Maciej Krzak
21.09.06
Cezary Szymanek: Gościem Radia PiN 102 FM jest dziś Maciej Krzak - ekspert gospodarczy Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Witam serdecznie.
Maciej Krzak: Dzień dobry.
CS: Projekt budżetu na 2007 rok pana okiem i zdaniem, to dobry projekt?
MK: Nie, to jest projekty rozczarowujący, projekt straconych szans. Nie ma próby naprawy finansów publicznych …
CS: Straszne pomyje pan wylewa na ten budżet.
MK: Tak pan sądzi?
CS: A nie?
MK: Czy ja wiem…chyba wylewamy pomyje na każde budżety, ale ten rozczarowuje, dlatego, że jesteśmy w korzystnej fazie cyklu koniunkturalnego. Mamy szybki wzrost gospodarczy ok. 5 %, to jest w okolicy najwyższego tempa jakie Polska może w tej chwili wypracować bez wzniecania presji inflacyjnej, i w takim okresie powinno się robić reformy budżetowe, zwłaszcza wydatków budżetowych.
CS: Czyli to jest ten główny zarzut, że jest brak reform przy dobrze działającej gospodarce. To jest pana podstawowy zarzut?
MK: Tak, to jest podstawowy zarzut. Drugi zarzut to jest oczywiście taki, że deficyt budżetowy jest utrzymany na poziomie 30 mld złotych, natomiast on powinien spadać. To oczywiście łączy się z tym pierwszym zarzutem.
CS: Inni mówią, że powinien wzrosnąć, np. wicepremier Andrzej Lepper.
MK: Tak, ale wydaje mi się, że nie biorą pod uwagę prawidłowości prowadzenia polityki antycyklicznej, czyli łagodzenia wahań koniunktury. W momencie, kiedy mamy dobrą koniunkturę jak wspomniałem jesteśmy blisko najwyższego tempa, jakie możemy osiągnąć bez wzmacniania presji inflacyjnej nie można dodawać popytu chyba, że zaproponuje się zmniejszenie innych wydatków.
CS: Jak blisko jesteśmy tego maksymalnego poziomu tempa rozwoju naszej gospodarki w takim razie? Czyli ile mamy jeszcze czasu na to, że będziemy mieć dużo pieniędzy, a co za tym idzie, ile mamy jeszcze czasu na to, że za rok jeszcze możemy zdążyć przeprowadzić te reformy, albo najdalej za 2 lata?
MK: Reformy możemy robić zawsze.
CS: Tylko musi być nas na nie stać.
MK: Niekoniecznie. Teraz byłyby one najmniej bolesne właśnie ze względu na solidny wzrost płac, przyrost zatrudnienia, który staje się powoli również szybki i ograniczenie bezrobocia .
CS: To jest jedyny moment? Jeżeli przegapimy okazję może już nie być kolejnego takiego momentu na to, żeby rzeczywiście reformować finanse państwa? To co wtedy, jak przegapimy ten moment?
MK: Jeżeli kotwica zostanie zachowana, a wydatki będą ponoszone głównie na cele socjalne, to w tym momencie tracimy oczywiście szansę rozwojowe, dlatego, że nie ma żadnych przesunięć w strukturze.
CS: Ale w takim namacalnym wymiarze panie Macieju? Pan cały czas mówi, że tracimy szansę, tracimy możliwości, ale jak to zwykły Kowalski odczuje?
MK: Zwykły Kowalski odczuje to zwolnieniem tempa wzrostu gospodarczego.
CS: Kiedy?
MK: Nie mogę tego powiedzieć, dlatego, że nikt nie jest w stanie określić punktu w którym gospodarka dotrze do takiej sytuacji, kiedy będzie nam groził kryzys stabilności finansów publicznych, czyli po prostu państwo nie będzie już w stanie pożyczać na nadmierne wydatki. Bo my w tej chwili żyjemy ponad stan, i to warto podkreślić.
CS: Przy tych słowach trudno jakby nie wspomnieć o sytuacji na Węgrzech, prawda?
MK: Trzeba zachować odpowiednie proporcje. Nasza sytuacja budżetowa jest o wiele lepsza niż w tamtym kraju. Tam deficyt budżetowy, a właściwie całego sektora finansów publicznych, czyli dodając samorządy i koszty reformy systemu emerytalnego, bo Węgrzy przeprowadzili podobną reformę jak i my, ten deficyt kształtuje się w okolicach 10 % produktu krajowego brutto. Nasz porównywalny deficyt jest na poziomie 4,5 % PKB mniej więcej, także jesteśmy w zupełnie innej sytuacji. Ale jeżeli prowadzilibyśmy podobną politykę, mam nadzieję, że ona nam nie grozi, i zresztą ten projekt budżetu absolutnie nie prowadzi do takiej polityki, to oczywiście wtedy ryzykowalibyśmy sytuację, w której znaleźli się Węgrzy, ale byłoby to dopiero za kilka lat. Skutkiem ubocznym programu oszczędnościowego, który Węgrzy muszą w tej chwili wdrożyć jest gwałtowny spadek tempa rozwoju kraju, to jest z 4 % do 2 %, tak się prognozuje w przyszłym roku. Jednorazowy skok inflacji do ok. 7% w 2007 roku ma być spowodowany wzrostem przede wszystkim podatków pośrednich.
CS: Cały czas rzeczywiście mówimy, że tracimy szansę, zaprzepaszczamy szansę, to w takim razie czy widzi pan gdzieś ten moment, w którym lekarze i nauczyciele np. mogą dostać podwyżki?
MK: Mogliby dostać nawet w przyszłym roku tylko jak chciałbym, żeby politycy dokonali wyborów…
CS: Ale wtedy komuś trzeba zabrać.
MK: Wskazaliby, z których wydatków rezygnujemy.
CS: A z których możemy zrezygnować pana zdaniem?
MK: Powinniśmy zrezygnować z części wydatków socjalnych, dlatego, że to jest bardzo duża część wydatków i one są rozdęte.
CS: Z której części?
MK: To jest prawie 1/3 wydatków budżetu państwa, natomiast wydatki rozwojowe inwestycyjne wynoszą zaledwie 5 %.
CS: To z której części tych wydatków socjalnych pana zdaniem moglibyśmy zrezygnować bez szkody dla systemu?
MK: Wydaje mi się, że nie musimy rewaloryzować rent i emerytur co roku, jeżeli inflacja wynosi poniżej 1 % średniorocznie tak, jak jest w roku 2006 także odejście od tego elementu, właściwie chyba jedynego elementu planu Hausnera który przetrwał oceniam za błędne. Prawdopodobnie należałoby szybko rezygnować z emerytur wczesnych, dlatego, że te wczesne emerytury zniechęcają do pracy i one są kosztem dla budżetu państwa.
CS: Czyli dać nie emerytom, ale dać tym którzy będą pracować na tych emerytów?
MK: Tak mi się wydaje, że należałoby ograniczyć możliwość przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Dlatego, że za kilka lat, tak czy inaczej staniemy przed wizją braku rąk do pracy ze względów demograficznych. Następnie KRUS, czyli renty i emerytury rolników, które są finansowane przez samych rolników zaledwie w 1/10, tutaj też należałoby poszukać oszczędności. One na początku nie byłyby duże, ale te zamierzenia, które znalazły się w planie Hausnera były jak najbardziej trafne, czyli wprowadzenie większych składek, większego udziału własnego rolników. Wiadomo, że on nie może gwałtownie urosnąć i tak jak mówiłem, ponieważ rolnicy mało płacą zwiększenie, a nawet podwojenie tych składek niewiele zmieniłoby w sytuacji budżetowej, ale w przyszłości tak. Dlatego, że rolnicy będą przechodzić na emerytury i nasze rozdrobnione rolnictwo będzie się łączyć. W związku z tym gdyby dokonać zmiany wielkości składek, jak również wprowadzić zależność opłacania składek od dochodów rolników wtedy w przyszłości deficyt funduszu rentowego rolników byłby znacznie mniejszy.
CS: Gdyby któryś z polityków się pana posłuchał, to na pewno nie wygrałby wyborów.
MK: Kto wie, tego nie mogę obiecać.
CS: Dziękuje bardzo, gościem Radia PiN 102 FM był dziś Maciej Krzak - ekspert gospodarczy Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Dziękuje bardzo.
MK: Dziękuję do widzenia.
























































