Nastroje niemieckich inwestorów spadły do najniższego poziomu od grudnia 2011 roku. Optymiści mogą powiedzieć tylko jedno: bywało już gorzej.
Indeks ZEW mierzący oczekiwania niemieckich ekspertów rynku finansowego w sierpniu spadł do poziomu -44,1 pkt. wobec -24,5 pkt. odnotowanych w lipcu. Sierpniowy odczyt zaskoczył rynek, który obstawiał odczyt na poziomie -30 pkt.
Po raz ostatni indeks ZEW osiągnął tak niskie wartości pod koniec 2011 roku, podczas apogeum kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Niższe odczyty zaobserwowano także w latach 2007-28 – czyli w czasie eskalacji pierwszej fazy globalnego kryzysu finansowego.
Indeks ZEW powstaje na bazie ankiety wśród niemal 200 analityków i zarządzających zatrudnionych w niemieckich firmach finansowych. Sam odczyt stanowi różnicę pomiędzy odsetkiem ankietowanych ekspertów oczekujących poprawy koniunktury gospodarczej w Niemczech w ciągu następnych 6 miesięcy, a odsetkiem respondentów spodziewających się pogorszenia koniunktury.
Z inwestorskiego punktu widzenia ZEW jest wskaźnikiem kontrarnym. Tj. jego wieloletnie minima są sygnałem do zakupu przecenionych wcześniej akcji, ale z reguły dopiero za kilka miesięcy. Najlepszym tego przykładem był rok 2008, gdy indeks ZEW dołował w październiku, ale bessa we Frankfurcie zakończyła się dopiero pięć miesięcy później.
Sierpniowy odczyt indeksu ZEW wpisuje się w całą serią fatalnych danych z gospodarki Niemiec. W zeszłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że niemiecka produkcja przemysłowa zanotowała najsilniejszy spadek od 10 lat. Wcześniej o załamaniu w przemyśle naszych zachodnich sąsiadów ostrzegały indeksy PMI.
W piątek poznamy wstępne dane o PKB Niemiec w drugim kwartale. Ekonomiści szacują, że największa gospodarka Europy skurczyła się o 0,1% kdk.
KK
