Jacek Krawiec kończy siedmioletnią prezesurę w PKN Orlen. Spośród wszystkich oczekiwanych po wyborach zmian na czele spółek z udziałem skarbu państwa żadna nie była tak oczywista jak ta.


Nasze źródła twierdzą, że prezes Orlenu wkrótce po wyborach oddał się do dyspozycji nowego ministra skarbu, Dawida Jackiewicza, deklarując gotowość do odejścia w każdej chwili. Ma to zrobić w środę. Wiadomo, że rada nadzorcza zbiera się wieczorem. Siedem lat jego kadencji to dla spółki okres zmniejszania zadłużenia, dywersyfikacji działalności, wielomiliardowych inwestycji i porządkowania biznesów zagranicznych. Efektem tych działań był natomiast rekordowy wzrost kapitalizacji.
Siedem lat - najpierw chude, potem tłuste
Pierwsze lata Jacka Krawca na stanowisku upłynęły głównie na redukcji zadłużenia i kończeniu rozpoczętych przez poprzedników inwestycji. W ciągu pięciu lat, do 2013 r., Orlen obniżył zadłużenie z 12,6 do 4,6 mld zł, zmniejszając przy tym ekspozycję na obce waluty. Koncernowi bardzo przydał się zastrzyk gotówki od Zygmunta Solorza- -Żaka, który w 2011 r., kupując Polkomtela, wpłacił do kasy Orlenu prawie 3,7 mld zł za niespełna 25 proc. udziałów operatora telekomunikacyjnego.
Udało mu się też obronić przed sądami arbitrażowymi (zarzutami czeskiego Agrofertu, dotyczącymi prywatyzacji Unipetrolu, czyli czeskiej spółki rafineryjnej), a ryzyko było spore, bo roszczenia opiewały na ponad 3 mld zł. Ostatecznie zapłacono około 10 proc. tej kwoty.
Czytaj więcej w "Pulsie Biznesu"