Większość Niemców opowiada się za nowymi wyborami, ale już bez Angeli Merkel - tak wynika z sondaży przeprowadzonych kilka godzin po zerwaniu rozmów koalicyjnych.


Angela Merkel co prawda jeszcze wspomina o możliwości koalicji z SPD, ale jednocześnie zapowiada, że w przypadku rozpisania przyspieszonych wyborów parlamentarnych będzie ponownie kandydować na stanowisko kanclerza.
Wszystkie dzisiejsze gazety piszą o największym kryzysie politycznym w historii Niemiec. Zdaniem ekspertów, jest coraz bliżej do kolejnych wyborów. SPD nie chce rozmawiać, a Angela Merkel nie chce tworzyć rządu mniejszościowego. "Jestem bardzo sceptyczna" - odpowiedziała kanclerz pytana w telewizji publicznej o szanse na taki rząd. Kanclerz jest zdania, że lepszym rozwiązaniem będą przyśpieszone wybory.
Przeczytaj także
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez telewizję ARD, 63 procent Niemców chce nowych wyborów, według sondażu zrobionego przez "Bild Zeitung" tych ostatnich jest nawet 67 procent. Z kolei z sondażu instytutu CIVY wynika, że 54 proc. Niemców jest zdania, że Angela Merkel nie powinna ponownie kandydować, odmiennego zdania jest 38 proc. badanych. Sondaże przeprowadzono na reprezentatywnych grupach ponad 5000 respondentów.
Przeczytaj także
Zerwanie rozmów koalicyjnych wywołały potężny kryzys polityczny w Niemczech. Prezydent Frank Walter Steinmeier zaapelował do wszystkich polityków o powrót do negocjacji.
FDP zerwała w nocy z niedzieli na poniedziałek prowadzone od ponad miesiąca przez CDU, CSU, FDP i Zielonych rozmowy sondażowe o powołaniu koalicyjnego rządu. Szef FDP Christian Lindner argumentował wyjście z rozmów utrzymującymi się różnicami stanowisk oraz brakiem zaufania do pozostałych uczestników.
Wybrany 24 września Bundestag ukonstytuował się 24 października, jednak ze względu na brak rządu prowadzi działalność w ograniczonym zakresie. Nadal nie powołano komisji parlamentarnych, gdyż ich skład zależy od składu ministerstw.
Schaeuble: Nie ma kryzysu państwa
Przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schaeuble zapewnił we wtorek w parlamencie, że fiasko rozmów o koalicji rządowej jest dla Niemiec poważnym sprawdzianem, nie oznacza jednak kryzysu państwa; zaapelował o okazanie podczas negocjacji gotowości do kompromisu.
"Wszyscy ponosimy odpowiedzialność za nasz kraj i nie tylko za nasz kraj" - powiedział Schaeuble, otwierając pierwsze robocze posiedzenie wybranego dwa miesiące temu niemieckiego parlamentu.
"Europie potrzebne są zdolne do działania Niemcy. Reakcje za granicą pokazują: Europa oraz wiele krajów na świecie czekają na nas" - kontynuował szef parlamentu. "Tak jak my potrzebujemy silnych partnerów, tak samo nasi sąsiedzi chcą mieć solidnego partnera w Niemczech" - podkreślił polityk CDU.
"W wyborach naród podjął decyzję (o składzie parlamentu), jako wybrani musimy się z tym wynikiem obchodzić w sposób odpowiedzialny" - kontynuował. Zaznaczył, że partie powinny kierować się nie tylko swoimi programami, lecz także obowiązkiem stworzenia większości zdolnej do utworzenia rządu. "To jasne, że konieczny jest rząd" - podkreślił.
"Zadanie, przed którym stoimy, jest trudne, lecz możliwe do rozwiązania" - powiedział Schaeuble.
Jego zdaniem kompromisy, w tym odejście od niektórych punktów własnego programu, nie są oznaką słabości, lecz przejawem politycznej mądrości.
Schaeuble zwrócił uwagę, że w Niemczech istnieje sprawujący komisarycznie swoje obowiązki rząd oraz zdolny do działania parlament.
Szef parlamentu poparł stanowisko prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, który w poniedziałek wezwał niemieckie partie do ponownego podjęcia rozmów o rządzie i zasygnalizował swój sceptycyzm wobec rozpisania nowych wyborów. Steinmeier spotka się w ciągu dnia z przedstawicielami FDP i Zielonych.
PAP lep/ mobr/ kar/
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Waldemar Maszewski,Berlin/dyd