Tydzień temu zarządzający funduszami zaczęli masowo realizować zyski z długich pozycji otwartych w miedziowych kontraktach. Te działania szybko przybrały rozmiary lekkiej paniki napędzanej strachem przed zaostrzeniem polityki monetarnej w Chinach. Inwestorzy obawiali się, że chińskie władze zaryzykują poświęcenie boomu gospodarczego na rzecz powstrzymania wzrostu kosztów życia ludności.
Po kilku dniach nastroje uległy jednak uspokojeniu. Najwyraźniej większość uczestników rynku doszła do przekonania, iż chiński smok poradzi sobie nawet przy znacznie wyższych stopach procentowych i że chińskie fabryki i tak w końcu będą musiały wrócić na rynek, by zaopatrzyć się w niezbędny surowiec.
Wsparciem dla cen miedzi były też wydarzenia na rynku walutowym. Dolar zaczął tracić względem euro, dzięki czemu metale przemysłowe stały się atrakcyjniejszą lokatą kapitału dla inwestorów z Europy.
W rezultacie w piątek w południe za tonę miedzi na rynku kasowym płacono 8.515 dolarów, a więc o 1% więcej niż wczoraj, lecz wciąż o 0,6% mniej niż tydzień temu. Niemniej jednak od środowego dna notowania czerwonego metalu wzrosły już o 7,5%.
K.K.