Legia poznała rywala w 1/16 finału Ligi Europy. Po meczach z Realem Madryt, Sportingiem Lizbona i Borussią Dortmund teraz drużynie ze stolicy przyjdzie się zmierzyć z Ajaksem Amsterdam.


Legia odpadła już z rozgrywek Ligi Mistrzów, ale dzięki remisowi z Realem Madryt i wygranej ze Sportingiem Lizbona na stadionie przy ul. Łazienkowskiej jeszcze będzie miała okazję powalczyć na wiosnę w europejskich pucharach. Poprzez zajęcie trzeciego miejsca w fazie grupowej Ligi Mistrzów, Legia zapewniła sobie miejsce wśród 32 zespołów grających w Lidze Europy.
Legia o awans do 1/8 finału zagra z Ajaksem Amsterdam. Pierwszy mecz zostanie rozegrany 16, a rewanż 23 lutego.
Legia miała szansę trafić na jedną z drużyn nierozstawionych. Były to: FC Kopenhaga, Olympique Lyon, Tottenham Hotspur, Besiktas Stambuł, Zenit Sankt Petersburg, AS Roma, Szachtar Donieck, Schalke 04 Gelsenkirchen, Sparta Praga, Fiorentina, Osmanlispor, Fenerbahce Stambuł, APOEL Nikozja, AS Saint-Etienne, KRC Genk.
Gra w europejskich pucharach wiąże się ze sporymi pieniędzmi, jakie na konta poszczególnych zespołów przelewa UEFA. Legia za awans do fazy grupowej zyskała 12,7 mln euro. Za zwycięstwo w nad portugalskim zespołem zyskała 1,5 mln euro, natomiast remis z "Królewskimi" zasilił budżet stołecznego klubu kwotą 500 tys. euro, a za zajęcie trzeciego miejsca w grupie kolejne 0,5 mln euro. Sumując premie od UEFA, przychody z dnia meczowego, a także "Market Pool" (umownie nazywane "prawami telewizyjnymi") Legia Warszawa zarobiła już około 20 mln euro.
Legia może zarobić jeszcze więcej, w zależności od tego, jak sobie będzie radzić w Lidze Europy. Za awans do kolejnej rundy uzyska 750 tys. euro, za ćwierćfinał - milion euro, a półfinał - 1,6 mln euro. Zwycięzca Ligi Europy wzbogaci się o 6,5 mln euro, a także uzyska awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2017/2018. Natomiast klub, który przegra w finale, dostanie 3,5 mln euro. Do podziału w fazie pucharowej jest dodatkowo 48 mln euro z "Market Pool". Doliczyć należy także przychód, jaki wygeneruje rozgrywanie spotkań na stadionie w Warszawie. Stołeczny klub wciąż pozostaje więc w grze o duże pieniądze.
Sebastian Kaczmar