Mechanizm jest banalny: wchodzisz do portalu, gdzie możesz ściągnąć za darmo program, który akurat jest ci potrzebny. Po kilku dniach przychodzi do ciebie mail o konieczności zapłaty, ponieważ stałeś się członkiem klubu. Oczywiście możesz zrezygnować z członkostwa, ale wówczas czeka cię kara.
Wielu z nas pamięta portal pobieraczek.pl, którego właścicielem była spółka Eller Service. Serwis umożliwiał pobieranie plików z sieci, jednak był pewien haczyk. Internauta, który chciał pobrać pliki, musiał najpierw zarejestrować się na portalu, podając imię, nazwisko, adres zamieszkania, datę urodzenia, e-mail. Warunkiem była również akceptacja regulaminu.
Portal oferował 10-dniowy, darmowy dostęp do swoich zasobów. Po tym czasie następowało automatyczne, już płatne, przedłużenie usługi, o czym wiedzieć mógł tylko ten, kto szczegółowo zagłębił się w regulamin. Następnie wysyłano do internautów wiadomości o zawarciu ze spółką Elle Sercive umowy i w związku z tym - konieczności uiszczenia opłaty.
Po licznych skargach internautów UOKIK ustalił, że treść tych maili miała na celu zastraszenie konsumentów, wprowadzenie w błąd, aby ostatecznie zdecydowali się uregulować należność za usługę.
Dobre-programy.pl powtórką z rozrywki
Zobacz także: | |
![]() Słona zapłata „Pobieraczka” |
Jakiś czas temu nasza czytelniczka poszukiwała w sieci jednego z programów. Poprzez reklamę trafiła do portalu oferującego możliwość ściągnięcia bezpłatnego oprogramowania. Jedynym warunkiem była rejestracja. Kilka dni później otrzymała maila z wezwaniem do zapłaty za członkostwo w klubie dobre-programy.pl
Po sprawdzeniu maili w folderze SPAM okazało się, że nasza czytelniczka dostała mail z potwierdzeniem swojego hasła i loginu oraz kolejny, wysłany 5 dni później, z podziękowaniem za zamówienie usługi Członkostwa w Klubie Dobrych Programów wraz z informacją o konieczności uiszczenia opłaty w wysokości 98 zł.
Rejestracja i zaakceptowanie regulaminu było bowiem równoznaczne z zawarciem umowy na zakup usługi Członkostwa w Klubie Darmowych Programów. To z kolei dawało dostęp do ich autorskiego programu "Downloader Gold", który to program dopiero pozwalał na ściągnięcie ogólnodostępnych, darmowych programów.
![]() | »Czy bank może obarczyć mnie kredytem męża? |
W korespondencji czytamy m.in., że firma będzie zmuszona wystąpić z wnioskiem o wpisanie danych osobowych czytelniczki do rejestru dłużników niewypłacalnych. Firma skieruje także sprawę na drogę postępowania sądowego, czego następstem może być egzekucja komornicza.
Firma zwraca również uwagę, że brak uiszczenia opłaty stanowi rażące naruszenie warunków udzielonej licencji na korzystanie z programu komputerowego Downloader Gold, co może zostać zakwalifikowane jako forma piractwa komputerowego. Grozi, że skieruje do właściwych organów ścigania wniosek o ściganie czytelniczki jako sprawcy przestępstwa (… ) zagrożonego karą pozbawienia wolności na okres do jednego roku.
Opłata miała zostać wniesiona w ciągu 5 dni. Nasza czytelniczka postanowiła skontaktować się więc z infolinią portalu. Usłyszała tam jednak, że zapis w regulaminie jest jasny, a rejestrując się w portalu zaakceptowała warunki regulaminu. Po kilku dniach przyszedł kolejny mail ponaglający. Nasza czytelniczka postanowiła więc uregulować dług. Tym bardziej, że tak radził jej pracownik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Uważaj na podróbkę!
![]() | »Żona z sąsiadem doniosą do skarbówki |
„Zwracamy uwagę na witrynę dobre-programy.pl, która nie tylko jest kiepską podróbką naszego portalu, ale co gorsza wyłudza dane osobowe i pieniądze od nieświadomych użytkowników. Domena ta kryje serwis, który na pierwszy rzut oka jest katalogiem oprogramowania do pobrania, tak samo jak duża część prawdziwego portalu dobreprogramy. Uważajcie jednak, bo ten podejrzany serwis to zwyczajne oszustwo. Istotą jego działania jest zbieranie danych osobowych użytkowników, a następnie wystawianie im rachunków za pobranie dostępnego bezpłatnie programu.”
Nie czytasz regulaminu – płać
Działalność portalu dobre-programy.pl to niestety nie pierwsza i można przypuszczać, nie ostatnia tego typu sprawa. Wykorzystywana jest tutaj naiwność i nieodpowiedzialność internautów, którzy nie czytają regulaminów, od razu je akceptują.
- Akceptacja regulaminu nie zawsze stanowi automatyczne wyrażenie zgody na wszystko, co się w nim znajduje. Znane są już przypadki, w których za naruszające zbiorowe interesy konsumentów uznano:
- stosowanie reklamy wprowadzającej konsumentów w błąd co do bezpłatności świadczonych usług w okresie 10 dni od dnia zawarcia umowy oraz co do okresu, na jaki umowa zostaje zawarta,
- reklamy wprowadzającej w błąd co do bezpłatnego testowania programu przez określony czas – wyjaśnia Piotr Szulczewski, analityk Bankier.pl
![]() | » Przeczytaj inne teksty Piotra Szulczewskiego, analityka Bankier.pl |
Pamiętajmy zatem o jednym – w sieci nie jesteśmy anonimowi, trzy razy zastanówmy się nim podamy gdzieś nasze dane. A jeśli już musimy je podać – czytajmy dokładnie zawartość strony i regulaminy.
Barbara Sielicka
Bankier.pl
b.sielicka@bankier.pl