W polskich salonach takich ofert nie znajdziemy, a samochody rozdaje tylko na razie jeden z banków. Wystarczy 20 milionów na lokacie i nowiutki Jaguar może być Twój. Dla osób, które dysponują znacznie skromniejszymi środkami pozostaną promocje u dilerów tańszych marek. Ale jest ich znacznie mniej niż w ubiegłych latach. Jeszcze nie tak dawno wystarczyło pójść do salonu na początku roku, by trafić na super okazję kupienia nowiutkiego samochodu z poprzedniego roku. W tym sezonie sprzedawcy lepiej zaplanowali sprzedaż i obniżki zaczęli ogłaszać już pod koniec września. Wszystko po to by na parkingach w grudniu zostało mniej wozów niż zwykle. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie skutki kryzysu. Klienci jakoś niechętnie kupowali pod koniec tego roku nowe samochody. I trzeba było znów wrócić do promocji. Dla oszczędności przeniesiono je z telewizji do internetu. A i tak trudno trafić na jakieś przekazy reklamowe. Dlatego wybieramy się prosto do salonów, żeby przekonać się o skuteczności akcji promocyjnych.
Alarm-ujące okazje
Na pierwszy ogień idzie Toyota. Do małego Aygo diler dorzuca autoalarm. To pozwala nam zaoszczędzić 1300 złotych. Problem pojawia się, gdy nie chcemy takiego zabezpieczenia. Cena niewiele będzie się różnić od tej jeszcze z października i listopada. Za Aurisa w wersji Premium z silnikiem 1,6 trzeba będzie zapłacić po rabacie około 65 tysięcy. Zniżka to prawie 6 tysięcy, a do tego jeszcze autoalarm mamy za darmo. Citroen oferuje nam możliwość dokupienia dodatkowego wyposażenia w promocyjnej cenie. Zniżka obejmuje samochody, które będą zamówione i odebrane do końca roku 2008. Fiat, chcąc wyróżnić się od konkurencji, daje swoim klientom wydłużoną gwarancję. Dla modeli z 2008 trwa ona aż 3 lata. Jeśli wolimy zniżkę, to Fiat ją da, ale wtedy nie skorzystamy z przedłużonej gwarancji.
Wystarczy powiedzieć, że Panda Atual z klimatyzacją kosztuje niecałe 28 tysięcy złotych. To o pięć tysięcy mniej niż we wrześniu. Kia, która swojego ceeda reklamowała jako samochód o najdłuższym okresie gwarancji, oferuje darmowe ubezpieczenie. Inne modele, jak np. Picanto czy Rio, można kupić o około tysiąc złotych taniej. Aż 12 tysięcy złotych zniżki dostaniemy na model Sorento. Jeszcze więcej, bo 13 500 złotych taniej można kupić najlepiej wyposażone Skody Octavie w wersji Scout. Ale nie ma się co dziwić skoro katalogowa cena tego modelu znacznie przekracza 110 tysięcy złotych. Promocje to jednak nie tylko domena marek średniej klasy. Samochody uznawane za bardziej luksusowe też w ciągu 2008 roku nie znalazły wielu nabywców i teraz są oferowane taniej. Choć prawda jest taka, że reklamy nie są tak nachalne, jak te w przypadku samochodów tańszych. Volvo np. da nam 8% zniżki na wszystkie, prócz XC60. Promocją objęte są tylko te samochody, które już stoją na parkingach dilerów. Podobnie jest w Lexusie. Jeśli zapłacimy gotówką, samochód kupimy 10% taniej. U Mercedesa, Audi czy BMW trzeba bardzo wytężyć wzrok i się nachodzić, żeby znaleźć zniżkowe modele.
Uwaga na starszy rocznik
Choć oferty zniżek wydają się atrakcyjne, zdaniem ekspertów, warto jeszcze zaczekać. Przynajmniej do końca stycznia. A wtedy niesprzedane modele będą na pewno jeszcze tańsze. Zwłaszcza że Ci, którzy chcieliby kupić samochód z roku 2008 już teraz nie zawsze będą w stanie go sfinansować. Banki, nawet te samochodowe, ograniczyły ofertę kredytów, a jeśli już ich udzielają, to na gorszych, niż zwykle warunkach. Przewagę, jak w każdym kryzysie, mają posiadacze gotówki. Gdy płacimy za samochód od razu, diler dorzuci na pewno od siebie jeszcze kilka procent upustu.
Zaczekać radzimy przede wszystkim tym, którym nie zależy na konkretnym kolorze czy określonej pojemności silnika. Bo korzystając z ofert wyprzedażowych, musimy zdać się na to co jest. Specjalnego zamówienia raczej nikt nie zrealizuje. Inną niedogodnością jest to, że choć w styczniu kupujemy samochód nowy, to ma on zgodnie z datą produkcji, już rok życia a to może znacznie zmniejszyć jego wartość przy odsprzedaży. Zwłaszcza, że w Polsce wciąż jeszcze ważniejsza dla kupujących jest data produkcji, a nie data pierwszej rejestracji. Czasem nie niweluje tego nawet obniżona cena. Przeciw czekaniu może przemawiać drożejące euro. Już dziś kosztuje więcej niż 4 złote. Jeśli będzie jeszcze więcej, sprzedawcy nie będą mogli obniżać cen w nieskończoność. A to będzie kolejnym utrudnieniem dla dilerów, żeby pozbyć się samochodów z kończącego się roku.
Taniej kup dostawcze, w ciężarowym serwis taniej
Wyprzedaże znajdziemy też w segmencie samochodów dostawczych i ciężarowych - Problemy na rynku ciężarówek są bardzo duże. Szczególnie w przypadku samochodów ciężkich notujemy już dzisiaj bardzo duże spadki. Sporo samochodów stoi na składach i nie ma na nie klientów. Co więcej, wielu klientów wycofało się z wcześniej złożonych zamówień, potęgując problemy dealerów i producentów – mówi Wojciech Drzewiecki z Instytu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
„Dostawczaki” kupimy średnio o około 2 tysiące taniej. Jeśli będzie podobnie jak w zeszłym roku, to w styczniu te pojazdy będą tańsze nawet o osiem-dziesięć tysięcy złotych. Ciężarówki też już mają specjalne oferty na samochody z rocznika 2008. I tak kupując ciężarowego DAFa w wersji XF105 z rocznika 2008, producent obiecuje przez 3 lata serwisować samochód za darmo. U innych producentów od obniżanie cen, ważniejsza jest korzystniejsza oferta serwisowa. Ale nawet atrakcyjny leasing czy kredytowanie nie ułatwiają sprzedaży większych samochodów.
Producenci starają się jednak patrzeć na rynek optymistycznie. Część z nich zakłada w przyszłym roku bieżące poziomy sprzedaży. Walczą też o zebranie środków na ciekawe akcje marketingowe. - Mniejsza sprzedaż może oznaczać mniejsze kwoty na wydatki, stąd być może stosunkowo optymistyczne prognozy - dodaje Wojciech Drzewiecki z Samaru. Trzeba też pamiętać o tym, że od stycznia podniesiona będzie akcyza na samochody z silnikami większymi niż 2 litry pojemności, a to jeszcze bardziej utrudni sprzedaż samochód. Bo będą droższe.
Szymon Ostrowski