Po sierpniowym skoku inflacja CPI w Czechach jeszcze przyspieszyła i zbliżyła się do 5%, ponownie zaskakując większość ekonomistów. To kolejne dane sygnalizujące poważny inflacyjny problem w Europie Środkowej.


W poniedziałek rano czeski urząd statystyczny poinformował, że ceny koszyka towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) we wrześniu były o 0,2% wyższe niż w sierpniu oraz aż o 4,9% wyższe niż przed rokiem. W ujęciu rocznym jest to najwyższy odczyt od października 2008 roku.


Czeska inflacja drugi miesiąc z rzędu zaskoczyła ekonomistów. Rynkowy konsensu zakładał bowiem, że ceny nad Wełtawą spadną o 0,2% mdm po tym, jak w sierpniu wzrosły aż o 0,7% mdm. Roczna inflacja CPI miała wynieść 4,5% wobec 4,1% odnotowane w sierpniu. Miesiąc temu statystyki CPI także znacząco przekroczyły oczekiwania ekonomistów, którzy wówczas przewidywali stabilizację inflacji CPI w Czechach na poziomie 3,4% rdr.
Podobnie jak prawie wszędzie na świecie za sporą część czeskiej inflacji odpowiadała drożejące paliwa i energia (20,4% rdr). Ale silne podwyżki odnotowano też w wielu innych kategoriach. Ceny najmu mieszkań wzrosły o 3,3% rdr, napraw i utrzymania mieszkania o 7,8%, a tytoniu aż o 12,3%. W przeciwieństwie do Polski – gdzie GUS od lat raportuje permanentną deflację – w Czechach mocno w górę poszły ceny obuwia ( o 10,1%) i odzieży (o 9,7%).
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o silnym wzroście inflacji na Węgrzech, gdzie wskaźnik CPI wzrósł o 5,5%. Jeszcze wyższą inflację CPI ogłosił polski Główny Urząd Statystyczny, który we wrześniu oszacował ją na 5,8%. To najwyższy odczyt inflacji konsumenckiej w Polsce od ponad 20 lat.
W rezultacie w październiku Narodowy Bank Polski wreszcie przyłączył się do antyinflacyjnej krucjaty, na którą bankierzy centralni z pozostałych krajów naszego regionu wyruszyli już kilka miesięcy temu. 30 września Narodowy Bank Czech zaskoczył rynek ostrą podwyżką stóp procentowych, dokonując już trzeciego poniesienia ceny pieniądza. Czesi rozpoczęli normalizację polityki pieniężnej już 23 czerwca, podnosząc stawkę referencyjną z 0,25 proc. do 0,5 proc. Kolejny, identyczny w swojej skali ruch, nastąpił 5 sierpnia.
Cztery „popandemiczne” podwyżki stóp procentowych ma już za Narodowy Bank Węgier, który wrześniową decyzją doprowadził stopy do najwyższego w regionie poziomu 1,65 proc. Tydzień temu stopy podnieśli także Rumuni, podwyższając referencyjną stopę procentową z 1,25 proc. do 1,5 proc. W tym zestawieniu Narodowy Bank Polski z jedną podwyżką na koncie (z 0,1% do 0,5%) jest mocno spóźniony zarówno względem narastającej inflacji w Polsce jak i względem innych krajów regionu. Na przekór oficjalnym komunikatom członków RPP rynek wycenia kolejne podwyżki stóp procentowych w nadchodzących miesiącach.
KK