Lipcowa projekcja NBP zakłada niższą inflację i niższy wzrost gospodarczy niż zakładano w marcu. Równocześnie model ekonometryczny stosowany przez bank centralny zakłada, że wzrost cen najprawdopodobniej zacznie przyspieszać.
W lipcowym „Raporcie o inflacji” ekonomiści Narodowego Banku Polskiego prognozują, że tegoroczna inflacja CPI wyniesie 0,8%, a PKB wzrośnie o 1,1%. To bardziej pesymistyczne szacunki niż w marcu, gdy projekcja NBP zakładała dynamikę PKB na poziomie 1,3% przy inflacji CPI rzędu 1,6%. Taka sytuacja oznacza poważne kłopoty dla budżetu państwa, który Ministerstwo Finansów skonstruowało przy założeniu wzrostu PKB o 2,2% i inflacji 2,7%.
Źródło: „Raport o inflacji”, Narodowy Bank Polski.
Inflacja zacznie rosnąć
Realizacja tych prognoz oznaczałaby, że aż do połowy 2015 roku inflacja CPI pozostanie poniżej celu NBP. Teoretycznie oznaczałoby to utrzymanie rekordowo niskich stóp procentowych przynajmniej przez następne 12-18 miesięcy. Równocześnie z przebiegu tzw. ścieżki centralnej projekcji wynika, że w następnych kwartałach ceny będą rosnąć szybciej niż obecnie.
Źródło: „Raport o inflacji”, Narodowy Bank Polski.
Wyższa inflacja ma według NBP korespondować z wyższą dynamiką PKB, choć szanse na solidny wzrost gospodarczy w tym i przyszłym roku pozostają niewielkie. Lipcowa projekcja daje tylko 20% szans, że dynamika PKB przekroczy 4% do końca 2014 roku.
Pierwsze iskierki inflacji
Przyspieszenie inflacji zapowiada rosnąca od kilku miesięcy dynamika podaży pieniądza. Agregat M1 przyrasta w tempie 10% rocznie, znacznie przewyższając nominalny wzrost PKB. Drugim inflacyjnym zapalnikiem mogą się okazać... działania Rady Polityki Pieniężnej, która przez ostatnie 12 miesięcy ścięła stopy procentowe łącznie o 2,5 pkt. proc.
Przy czym sektor bankowy dodał trochę własnej inwencji do działań Rady. O ile oprocentowanie depozytów spadło równie mocno co stawka referencyjna NBP (także do najniższego poziomu w historii), to oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych spadło tylko nieznacznie.
Źródło: „Raport o inflacji”, Narodowy Bank Polski.
Jednakże nachalna promocja pożyczek konsumpcyjnych sprawiła, że Polacy znów zaczęli się zadłużać na bieżące wydatki. Po raz pierwszym od dwóch lat dług konsumpcyjny w Polsce zaczął rosnąć. Równocześnie zaobserwowano odpływ gotówki z długoterminowych lokat, który tylko częściowo był rekompensowany przez wzrost salda depozytów bieżących. Jeśli trend ten zostanie utrzymany, to coraz więcej pieniędzy będzie wypływać z banków (zarówno w postaci kredytów jak i zerwanych/nieprzedłużonych lokat) trafiając do realnej gospodarki i prowadząc do szybszego wzrostu cen.
Drukują jak szaleni
Osobną kwestią jest bezprecedensowa skala ilościowego poluzowania polityki monetarnej (QE) w krajach rozwiniętych. Bank Anglii, Rezerwa Federalna i Bank Japonii na potęgę drukują pieniądze utrzymując przy tym niemal zerowe stopy procentowe.
Źródło: „Raport o inflacji”, Narodowy Bank Polski.
Od początku 2008 roku bilans EBC zwiększył się dwukrotnie, Fed ściga Brytyjczyków, którzy poszerzyli bazę monetarną czterokrotnie, a Japończycy zadeklarowali podwojenie podaży pieniądza. Na razie te biliony wykreowanych z powietrza dolarów, funtów, jenów krążą po rynkach finansowych wywołując hossę na akcjach, obligacjach i nieruchomościach. Ale gdy te pieniądze w końcu znajdą drogę do realnej gospodarki, wywołają potężny impuls inflacyjny. Wątpię, aby centralni bankierzy byli władni go okiełznać.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl
