REKLAMA

Magda Gessler: niebanalny obiad także za 20 zł

Malwina Wrotniak2012-12-02 06:00redaktor naczelna Bankier.pl
publikacja
2012-12-02 06:00

Jesteśmy społeczeństwem na dorobku, na każdym kroku spodziewamy się, że ktoś chce nas oszukać, tak zachowujemy się również w restauracjach, mówi portalowi Bankier.pl znana restauratorka Magda Gessler. Ustalając, czy dobre jedzenie musi kosztować, pytamy o przepis na oryginalny obiad za 20 zł.

wywiad z magdą gessler bankier.pl
"Zamiast włoskiego czy francuskiego espresso wypitego (nawet na jednej nodze) z filiżanki, mamy papierowy kubek wielkości wiadra. Kawa jest często smaczna. Tylko forma podania…", fot. Thinkstock

Bankier.pl: To, że wciąż wielu Polaków omija restauracje, wynika tylko z poziomu zbyt niskich ich zdaniem zarobków?

Magda Gessler: niebanalny obiad także za 20 zł
Magda Gessler: niebanalny obiad także za 20 zł

Magda Gessler, fot. Testa Communications

Magda Gessler: Element ekonomiczny na pewno odgrywa jakąś rolę, ale wynika to przede wszystkim z naszej kultury i mentalności. Zauważalne są też gigantyczne dysproporcje między Warszawą i kilkoma największymi miastami a resztą kraju. Jesteśmy społeczeństwem na dorobku, mniej uwagi niż nasi zachodni sąsiedzi poświęcamy jakości, celebrowaniu jedzenia, żyjemy szybko, na każdym kroku spodziewamy się, że ktoś chce nas oszukać, tak zachowujemy się również w restauracjach.

Jeszcze inaczej sytuacja wygląda w najmniejszych miejscowościach. W trakcie realizacji odcinka Kuchennych Rewolucji w Tymbarku dowiedziałam się, że mieszkańcy źle postrzegają jadanie w restauracjach, patrząc na gości przez pryzmat „pokazania się”, co niestety jest bardzo smutne, ale mentalność trzeba zmieniać i iść ciągle naprzód.

Przewiduje Pani, że to podejście ulegnie zmianie?

Mam nadzieję, że to się zmieni, a różnice nie będą się pogłębiać. Liczę na to, że podejście do kuchni i restauracji zmienią również takie programy, jak Kuchenne Rewolucje. Staram się pokazywać jak dużą frajdą może być wyjście do restauracji czy kawiarni. Smakowanie, celebrowanie, także ocenianie.

Wierzy Pani w zakończoną sukcesem ekspansję tych wszystkich kafejek, gdzie kawę chwytamy w biegu?

Tego rodzaju lokale to odpowiedź na to, jakim społeczeństwem jesteśmy. U nas od dwudziestu lat trwa wyścig szczurów, byle szybko, byle nikt nas nie wyprzedził. I w efekcie zamiast cudownej tradycji picia kawy mamy to, co mamy. Gdzie są te fantastyczne wiedeńskie kawiarenki czy bary, w których rytuałem jest codzienna kawa? Mam wrażenie, że chcieliśmy się upodobnić do Włochów czy Francuzów, tylko coś nam po drodze umknęło. Zamiast włoskiego czy francuskiego espresso wypitego (nawet na jednej nodze) z porcelanowej filiżanki, mamy papierowy kubek wielkości wiadra. Kawa jest często smaczna. Tylko forma podania… nie moja.

maliny w polsce
Za co mogliby nas chwalić inni? "Za tradycję, która przetrwała, za twardo stąpający po ziemi kulinarny Śląsk, za najwspanialsze maliny z Nałęczowa (...)", fot. Thinkstock

Pomówmy o samym jedzeniu. Zdaniem Pani jemy dziś lepiej niż choćby na początku tej dekady?

Dla mnie jest to dwubiegunowe, bo część z nas jada coraz lepiej, a pozostali coraz gorzej. Powoli widać, że rośnie świadomość tego, co kupujemy, odradzają się targi, gdzie mamy najświeższe i najlepsze warzywa i owoce, nadal istnieją małe, sprawdzone punkty, w którym mięso można kupić bezpośrednio od rzeźnika. Pocieszam się tym, że są w Polsce takie rejony, gdzie wciąż tradycyjnie uprawia się ziemię i stąd właśnie pochodzą zdrowe produkty, gdzie spotkamy najlepszą - brzydką i niekształtną marchewkę czy jabłka z tysiącem plamek, a nie lśniącą od oprysków skórką.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wciąż szerokim łukiem omijamy certyfikowaną ekożywność. Zna Pani kulinarne przyzwyczajenia różnych krajów. Czy takie produkty wszędzie tam są swoistą fanaberią pewnej grupy konsumentów, czy może gdzieniegdzie zdrowa żywność faktycznie jest popularnym, wcale nie niszowym stylem życia?

Najlepiej dzisiaj mają ci, którzy mogą samodzielnie uprawiać kawałek ziemi. Wtedy mamy pewność i wiemy, co jemy. Certyfikowana żywność rzeczywiście jest droższa, ale nie tylko ona powinna dominować wśród osób ceniących dobre produkty. Zwracajmy uwagę na produkty regionalne, odwiedzajmy małe bazarki, próbujmy, czytajmy etykiety… Patrząc na kraje zachodnie, kto wie, a być może już za kilka lat wróci moda na własne przydomowe ogródki, nawet te balkonowe, ze świeżymi ziołami i drobnymi warzywami.

Niektórzy światopoglądowo, inni poszukując oszczędności pewne produkty przygotowują samodzielnie w domu. Które z nich nie wymagają specjalnie dużo czasu i umiejętności, a są godne polecenia jako własnoręczne wyroby?

To bardzo dobre pytanie, szczególnie nawiązując do ekonomii. Bo własne przetwory nie dość, że są najlepsze, to często również najtańsze! Prace przy domowych wekach możemy sobie dobrze rozplanować i tak już pod koniec czerwca zacząć od dżemów truskawkowych czy agrestowych, pod koniec lipca skorzystać z najlepszych polskich ogórków, w sierpniu przecierów pomidorowych aż do września, kiedy na spokojnie możemy zabrać się za robienie marynowanej papryki, najlepiej z dodatkiem miodu i kolendry.

maliny w polsce
"Jesteśmy społeczeństwem na dorobku, mniej uwagi niż nasi zachodni sąsiedzi poświęcamy jakości, celebrowaniu jedzenia", źródło: Thinkstock

Interesuje nas finansowy kontekst jedzenia. Pani często apeluje o nieoszczędzanie na jakości. Nie oznacza to chyba jednak, że nie da się przygotować dobrego jedzenia za niewielką kwotę? Załóżmy, że mamy do dyspozycji raptem 20 zł. Pomysłem na smaczny, ale niebanalny obiad dla 4 osób byłoby…?

Wcale nie musimy na siłę szukać egzotyki na naszych talerzach! Korzystając z coraz liczniejszej obecności dyni na polskich straganach, proponuję doskonałą, niezwykle sycącą zupę z dyni z dodatkiem śmietany kremówki, gałki muszkatołowej i białego pieprzu w połączeniu ze szczyptą słodko-ostrego sera gruyere. Gwarantuję, że każdy będzie zachwycony! I powinniśmy zmieścić się w 20 zł. Latem ubóstwiam fasolkę szparagową czy szparagi – drogich dodatków nie trzeba.

Za co w kwestiach żywienia i kucharzenia można by pochwalić Polaków i czego mogliby się od nas uczyć inni?

Za tradycję, która przetrwała, za twardo stąpający po ziemi kulinarny Śląsk, za najwspanialsze maliny z Nałęczowa, nieprawdopodobne czarne porzeczki, najsmaczniejsze truskawki czy za kapustę kiszoną z Chrasznicy! Tak naprawdę to moglibyśmy stworzyć ekskluzywny butik spożywczy dla całej Europy i mam nadzieję, że prędzej czy później będziemy tego świadomi, a doskonała kuchnia naszych mam i babć wygra z sezonowymi modami na orient i importowany smak.

Rozmawiała Malwina Wrotniak, Bankier.pl

Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (28)

dodaj komentarz
~lubię zjeść
niestety cena robi swoje - a za niewielkie pieniądze nie wiesz co jesz....
~dana
Bzdura. Ja codziennie jem pyszny obiadek w restauracji za 20zl.I codziennie jest świeżutki.
A klientów jest cła masa. Tyle samo kosztuje świeże co mrożone, (a nawet taniej o prąd)
Jeśli jest czysty i uczciwy właściciel to w porze obiadu trudno o stolik.
~teeo
Nigdy w zyciu nie byłbym w stanie przełknąć czegokolwiek o czym wiedziałbym , ze zostało upichcone przez tego kudłatego flejtucha , ciskającego się nad garnkami w kuchni.
BLLEEEE
~forx
Można z półtuszy wieprzowej klasy P jaka kojarzy się z tą gwiazdą. Świński ryj gratis na salceson. Pozdro dla tatunia Mirunia, Ikony... poorzedniej epoki































~jack
po schabowym lub mielonym+ ziemniaki got. / frytki. surówka z warzyw. I tak np: ziemniaki 50-60.gr. kilogram / mięcho 12-14zł. kap.kiszona 1.2.pln. kilo -sam kiszę !!! nie kup.gotowej. Tzn. że z 20.pln. jeszcze cuś zostanie.To żadna filozofia trzeba tylko chcieć i umieć zrobić.Za te pieniądze w restauracji dostanę starego mrożonego po schabowym lub mielonym+ ziemniaki got. / frytki. surówka z warzyw. I tak np: ziemniaki 50-60.gr. kilogram / mięcho 12-14zł. kap.kiszona 1.2.pln. kilo -sam kiszę !!! nie kup.gotowej. Tzn. że z 20.pln. jeszcze cuś zostanie.To żadna filozofia trzeba tylko chcieć i umieć zrobić.Za te pieniądze w restauracji dostanę starego mrożonego kotleta-byle jaki fryty też mrożone i starą surówkę z kupczej octowej kapusty.Nędza- trzeba niestety got.samemu w domu-lepiej,smaczniej no i prawie za GROSZE !
~kolo jabolo
zawsze mam wrażenie pzrchodząc koło jednej z 10 tys pustych niemal restauracji w wawie, że to jedna z pralni pieniędzy, nie mogę sobie wyobrazic jak cos takiego może na siebie pzry elementarnej kalkulacji kosztów zaroboić i normalny człowiek musi byc idiotą ,żeby włożyc kilkaset tys w uruchomienie takiego "biznesu"..
~endi
Ano właśnie Kolo jabolo - trafiłeś w dziesiątkę , też zastanawiam się jak restauracje podmiejskie wypracowują krociowe zyski nie mając wogóle klientów , znam taki jeden przykład restauracji pod Szczecinem gdzie nie ma klientów , a zyski mają jak z Księżyca ... ciekawe jak się pierze pieniądze w takiej restaracji pieniądze i jakie Ano właśnie Kolo jabolo - trafiłeś w dziesiątkę , też zastanawiam się jak restauracje podmiejskie wypracowują krociowe zyski nie mając wogóle klientów , znam taki jeden przykład restauracji pod Szczecinem gdzie nie ma klientów , a zyski mają jak z Księżyca ... ciekawe jak się pierze pieniądze w takiej restaracji pieniądze i jakie są tego koszty ? może Pani Gessler opisze nam te praktyki ?
~kolo jabolo
mam gorącą prośbę o niezamieszczanie "twarzy" tej pANI na pierwszej stronie, bo nie mogę czytać reszy i pzrechodzę na inne portale!!!
~andrzej
bylem kiedys u niej w restaruracji - strasznie mi stolec zluzowało, co prawda nei wiem czy po tym żarciu czy po czymś innym ale sranie miałem nie liche
~Lopez
Osobiście jadam w restauracjach tylko jak muszę ponieważ nie ufam ludziom, którzy pracują w restauracjach. Najlepsze doświadczenia mam z restauracji szwedzkich, a najgorsze z francuskich. We włoszech jest mniej więcej tak jak w Polsce, tzn. jak się dobrze trafi to można dobrze zjeść, przy czym Włosi preferują mdłe smaki i nie podają Osobiście jadam w restauracjach tylko jak muszę ponieważ nie ufam ludziom, którzy pracują w restauracjach. Najlepsze doświadczenia mam z restauracji szwedzkich, a najgorsze z francuskich. We włoszech jest mniej więcej tak jak w Polsce, tzn. jak się dobrze trafi to można dobrze zjeść, przy czym Włosi preferują mdłe smaki i nie podają sosów do pizzy jak w Polsce. A najlepsze pizze można zjeść w Niemczech i Szwajcarii.

Powiązane: Rozmowa Bankier.pl

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki