Mercator Medical obserwuje zwiększony popyt na rękawice jednorazowe oraz maseczki i spodziewa się, że nawet po wygaśnięciu epidemii koronawirusa popyt utrzyma się na podwyższonym poziomie. Grupa chciałaby w 2020 roku osiągnąć dwucyfrową dynamikę wzrostu przychodów - poinformował dziennikarzy członek zarządu ds. finansowych Witold Kruszewski.


"Koronawirus rozpala zainteresowanie. (...) Widzimy bardzo duże poruszenie w branży medycznej, jest bardzo wiele zapytań. Dotychczasowi klienci nadal kupują, pojawiają się nowi klienci, którzy są w stanie kupić każdą ilość rękawic, czy maseczek. (...) Myślę, że w tej chwili możemy mówić o kilkudziesięcioprocentowym wzroście popytu" - powiedział Kruszewski.
"Nasza cała energia jest skierowana na to, aby skorzystać, choć epidemia jest zjawiskiem niepożądanym" - dodał.
Mercator Medical to producent i dystrybutor jednorazowych rękawic medycznych, ochronnych i gospodarczych, opatrunków medycznych oraz medycznych produktów z włókniny. Grupa posiada obecnie dwie fabryki w Tajlandii. Moce produkcyjne wynoszą obecnie 250 mln sztuk rękawic miesięcznie i są w pełni wykorzystane. Rękawice jednorazowe stanowią 97 proc. przychodów grupy.
"Wzrost zużycia rękawic i produktów medycznych będzie faktem, bo takie są prawa tego typu czynników. Nie wiemy, jak długo potrwa epidemia, czy będzie pandemią. Dużo będzie zależało od tego, co się będzie działo w Chinach w ciągu najbliższych tygodni. Takie sytuacje, jak obecna, powodują zmiany świadomości u ludzi. Należy oczekiwać, że Chińczycy, którzy stanowią dużą część rynku, jeśli chodzi o popyt, nawet po ustaniu epidemii ich podejście do higieny, do używania rękawic jednorazowych powinno się zmienić. Popyt spadnie w przyszłości po ustaniu bezpośredniego zagrożenia, ale i tak będzie większy niż przed epidemią, bo ludzie będą bardziej myśleć o zabezpieczeniu siebie, nawet, gdy nie ma w okolicy żadnego wirusa, tak groźnego jak w tej chwili" - powiedział członek zarządu Mercator Medical.
Według wstępnych szacunków, przychody grupy wzrosły w 2019 roku o blisko 30 proc. do 541 mln zł. Połowa skonsolidowanych przychodów pochodzi z produkcji, połowa z dystrybucji.


"W segmencie produkcji mamy pewne ograniczenia, jeśli chodzi o moce. Możemy jednak skorzystać z outsourcingu, kupując rękawice na zewnątrz i obrendować własnym brendem, i tu możemy pewnych wzrostów dokonywać. Jeśli chodzi o ceny, to poruszenie w branży powoduje wzrost cen i to pomoże nam te ceny podnosić" - powiedział Kruszewski.
"Jeśli chodzi o segment dystrybucji, to wzrost cen mógłby działać negatywnie, ale dostawcy na razie nie podnoszą cen, mimo tego, że jest poruszenie na rynku, a ceny dla klientów w dystrybucji rosną w związku z popytem. Jeśli chodzi o wolumeny, nie mamy ograniczeń i chcielibyśmy rosnąć dwucyfrowo. Mamy spore zapasy" - dodał.
Członek zarządu powiedział, że grupa uruchamia nowe kanały e-commerce m.in. rozpoczęła sprzedaż na allegro. Zaznaczył, że tylko 10 proc. produkcji Mercatora trafia na potrzeby segmentu dystrybucji.
W ocenie członka zarządu, zwiększenie wolumenów i cen umożliwi zwyżkę sprzedaży grupy Mercator Medical 2020 roku.
"Chcielibyśmy osiągnąć dwucyfrowy wzrost dynamiki przychodów" - powiedział.
Dodał, że Mercatorowi służą stabilne ceny lateksu, a w związku z kryzysem w branży automotive, która zużywa dużo tego surowca, można się spodziewać dalszej erozji cen. Korzystne jest również osłabienie tajskiej waluty.
Kruszewski poinformował, że w 2020 roku planowana jest sprzedaż zakładu w Pikutkowie, z której spółka może uzyskać około 4 mln zł.
Sprzedany pakiet? Spółka uspokaja
Warto dodać, że Kruszewski sprzedał mały pakiet akcji Mercatora "na górce" w dniu 31 stycznia, co zaniepokoiło inwestorów. Jak tłumaczy jednak spółka, nie miało to związku z fundamentalną sytuacją Mercatora. W oświadczeniu przesłanym Bankier.pl spółka tłumaczy sprzedaż akcji przez Kruszewskiego następująco:
- Kruszewski sprzedał tylko część (5,8 tys. akcji) swojego pakietu
- Sprzedaż była podyktowana zobowiązaniami osobistymi i była planowana wcześniej, a wybicie kursu spowodowane koronawirusem akurat w tym czasie było korzystnym przypadkiem
- Pakiet akcji p. Kruszewskiego był i jest mały, a reszta zarządu nie sprzedała ani jednej akcji; prezes Żyznowski - oprócz pakietu kontrolnego firmy - dokupił w ostatnim czasie około 150 tys. akcji z GPW i pomimo możliwości zrealizowania sowitych zysków nie sprzedał ani jednej akcji; to powinno uciąć wszelkie spekulacje, potwierdzając przekonanie menedżerów Mercatora o budowaniu długoterminowej wartości
- Gdyby zarząd uważał, że firma nie buduje coraz większej wartości fundamentalnej, że to była górka kursu i akcje nie będą droższe w przyszłości, to czy nie sprzedałby wszystkich posiadanych akcji przy tak dużych obrotach, jakie były?
PAP Biznes/AT