nowego urządzenia cena walorów spółki na amerykańskiej giełdzie wzrosła z 26 do 29 dolarów za sztukę. Pod koniec marca, kiedy w mediach pojawiły się informacje o wyprzedaniu pierwszej partii konsol i okrzyknięto Nintendo Switcha najlepiej sprzedającą się po premierze konsolą Nintendo w historii, cena podskoczyła nawet do 31 dolarów. Spółce jeszcze jednak trochę brakuje do momentu, aż osiągnie wynik uzyskany po premierze gry mobilnej Pokemon Go.
Mateusz Gawin