

Pokemonowe szaleństwo ogarnęło nie tylko graczy na całym świecie. Smartfonowa gra w łapanie wirtualnych stworzeń rozpaliła nadzieję inwestorów.
24,52% - taki imponujący wystrzał wykonały dziś akcje Nintendo, właściciela marki Pokemon. Była to najlepsza w historii sesja w wykonaniu walorów japońskiego producenta gier, który na tokijskiej giełdzie notowany jest od 1983 r. W sumie w ciągu dwóch ostatnich sesji Nintendo podrożało o 35,7%. Cena pojedynczej akcji wzrosła do 20 260 JPY – po raz ostatni były tak drogie w listopadzie ubiegłego roku.


Przejście z produkowania gier na własne konsole do próby zaistnienia na rynku smartfonów to milowy krok w historii Nintendo, na który inwestorzy oczekiwali od dawna. Rozczarowanie konsolą Wii U zdołowało akcje spółki, a zatarte zostało w ubiegłym roku m.in. właśnie przez zapowiedź wypuszczenia smartfonowej gry o Pokemonach.
Zobacz także
Pokemon Go to gra na urządzenia mobilne, która łączy świat realny i wirtualny. W trakcie spacerów w rzeczywistym świecie gracze znajdują i łapią Pokemony (skrót od ang. pocket monster, kieszonkowe potwory), używając kamery w telefonie. Aplikacja używa systemu GPS, dzięki czemu możliwa jest lokalizacja położenia gracza i sprawdzenie, czy w pobliżu są jakieś stworzenia do złapania. Gracze mogą potem obserwować rozwój wirtualnych istot, a także prowadzić walki z innymi graczami. Aplikacja jest darmowa, jednak posiada wbudowany system mikropłatności – za kilka dolarów gracze mogą kupować dodatkowe przedmioty, które ułatwiają rozgrywkę.
Producentem gry Pokemon Go jest firma Niantic, w którą Nintendo zainwestowało w ubiegłym roku 30 mln dolarów. Wcześniej firma, która wyrosła jako startup Google’a (od giganta odłączyła się jesienią 2015 r.), wypuściła na rynek mobilną grę Ingress, która nie zdobyła jednak takiej popularności, jak łapanie Pokemonów.
Aplikacja póki co dostępna jest na urządzeniach z systemem Android oraz iOS w Stanach Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii, gdzie szturmem zdobywa szczyty list najczęściej pobieranych programów - w USA popularnością przebiła serwis społecznościowy Tinder i pod względem liczby użytkowników zbliża się do Twittera.
Uruchomienie wersji japońskiej i europejskiej planowane jest niebawem. Póki co gracze na całym świecie, również w Polsce, na rozmaite sposoby omijają regionalne ograniczenia - rejestrując swoje konto w jednym z krajów, gdzie gra już jest dostępna, z powodzeniem można łapać Pokemony także na ulicach polskich miast.
Smartfonowe plany Nintendo nie kończą się na Pokemon Go. Do końca roku obrotowego kończącego się w marcu 2017 r. firma zapowiedziała jeszcze cztery nowe gry na urządzenia mobilne, które w sumie mają zwiększyć jej zysk netto o 1/3, do 45 mld jenów.
Michał Żuławiński
