6,4-% w Szanghaju, -2,35% w Tokio – to bilans wtorkowej sesji na azjatyckich giełdach. Wczoraj indeksy amerykańskie spadły po przeszło 1%. A złoto? Nad ranem za uncję żółtego metalu płacono najwięcej dolarów amerykańskich od trzech miesięcy i najwięcej polskich złotych od niemal roku.


Przez światowe rynki akcji przetacza się kolejna fala spadków. Tylko od początku roku najważniejsze indeksy giełdowe straciły od 1,7% w Stambule przez niemal 6% w Londynie i ponad 9% we Frankfurcie po 12% w Tokio i aż 20% w Szanghaju. Mówiąc wprost: inwestorzy obawiają się globalnej recesji, przy której załamanie z przełomu 2008/09 będzie tylko miłym wspomnieniem.
To, co martwi wszystkich innych, cieszy posiadaczy złota. Aurum po ustanowieniu w grudniu 2015 roku nowych, niemal 6-letnich minimów, od początku roku powoli zyskuje na wartości. We wtorek o 8:30 kontraktami terminowymi na złoto handlowano po kursie 1.116,90 USD za uncję, a więc o 0,7% wyżej niż dzień wcześniej i najwyżej od 4 listopada.
Od grudniowego dna (1.046 USD/oz) królewski metal zyskał 6,8%, kolejny raz udowadniając, że jest dobrym ubezpieczeniem przed giełdową bessą. „Nasze zwycięstwa przyjdą kosztem niewinnych ludzi na całym świecie, którym wynagrodzenia spadną a koszty życia wzrosną (…) Gdy złoto wreszcie da zarobić, nie będzie to powód do świętowania” – w ten dość niecodzienny sposób zwrócił się do klientów Brent Johnson z Santiago Capital.
Złoto w dalszym ciągu pozostaje w wieloletniej bessie, a noworoczne odbicie z 6-letniego dna niewiele zmienia w średnioterminowym obrazie rynku. Żółty metal zachowywał się bardzo podobnie rok temu, gdy na fali greckich lęków kurs kruszcu podskoczył z 1 200 do 1 320 USD/oz., by już w lipcu zejść do 1 131 USD/oz. Równocześnie fakt bessy w złocie nie oznacza, że królewski metal jest niewarty posiadania. Wręcz przeciwnie: w obliczu nadchodzących turbulencji finansowo-gospodarczych brak złota w portfelu będzie posunięciem bardzo ryzykownym.
Od dwóch lat widzą to inwestorzy z Polski. W tym czasie WIG20 spadł o ponad jedną czwartą, fundusze obligacji dały zrobić co najwyżej kilka procent, a lokaty bankowe płacą w porywach 2,5% rocznie. Równocześnie od grudnia 2013 roku cena złota wyrażona w PLN wzrosła z 3800 zł do 4608 zł (o 21%) za uncję we wtorek rano. W ten sposób inwestycja w żółty metal mogła zaabsorbować część strat poniesionych na rynku akcji i zrównoważyć osłabienie złotego.

























































