Fiat żegna się z Turynem, gdzie narodziła się firma ponad sto lat temu. Do Holandii, gdzie od dwóch lat znajduje się siedziba koncernu motoryzacyjnego po fuzji z amerykańskim Chryslerem, przeniesie się jego "kasa", jak nazywana jest instytucja finansowa spadkobierców włoskich założycieli, kontrolująca siódmego producenta samochodów na świecie.


W 2014, po połączeniu z Chryslerem i powstaniu spółki pod nazwą FCA (Fiat Chrysler Automobiles), na siedzibę kierownictwa wybrano Amsterdam, podatki zaś postanowiono płacić w Londynie. W kolebce dawnej firmy, w Turynie, pozostała tak zwana kasa rodziny Agnellich Exor, do którego należy jedna trzecia udziałów nowego koncernu.
I ta instytucja finansowa zmieni do końca roku adres na holenderski. Decyzja o tym zapadnie na zebraniu udziałowców, które we wrześniu odbędzie się w Turynie po raz ostatni. Władze miasta rozczarowane tą decyzją oświadczyły, że musi ono pozostać stolicą włoskiego przemysłu motoryzacyjnego, mimo nieobecności Fiata, który powstał tam w 1899 roku.
Fiat oszukiwał w wynikach sprzedaży?
W lipcu Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych wziął pod lupę wyniki finansowe producenta samochodów Fiat Chrysler Automobiles. Urząd podejrzewa, że firma zawyżyła dane dotyczące sprzedaży modeli marek dodge i jeep.
Według doniesień, spółka miała przekupić kilku dealerów z Chicago, żeby zawyżyli w sprawozdaniu z działalności liczbę sprzedanych samochodów. Bloomberg News pisze również, że wcześniej ruszyło śledztwo w sprawie manipulowania cenami akcji Fiat Chrysler Automobiles.
FBI przesłuchało już dziewięciu właścicieli centrów biznesowych firmy, rozsianych po całych Stanach Zjednoczonych. Jeśli podejrzenia organów rządowych się potwierdzą, FCA może ponieść surowe konsekwencje. Będą one o tyle bolesne, że za ostatni rok spółka zanotowała rekordową sprzedaż od czasu przejęcia Chryslera. Pytanie tylko, czy w całości została rzeczywiście wypracowana.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Marek Lehnert/Rzym/kry