

Podatki to jedna z najbardziej znienawidzonych rzeczy. Polacy nie znoszą ich szczególnie, bo czują, że obciążenia są nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do świadczonych przez państwo usług. Mamy dobrą wiadomość - to w czerwcu jest dzień wolności podatkowej. Oznacza to, że w pozostałych miesiącach Polacy pracują już tylko na siebie. Złośliwi twierdzą, że pańszczyźniany chłop musiał mniej pracować na Pana niż obecni obywatele na utrzymanie władzy.
Mimo wszystko nie zamieniłbym się z chłopem pańszczyźnianym, ale nie da się ukryć, że podatki są bardzo wysokie. Ciężko jest dokładnie stwierdzić jaka jest suma obciążeń podatkowych, które płacą obywatele. Podatków jest tak wiele i są tak różne, że w zależności od przyjętej metodologii – otrzymujemy często rozbieżne wyniki. Niemniej przyjmuje się, że podatki i składki średnio pochłaniają 70% naszych dochodów.
Składki do ZUS chociaż formalnie są ubezpieczeniem, to ze względu na swój obowiązkowy charakter, należy je traktować jako podatki. Sama praca w 41% obciążona jest świadczeniami na rzecz państwa z czego podatek dochodowy stanowi tylko 26%.
ReklamaPolacy płacą jeszcze VAT, podatek od nieruchomości, podatek za posiadanie psa, podatek od czynności cywilnoprawnych, opłaty klimatyczne, akcyzę i wiele innych. Dawniej było jeszcze bykowe, ale jeśli sytuacja trendy demograficzne się nie zmienią to być może i ta danina powróci.
Państwo Polskie co roku ściąga od obywateli:
- 65 mld z tytułu ubezpieczeń zdrowotnych,
- 126,4 mld zł VAT-u,
- 64 mld zł akcyzy,
- 1,2 mld zł podatku od gier,
- 20 mld zł opłat, odsetek, grzywien, itp.,
- 42 mld zł podatku dochodowego od osób fizycznych,
- 130 mld zł składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe,
- 10 mld zł z tytułu składek na Fundusz Pracy,
- ok. 2 mld zł do KRUS,
- 560 mln zł na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych
W sumie jest to ponad 460 mld zł, co stanowi równowartość 28% PKB. Polacy ciężko pracują – blisko 2 tys. godzin rocznie. Jesteśmy jednym z najdłużej pracujących narodów w Europie. Ustępują nam tylko Grecy. Niestety nasze płace wypadają blado w porównaniu z innymi krajami – przeciętnie zarabiamy 4 razy mniej niż Niemcy i 2,5 razy mniej niż Hiszpanie. Równocześnie, wydajność pracy mierzona wartością wyprodukowanych dóbr i usług w ciągu godziny wynosi w Polsce 60% przeciętnej UE. Słowem – w teorii zarabiamy za mało w stosunku do wydajności.
Ale za to płacimy bardzo dużo podatków i dotyczą one każdego…
Nawet najbiedniejszych. Dowodem na to jest bardzo niska kwota wolna od podatku, która nie uległa zmianie od 7 lat i wciąż wynosi 3091 zł. To 11-krotnie mniej niż w Niemczech. W efekcie podatek dochodowy płacą nawet osoby, które zarabiają ok. 300 zł miesięcznie. W innych krajach UE jest to nie do pomyślenia, by obciążać podatkiem osoby, które w zasadzie są świadczeniobiorcami usług socjalnych finansowanych z podatków.
Utrzymanie fiskusa to koszt ok. 4,7 mld zł. Do tego dochodzą 4 mld zł na działalność ZUS-u i ok. 2 mld zł na funkcjonowanie pozostałych funduszy i instytucji, które zajmują się pobieraniem opłat, składek na ubezpieczenia i innych danin. Koszt obciążania podatkiem dochodowym urzędników i pozostałych pracowników sektora budżetowego wynosi ok. 300 mln zł. Słowem – koszt poboru podatków i składek wynosi ok. 8 mld zł (ZUS nie tylko pobiera składki, ale też wypłaca świadczenia, analogicznie sprawę trzeba rozpatrywać w przypadku NFZ i pozostałych funduszy i instytucji).
Gwiazdowski: W Polsce pracę opodatkowuje się jak wódkę i papierosy
W teorii rządzący przekonują, że nie da się obniżyć podatków i innych danin. Na razie się nie da, bo ponosimy olbrzymie i niepotrzebne koszty utrzymania nieefektywnego systemu. Gdyby obniżyć koszty jego działania to z części danin można by zrezygnować. Gdyby dzień wolności podatkowej przesunął się tylko o kilka dni do tyłu, to jednak jest kilka dni wolności więcej.
Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl