Likwidacja obowiązku meldunkowego to jeden z ważniejszych projektów rządu. Od 1 stycznia 2016 roku oficjalnie zostanie on zniesiony. Dla wielu urzędów i instytucji publicznych brak obowiązku meldunkowego dla obywateli to więcej niż dramat, dlatego prawdopodobnie powstanie baza adresów zamieszkania. Możliwe, że dobrowolna.



Prokuratura, urzędy skarbowe, policja, sądy czy komornicy – bez obowiązku meldunkowego prawie z dnia na dzień doszłoby do paraliżu pracy tych instytucji. Nagle większość urzędów i sądów w Polsce nie miałaby pojęcia, gdzie znaleźć obywatela, wobec którego toczy się np. postępowanie, był świadkiem jakiegoś zdarzenia.
Zniesienie obowiązku meldunkowego ingeruje w ponad 100 ustaw i rozporządzeń. Wiele osób ucieszyłoby się na wieść, że komornicy mieliby utrudnione zadanie w poszukiwaniu dłużników, ale co w przypadku, gdy to my jesteśmy wierzycielami, a dłużnik notorycznie ucieka od spłaty zobowiązań, co chwilę zmieniając miejsce zamieszkania?
Brak meldunku to też kłopot
Obecnie przynajmniej pół miliona Polaków mieszka w wynajętych lokalach. Jaki odsetek z nich nie posiada meldunku? Tego nie wiadomo. Bo zameldowanie to tylko problem dla wynajmującego – problemy z nierzetelnym lokatorem mnożą koszty i bardzo ciężko jest zmusić go do szybkiego zwolnienia mieszkania, które niszczy lub za które nie płaci.
Wynajmujący - właściciel lokalu, który wynajmuje go za opłatą.
Najemca - osoba, która najmuje lokal za opłatą od jego właściciela.
To zniechęca wynajmujących do „udzielenia pozwolenia na zameldowanie”. Zgodnie z ustawą o ewidencji ludności to na najemcy spoczywa obowiązek zawiadomienia właściwego organu gminy o stałym lub czasowym pobycie. Zatem wystarczy pójść z umową najmu do urzędu, wypełnić formularz i otrzymamy meldunek.
Jednak wcześniej wypada zapytać o pozwolenie, bo wynajmujący będzie musiał potwierdzić nasz pobyt. Sprawa się komplikuje, gdy odmówi. Istnieje możliwość wystąpienia o ustalenie istnienia obowiązku meldunkowego, ale zanim uda nam się cokolwiek uzyskać, to właściciel mieszkania wypowie nam umowę i zakończy temat.
W teorii spokojnie można żyć bez meldunku
W wielu urzędach można podawać dodatkowo adres do korespondencji, zatem można nim zastąpić meldunek. Młodzi najczęściej oficjalnie mieszkają w domu rodzinnym, więc gdy ktoś będzie ich szukać, to i tak w końcu znajdzie. Kłopot pojawia się w sytuacji, gdy brak meldunku rzeczywiście utrudnia życie. „Słoik” w praktyce żyjący w Warszawie, ale niemający meldunku m.in. z powodu niechęci warszawskich wynajmujących, nie tylko nie płaci w stolicy podatku dochodowego, ale nie ma też możliwości korzystania ze zniżek na komunikację miejską lub uzyskania odpłatnego pozwolenia na zaparkowanie samochodu w pobliżu wynajmowanego mieszkania, które np. znajduje się w strefie płatnego parkowania.
Istnieje możliwość płacenia podatku w mieście, w którym nie jesteśmy zameldowani. Niestety, taki mieszkaniec bez meldunku wciąż nie otrzymuje z tego tytułu wszystkich uprawnień , np. możliwości tańszego parkowania, itp.
Z jednej strony miasta i gminy oczekują, że przyjezdni będą się meldować, tam gdzie żyją i pracują. Z drugiej, przepisy w tej materii tylko utrudniają życie. Możliwość ucieczki przed komornikiem lub urzędem skarbowym nie jest racjonalnym argumentem, bo np. jeśli mamy pracę, to odpowiednie instytucje po prostu zrobią wywiad u naszego pracodawcy. Sam obowiązek meldunkowy nie jest zły i w zasadzie w obecnym kształcie nikomu nie szkodzi. W końcu nie ma poboru do wojska, nie ma też kar za brak meldunku.
Centralny rejestr adresów zamieszkania
Zamiast meldunku postuluje się wprowadzenie centralnej bazy adresów zamieszkania (lub do korespondencji). Z dowodów już znikają informacje o meldunku. Więc może zamiast grzebać w ustawie o ewidencji ludności, wystarczyłoby zmienić ustawę o ochronie praw lokatorów, tak by zameldowanie było obowiązkiem wynajmującego, a jednocześnie nie miał on problemów z pozbyciem się najemcy, który nie płaci na czas.
Łukasz Piechowiak