Wojsko, policja, sądy, drogi, szkoły, biblioteki – wmawiają nam, że na to państwo przeznacza nasze podatki. Ale to nieprawda. Większość odebranych nam pieniędzy trafia do kieszeni innych ludzi w ramach transferów socjalnych i wynagrodzeń pracowników tzw. budżetówki.


Budżet państwa sformułowany jest w taki sposób, aby nikt postronny się w nim nie połapał. Składają się na niego setki załączników i tabel zestawionych tak, abyś nic z tego nie zrozumiał. Zresztą budżet państwa zawiera tylko połowę wydatków państwa. Pozostała część to przede wszystkim wydatki ZUS-u i samorządów.
Podatki rosną, wydatki puchną, ale deficyt zmalał
Wydatki sektora finansów publicznych zebrał Główny Urząd Statystyczny w opracowaniu zatytułowanym „Komunikat dotyczący deficytu i długu sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2015 roku”. Czego można się stąd dowiedzieć?


Po pierwsze, z roku na rok państwo polskie wydaje coraz więcej naszych pieniędzy. W poprzednich dwóch latach dochody „sektora instytucji rządowych i samorządowych” wzrastały w tempie ok. 30 mld złotych rocznie, w 2015 roku osiągając nominalnie rekordowe 695,708 mld zł. W tym 242,7 mld zł stanowiły „składki netto na ubezpieczenia społeczne”, czyli wszystkie ZUS-y, KRUS-y itp. Było to najważniejsze źródło dochodów państwa.
Podatki pośrednie – czyli VAT i akcyza (przez GUS z niewiadomych powodów zwane „podatkami związanymi z produkcją i importem) – w 2015 roku zasiliły kasę państwa kwotą 230 mld zł. Podatki dochodowe (PIT, CIT, tzw. belka) i majątkowe (nie wiedzieć czemu wrzucone do jednego worka) dostarczyły 124,3 mld zł wpływów.
Kraj permanentnego deficytu
Wydatki podsumowano na kwotę 742,374 mld złotych, co stanowiło 41,5% produktu krajowego brutto. W ciągu czterech poprzednich lat wydatki państwa zwiększyły się o 48,9 mld zł, czyli 7,05%. To wzrost stosunkowo niewielki, ale w 2016 roku rząd zaplanował przyrost samych tylko wydatków budżetowych maksymalnie do 368,53 mld złotych, czyli aż o 36,8 mld zł więcej od kwoty faktycznie wydanej w 2015 roku (331,74 mld zł).
Po roku 1990 Polska ani razu nie miała zrównoważonego budżetu. W 2015 roku deficyt sektora finansów publicznych wyniósł 46,666 mld zł, czyli 2,1% PKB, co było najlepszym wynikiem od 2008 roku. W tym roku deficyt całego sektora ma nie przekroczyć 2,8% PKB przy dziurze w budżecie państwa na maksymalnym poziomie 54,7 mld zł.
Na co państwo wydaje pieniądze
W strukturze wydatków państwa GUS wyróżnia takie kategorie jak „zużycie pośrednie”, na które poszło 103,7 mld zł. Ta kategoria obejmuje wartość wyrobów i usług wykorzystanych jako nakłady w procesie produkcji, wyłączając środki trwałe. „Koszty związane z zatrudnieniem” – czyli wynagrodzenia dla prawie półmilionowej armii urzędników oraz policjantów, żołnierzy, strażaków itp. – sięgnęły 182,35 mld zł. Pomimo deklaracji o „zamrożeniu płac” w budżetówce z roku na rok w tej kategorii wydatków notowano wzrost.


Ale największą grupę wydatków stanowiły „świadczenia społeczne”. Czyli emerytury, renty, zasiłki itp., które w 2015 roku pochłonęły 255,66 mld złotych, a więc 34,4% wydatków państwa. Do tego należy doliczyć „transfery socjalne w naturze” (35,5 mld zł) i „pozostałe transfery bieżące (38,1 mld zł), co łącznie daje kwotę 329,26 mld zł. Jeśli dodać do tego sumę przeznaczoną na wynagrodzenia, razem otrzymujemy 511,61 mld zł.
Zatem prawie 69% ogółu wydatków państwa sprowadza się do przetransferowania pieniędzy z kieszeni jednych do portfeli drugich. Dla porównania, niespełna 80 mld zł (10,7% ogółu wydatków) poszło na inwestycje (w oryginale: na „nakłady brutto na środki trwałe”).