Zebrano pół miliona podpisów pod obywatelskim projektem ustawy ws. refundacji procedury pozaustrojowego zapłodnienia metodą in vitro, który zostaje złożony w Sejmie. W Polsce problem niepłodności dotyczy ok. 3 mln osób.


Poinformowały o tym posłanki Koalicji Obywatelskiej. Podkreślały, że projekt stanowi test dla PiS, czy faktycznie chce walczyć z niepłodnością w Polsce.
"Dotrzymaliśmy słowa. Przed nami blisko pół miliona podpisów, ale za tymi podpisami stoją ludzie - pół miliona ludzi, którzy okazali się wrażliwi, empatyczni i otwarci na problemy 3 mln Polaków, którzy cierpią z powodu niepłodności - w przeciwieństwie do władzy, która okazała się nieczuła i bezduszna, kiedy w 2016 r. zabierała finansowanie in vitro; jedynej, skutecznej metody leczenia niepłodności" - powiedziała na czwartkowym briefingu w Warszawie europosłanka PO Ewa Kopacz, która wystąpiła na nim z grupą posłanek KO.
Dodała, że ma też wiadomość dla polityków PiS. "Nie bójcie się nauki, bójcie się tych pół miliona ludzi, (którzy się podpisali pod projektem) i tych 3 milionów ludzi, którym będziecie musieli spojrzeć w oczy już niedługo, przy urnach wyborczych" - mówiła.
🎥 Składamy podpisy pod obywatelskim projektem #TakDlaInVitro.
— Platforma NEWS 🇵🇱✌️ (@NewsPlatforma) March 23, 2023
Konferencja prasowa z udziałem czlonków Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Tak dla In Vitro, m. in.: @M_K_Blonska, @EwaKopacz, @pomaska, @barbaraanowacka i Małgorzaty Rozenek-Majdan. https://t.co/UXBXIhXKJW
Gdzie są te dzieci? Tu są te dzieci
Podkreślała, że procedura in vitro "to nie jest wydatek, tylko inwestycja w przyszłość". Mówiła, że niedawno w kraju widać było szereg billboardów z pytaniem "gdzie są te dzieci?". "To ja odpowiem PiS, gdzie są te dzieci; tu są te dzieci" - mówiła, wskazując na projekt ustawy.
Kopacz powiedziała, że złożenie projektu "traktujemy jako szczególny test, mówimy: +sprawdzamy+, mówimy: +możecie swój błąd naprawić+". "Ale jeśli go nie naprawicie, jeśli podważacie naukę, jeśli jesteście tymi, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że ta metodą można pomóc tym 3 mln Polaków, to zastanawiam się, czy przypadkiem wasze dążenie nie jest inne, czy nie chcecie być nową dyktaturą ciemniaków" - dodała.
Podczas konferencji wystąpiła też m.in. Małgorzata Rozenek-Majdan, która podkreślała, że dzięki procedurze in vitro jest matką. Rozenek-Majdan jest też szefową fundacji, do której zgłaszają się rodziny borykające się z problemem niepłodności. Dziękowała posłom KO za wsparcie.
W latach 2013–16 na terenie całego kraju funkcjonował Narodowy Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego. Był realizowany ze środków Ministerstwa Zdrowia i adresowany do wszystkich niepłodnych par spełniających określone kryteria. Na świat dzięki niemu przyszło ok. 20 tysięcy dzieci.
Obecnie procedurę in vitro w całej Polsce finansuje dla swoich mieszkańców wiele samorządów, wypełniając lukę po zlikwidowanym programie rządowym.
Polacy chcą finansowania in vitro z budżetu
Prawie 66 proc. ankietowanych uważa, że procedura in vitro powinna być dofinansowywana przez państwo; 25 proc. jest przeciwnego zdania, a blisko 10 proc. nie ma wyrobionej opinii w tej sprawie - wynika z najnowszego sondażu "DGP" i RMF FM.
"Dziennik Gazeta Prawna" opublikował te wyniki w czwartkowym wydaniu. Wynika z nich, że 36,9 proc. badanych zdecydowanie opowiada się za dofinansowaniem przez państwo procedury in vitro, przeznaczonej dla par zmagających się z problemem niepłodności. Odpowiedź "raczej tak" wybrało 28,7 proc. ankietowanych.
Wśród przeciwników dofinansowania, odpowiedzi "raczej nie" udzieliło 12,8 proc. badanych, a "zdecydowanie nie" - 12,2 proc., niezdecydowani stanowili 9,5 proc. ankietowanych.
Jak wynika z sondażu, za dofinansowaniem in vitro jest 67 proc. kobiet i 64 proc. mężczyzn. Przeciw takiemu rozwiązaniu opowiada się 28 proc. kobiet i 21 proc. mężczyzn.
W grupie sympatyków obozu rządzącego za partycypacją finansową budżetu państwa w tych zabiegach opowiada się 44 proc. ankietowanych, przeciwnych jest 37 proc., a 18 proc. nie ma zdania. Bardziej jednoznaczni w ocenie są wyborcy opozycji (83 proc. jest "za") oraz niezdecydowani (79 proc. popiera ten pomysł).
Niepłodność (nie należy jej mylić z bezpłodnością, której nie da się leczyć) jest klasyfikowana przez WHO jako choroba cywilizacyjna. Na świecie dzięki metodzie in vitro urodziło się 9 mln dzieci, w tym – jak podają przedstawiciele KO – co najmniej 100 tys. w Polsce. Problem niepłodności dotyka 15-20 proc. par w wieku prokreacyjnym - aż co piąta para będzie miała problem z zajściem w ciążę. Szacuje się, że w Polsce niepłodność dotyka ok. 3 mln osób.
Aby można skierować do Sejmu obywatelski projekt ustawy, wymagane jest pod nim 100 tys. podpisów.
Zgodnie z danymi udostępnionymi przez Ministerstwo Zdrowia, średnia skuteczność metody in vitro w ramach Narodowego Programu Leczenia Niepłodności latach 2013-16 wyniosła 31% ciąż klinicznych w przeliczeniu na transfer zarodka, co potwierdza zarówno terapeutyczną skutecznośd tej metody, jak i wskazuje na osiąganie przez polskie ośrodki skuteczności konkurencyjnej wobec innych krajów europejskich (zgodnie z danymi z raportu ESHRE 2010 średnia skutecznośd in vitro wyniosła w Wielkiej Brytanii 30,9%, w Niemczech 27,9% we Włoszech 24,1%). Po zamknięciu Narodowego Programu Leczenia Niepłodności Metodą zapłodnienia pozaustrojowego in vitro w czerwcu 2016 roku polskie pary będą zmuszone do korzystania wyłącznie z leczenia komercyjnego, a przez to finansowo niedostępnego dla wielu par.
Rzecznik rządu: zabiegi in vitro mogą refundować samorządy
Tego typu procedury medyczne są dozwolone. Samorządy terytorialne mają prawo do tego, aby podejmować decyzję, co do tworzenia programów refundacji in vitro - podkreślił w czwartek rządu Piotr Müller odnosząc się do projektu ws. refundacji in vitro.
Pytany o tę inicjatywę rzecznik rządu przypomniał, że "w Polsce przepisy dotyczące in vitro funkcjonują w taki sposób, że tego typu procedury medyczne są dozwolone, nie ma żadnych przepisów, które by to ograniczały". "Samorządy terytorialne mają prawo do tego, aby podejmować decyzję, co do tworzenia programów refundacji w tym obszarze i też jest pewna swoboda działania samorządów terytorialnego, aby takie działania współfinansować" - dodał.
"W kontekście ustaw, które dotyczą kwestii światopoglądowych, a ta ustawa ma taki wymiar, w naszym klubie (PiS) decyzje są podejmowane indywidualnie przez posłów, więc na tym etapie nie mogę powiedzieć, żeby było tu jakieś skonsolidowane stanowisko w tym obszarze" - zaznaczył Müller. "Do tej pory nie było to dyskutowane" - dodał.
Podczas konferencji KO była premier Ewa Kopacz powiedziała, że złożenie projektu "traktujemy jako szczególny test, mówimy: +sprawdzamy+, mówimy: +możecie swój błąd naprawić+". "Ale jeśli go nie naprawicie, jeśli podważacie naukę, jeśli jesteście tymi, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że ta metodą można pomóc tym 3 mln Polaków, to zastanawiam się, czy przypadkiem wasze dążenie nie jest inne, czy nie chcecie być nową dyktaturą ciemniaków" - dodała.
Odnosząc się do słów Kopacz Müller ocenił, że "pani była premier próbuje wokół tego tematu wywołać emocje, które są mniej potrzebne niż by się wydawało". "My musimy wspierać polskie rodziny w różnych obszarach funkcjonowania, natomiast tego typu wyrażenia ze strony pani premier Kopacz odbieram jako zwykłe działania o charakterze politycznym" - podkreślił.
Dopytywany o dopłaty do procedur in vitro ze strony państwa, a nie samorządów, rzecznik odpowiedział, że w NFZ "generalnie środki przeznaczane na zdrowie mają swoje ograniczenia". "Finansowanie określonych procedur zdrowotnych w jednym zakresie od razu powoduje, że siłą rzeczy nie można sfinansować innych procedur. To jest trudny wybór, które procedury powinny mieć pierwszeństwo finansowania publicznego" - dodał. "W tym zakresie nie ma stanowiska przyjętego przez Radę Ministrów" - podkreślił.
PAP: Daria Kania, Wiktoria Nicałek, Grzegorz Bruszewski, Mikołaj Małecki, Bankier.pl: KWS