Istnieją różne podejścia i praktyki. E-administrowanie bywa traktowane jako usługa publiczna (ale z możliwością interaktywności). E-rządzenie i e-demokracja też są różnie interpretowane. Potrzeba nie tylko dostępu do informacji, transparentności w podejmowaniu decyzji, ale również – partycypacji obywateli. Powstaje nowy typ relacji i nowy potencjał synergii między władzą a obywatelami. Nie ustali tego rynek (choć może pomagać), potrzeba odpowiednich strategii, odpowiedzialności biznesu, zachowań obywateli, nie mówiąc o edukacji i podstawach aksjologicznych tych procesów.
Podstawowe funkcje e-government
Pomijając aspekt techniczny, pojęcie e-government bywa definiowane jako zestaw usług różnego rodzaju – od decyzji politycznych, krajowego prawodawstwa, akcji międzynarodowych, do publicznych usług dla obywateli na szczeblu lokalnym. Praktyki takie to nie tylko decyzje wysokiego szczebla czy ogólna regulacja, ale także informacje i usługi dla jednostek, grup, społeczności związane z pomocą społeczną, ofertami pracy, płatnością mandatów, poradnictwem różnego rodzaju itp.
Elektroniczna technologia stała się nowym potężnym narzędziem polityki, podejmowania decyzji, administrowania, rządzenia. Może być więc oceniana z punktu widzenia swych aplikacji, dostosowania do celów, efektywności, wydajności itp. – nie tylko według kryterium technicznego, ale politycznego. Z drugiej strony punktem odniesienia mogą być obywatele i facylitacje ich życia i działalności (np. biznesowej). W systemach politycznej demokracji jest to szczególnie podkreślane.
Idealnie biorąc, e-government powinien oznaczać mniej rządzenia a więcej służebności władz (ich wszystkich jednostek i szczebli), a także więcej partycypacji obywatelskiej. A zatem, elektroniczna administracja może nie tylko służyć poprawie usług publicznych, ale również demokracji, być częścią jej procesów rozwojowych. Alternatywnie jednak e-government może być silnie skomercjalizowany (obywatele stają się wówczas jedynie nabywcami usług, klientami) i być traktowany jako narzędzie de facto techniczne. Oczywiście, możliwe są mieszane koncepcje i praktyki, co w gospodarkach rynkowych zdaje się najbardziej realistyczne.
Zelektronizowane rządzenie w krajach rozwiniętych (np. tzw. starej Unii) staje się fundamentalnym wyzwaniem, szczególnie na szczeblu lokalnym. Na tym szczeblu władze państwowe, lokalne i samorządowe mają bezpośrednią i częstą styczność z obywatelami i innymi interesariuszami (przedsiębiorstwami, firmami zagranicznymi, organizacjami pozarządowymi itp.).
Zastosowanie elektronicznych urządzeń i systemów w administrowaniu, zarządzaniu, i rządzeniu okazało się nadzwyczaj użyteczne i efektywne, szczególnie w takich dziedzinach, jak:
- identyfikowanie, rozpoznawanie i dokumentowanie potrzeb różnych grup społecznych, które są konsumentami usług publicznych,
- poprawa wydajności, a także transparentności i zaufania (przez uczynienie wszystkich informacji i procedur publicznie dostępnymi),
- polityka informacyjna (w tym publikacje różnych raportów, oficjalnych dokumentów, projektów i planów – które mają być przedmiotem debaty) oraz partycypacja obywatelska (za pomocą interaktywnych mediów).
E-administrowanie (e-government) w rezultacie szerokiego zastosowania infokomunikacyjnych technologii w działalności administracji publicznej oraz wielostronnego wpływu na całość życia społecznego może promować e-rządzenie i edemokrację. Co więcej jego transformująca rola czyni zeń jedną z ważnych charakterystyk i sił napędowych społeczeństwa informacyjnego (odpowiednio do stopnia jego zaawansowania).
Sposób na korupcję
Koncepcja e-government i jej wdrażanie były początkowo nakierowane na potrzeby publicznej biurokracji. Jej działalność, funkcjonowanie, procesy itp. chciano uczynić bardziej efektywnymi, lepiej przystosowanymi, łatwiejszymi dla urzędników. Jednakże przełomem był dopiero masowy dostęp do Internetu, do informacji on-line, poprawa komunikacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami.
Politycznie możliwa i technicznie wykonalna stała się partycypacja obywateli, klientów, różnych interesariuszy w procesie kształtowania dostarczania usług publicznych. Co więcej, zaczęto deklarować, iż uczestnictwo społeczne jest ważną wartością społeczną w warunkach demokracji. W efekcie dawny sposób zarządzania sprawami publicznymi transformował się (od egovernment) w kierunku szeroko rozumianego rządzenia (e-governance).
Ponadto w rezultacie integrowania urzędniczej pracy i jej usieciowienia jednostki administracji publicznej mogły obsługiwać klientów dużo lepiej, szybciej, bez wielokrotnych wizyt, bez wielokrotnego prezentowania dokumentów i danych, bez sytuacji korupcyjnych. Można sarkastycznie zauważyć, iż w niektórych krajach klienta dobrze się obsługuje, zaś petentowi pokazuje władzę. Dlatego pewne urynkowienie usług administracji publicznej oraz transparentność procedur dają pozytywne wyniki.
Oczywiście, budowanie eadministracji to proces kolejnych zmian i ulepszeń. Kolejne stadia ewolucji to: - tworzenie wielofunkcyjnych i w pełni interaktywnych portali, - personalizacja portali dostarczających zintegrowane usługi, - stworzenie jednego oficjalnego portalu dla wszystkich usług publicznych, dostarczającego zintegrowane pakiety usług.
Kolejne sekwencje ewolucyjnego rozwoju eadministracji i erzadzenia mają nie tylko technologiczny wymiar. Następujące po sobie kroki przesuwają komunikację pomiędzy obywatelami a administracją publiczną do przestrzeni wirtualnej odbierając znaczenie dawnym strukturom biurokracji publicznej oraz dawnym kompetencjom. Procesom tym towarzyszy stopniowo rosnąca depersonifikacja kontaktów (co nawiasem mówiąc uniemożliwia korupcję).
Główne problemy
Koncepcja i praktyka elektronicznej administracji i rządzenia są ciągle w fazie wstępnej. W niektórych krajach są już one dobrze zakorzenione w mentalności, w organizacji sfery publicznej, w polityce (np. w Wielkiej Brytanii, Kanadzie). W innych z kolei ciągle pozostają czymś nowym, dalekim od pełnej akceptacji oraz powszechnego stosowania. Jest to problem np. Polski i nowych członków Unii Europejskiej.
Oczywiście, jest wiele różnych wyzwań dla administracji publicznej oraz organizacji publicznych we wszystkich krajach, które stosują technologie infokomunikacyjne, w tym kwestie prawne, problemy dostępu, problemy ekonomiczne, kwestie społeczne. Kwestie prawne e-administracji dotyczą takich spraw jak ochrona prywatności, kwestia autoryzacji, opodatkowania, składania rozmaitych e-podań i dokumentów, także elektronicznego głosowania oraz tzw. elektronicznej obecności administracji w sądach itp.
To ostatnie wydaje się szczególnie trudne do przeprowadzenia, choć rzecz jasna, adaptacja e-administracji, jej technik, będzie wpływać na system prawny i na praktyki sądowe. Problem dostępności do aplikacji e-administracji w krajach zaawansowanych i bogatych, z dobrą infrastrukturą techniczną, o wysokim poziomie umiejętności komputerowych ogranicza się do grup obywateli mających jakieś ułomności (fizyczne, umysłowe, problemy słuchu, wzroku itp.).
Wobec tego aplikacje te muszą być szczególnie dostosowane do nich, muszą być przyjazne w stosowaniu, muszą mieć charakter inkluzyjny, (czyli włączający niepełnosprawnych członków społeczeństwa we wszystkie jego procesy rozwojowe. Trudniejszym problemem do rozwiązania jest szeroko rozumiany kontekst e-administracji (czy raczej e-rządzenia), a mianowicie istnienie całkiem sporego marginesu społecznego, czyli ludzi wykluczonych, choćby czasowo, jak np. byłych więźniów, permanentnie bezrobotnych, bezdomnych, ludzi żyjących w nędzy, nielegalnych imigrantów itp.
Oczywiście, rozwiązania w tych dziedzinach nie mogą być jedynie technicznoorganizacyjne. Rozwój e-administrowania w Europie i w całym świecie jest kosztowny i czyni je problemem ekonomicznym. Jeszcze do niedawna fascynacja stosowaniem technologii infokomunikacyjnych w administracji publicznej nie dopuszczała innego myślenia niż w kategoriach wzrostu nakładów.
Dzisiaj jednak uważa się, iż jakkolwiek e-administracja jest bez wątpienia korzystna dla obywateli, to jednak w sytuacji ograniczoności środków (co w gospodarce notoryczne) trzeba zatroszczyć się o jej ekonomiczne uzasadnienie i efektywność. Kwestie społeczne związane z wprowadzaniem i szerokim stosowaniem technik eadministracji częściowo omówiono już wcześniej. Można tu jedynie dodać, iż problem dostępności ma również finansowy i społeczny charakter.
Jest przecież oczywiste, że adaptacja i stosowanie aplikacji eadministracji wymaga uczenia się, znajomości komputera, posługiwania się Internetem. Oczekuje się, iż szeroko rozumiane i stosowane techniki eadministracji (czy szerzej erządzenia) pomogą i ułatwią społeczną inkluzję obywateli wykluczonych, także umożliwią partycypację w decyzjach, będą zatem stymulować rozwój demokracji. Ma to również duże znaczenie polityczne.
E-administracja to nie tylko szybsze i lepsze dostarczanie usług publicznych. Może ona przysparzać nie tylko satysfakcji grupom obywateli bądź jednostkom, ale również kształtować tożsamość społeczności, tworzyć warunki do działania i do wzajemnego oddziaływania, do wspólnego dzielenia się doświadczeniami. Grupy ludzi i jednostki przestaną być od siebie odseparowane i zamknięte, bowiem Internet daje im możliwość funkcjonowania w otwartym systemie inteligentnym. Ten nieco zewnętrzny wpływ będzie z pewnością przyczyniał się do rozwoju lokalnej, regionalnej i krajowej e-administracji oraz może być zaczątkiem światowego e-rządzenia.
Nadzieje i obietnice
Ważną cechą e-administracji są procesy uczenia się wszystkich stron – zarówno władz, jak i publiczności, jednostek administracji publicznej, organizacji sektora publicznego, jak też różnych interesariuszy. W tych procesach musi być zaabsorbowana oraz zastosowana w przemyślany sposób nowa wiedza i nowe technologie cyfrowe. To z kolei wymaga nowych umiejętności, zmodyfikowanej edukacji, proaktywnych postaw obywateli (którzy są również klientami, nabywcami usług, interesariuszami, lobbystami itp.).
A zatem, e-administracja to nie tylko poprawa wydajności oraz efektywności urzędów i szybszego dostarczania usług obywatelom. Mamy tu do czynienia z generowaniem nowej przestrzeni społecznej, co jest częścią większej przemiany, a mianowicie zmiany relacji między władzami a obywatelami. Historycznie strony tej relacji nigdy nie były równe. Nowa rola i rosnące znaczenie informacji czynią tę sytuację bardziej równą i korzystniejszą dla strony obywatelskiej.
Masowe media, telefony, komputery, systemy informacyjne, Internet są faktycznie niemal powszechnie dostępne (przynajmniej w krajach rozwiniętych). Dzięki radiu, telewizji, komputerom i sieciom, a także nowym generacjom telefonów komórkowych, rozpowszechnienie informacji staje się istotną formą kontroli społecznej, kontroli władz politycznych i administracyjnych, a nawet biznesu. Technologie info-komunikacyjne pozwalają na dzielenie się z obywatelami wiedzą w dziedzinie procesów politycznych oraz procedur administracyjnych.
Więcej informacji, szybszy jej przepływ, więcej transparentności w podejmowaniu decyzji (także biznesowych) i nade wszystko więcej interaktywnych procedur oznacza po prostu więcej demokracji w rządzeniu, więcej przestrzeni dla społeczeństwa obywatelskiego. Pomaga to również w legitymizacji władzy i stwarza warunki i zachęty partycypacji. Tak więc e-społeczeństwo (lub społeczeństwo informacyjne) może być – normatywnie biorąc – charakteryzowane przez rozwój eadministracji, e-rządzenia i e-demokracji.
Jednakże trzeba powiedzieć, że obecna praktyka jest często dość daleka od pożądanego ideału. Pryncypia dobrego rządzenia definiowane przez Komisję Europejską (White Paper on European Governance – opublikowana w lipcu 2001 r.) to: otwartość, partycypacja, niezawodność, wydajność, spójność. Aby je skutecznie realizować, potrzeba prowadzenia odpowiedniej polityki informacyjnej. Istnieje dążenie do możliwie wszechstronnej integracji e-rządzenia.
Nazywa się je zintegrowanym rządzeniem. Przyjmuje się, iż ma ono trzy komponenty albo raczej trzy subsystemy:
e-administracja, e-demokracja, e-biznes. E-administracja obejmuje główne struktury, aplikacje i procedury dostarczania usług publicznych (to w dużej mierze kwestie techniczne i organizacyjne). E-demokracja jest raczej kwestią zorientowaną politycznie, bowiem wiąże się nie tylko z komunikacją elektroniczną oraz dostępem do informacji, ale także z wiedzą o politycznym procesie, o dostępności usług publicznych oraz o możliwościach wyboru.
Obywatele powinni być traktowani nie tylko jako konsumenci, klienci czy użytkownicy, ale jako aktywni i uprawomocnieni aktorzy politycznej sceny. Mogą oni wchodzić w interakcje z władzą polityczną i administracją publiczną oraz partycypować w procesach podejmowania decyzji. Jest to szczególnie ważne z tego względu, iż dostarczane obywatelom usługi publiczne często zależą od prowadzonej polityki oraz interpretowania regulacji prawnych.
E-biznes z kolei jest zasadniczo – choć może nie w pełni – komercyjnie zorientowany (np. dostarczanie usług klientom, partnerstwo komercyjne, transakcje elektroniczne). Generalna ocena e-rządzenia wypada pozytywnie, bowiem pozwala ono na lepsze służenie społeczeństwu, umożliwia racjonalizację pracy, zatrudnienia i zarządzania w administracji publicznej oraz w organizacjach publicznych. Może też być kosztowo efektywne, co bardzo ważne – promuje demokrację, partycypację, aktywność ludzi.
Oczywiście, pomyślne wdrożenie i stosowanie zasad i procedur e-rządzenia zależy od wielu – mocno zróżnicowanych w skali krajowej, regionalnej i lokalnej – czynników i okoliczności. W tym znajomości technologii elektronicznych i ich zastosowań, gotowości społeczeństwa oraz instytucji publicznych do ich wdrażania i używania, istnienia i rozwijania strategii i polityk e-rządzenia, nie mówiąc o e-infrastrukturze (technicznej, organizacyjnej) oraz o kontekście prawnym.
E-przyszłość
E-rządzenie rozumiane jako e-władza w ogólności może prowadzić do lepszej legitymizacji, do większej demokracji, transparentności, do zaufania, partycypacji, do większej skuteczności. Jednakowoż prowadzić może również do większej elitarności władzy, do technokratycznego rządzenia, do wzrostu biurokracji, do manipulacji. Technologie info-komunikacyjne nie wykluczają w żadnym razie rządów autorytarnych, korupcji, opresji i terroru. Trajektoria ewolucji e-społeczeństw nie jest deterministyczna, choć wytwarza rozmaite pozytywne możliwości „dobrego sukcesu”.
Pomimo przejawiającej się tendencji do demokratyzacji społeczeństw naszego świata, ich dobra przyszłość nie jest wcale pewna. Istnieją przecież i kontrtendencje, jak np. „zderzenia cywilizacji” (by przywołać S. Huntingtona), międzynarodowy terroryzm (walka z nim ogranicza wolności obywatelskie), zbrojne konflikty, nie mówiąc o występujących w wielu miejscach politycznych i społecznych konfliktach.
Do tego trzeba dołożyć rosnącą krytykę oraz opozycję wobec dotychczasowego – w gruncie rzeczy korporacyjnego – modelu globalizacji przynoszącego najwięcej korzyści silnym i bogatym i zwiększającym rozmaite luki (obecnie mówi się o tzw. luce cyfrowej). Jeśli przyjąć naprawdę długą perspektywę rozważań o przyszłości e-rządzenia, to możliwości e-transformacji trudno przewidzieć. Ale już teraz mówi się o wynikających z dotychczasowych trendów możliwościach dezintegracji społeczeństw i powstaniu nowych form ich organizacji i trwania.
Perspektywa ta może wydawać się odległa czy wręcz mało realna, ale zjawiska fragmentaryzacji społeczeństw już się pojawiły. Jeśli powstaną nowe formy zbiorowości ludzkich (w literaturze futurologicznej opisywane jako e-stado, e-rój, e-masa, inteligentne tłumy itp.), to tradycyjnie rozumiane rządzenie, polityka, kontrola społeczna będzie zapewne istotnie modyfikowana.
Niektóre tendencje już są dość wyraźne: coraz mniej państwa i jego władzy, jego instytucji i funkcji, coraz więcej indywidualizacji w Sieci i społecznej atomizacji, zmiany w tożsamościach ludzi (ze względu na duże migracje oraz w cyberprzestrzennym życiu), coraz bliższe związki człowieka z maszyną (w tym kierunku zdaje się zdążać ko-ewolucja systemów ludzkich i technicznych). Ponadto rośnie usztucznienie człowieka (protezy, implanty, klonowanie – aż do cyborgizacji) oraz odrealnianie jego życia (wskutek mediów i technologii wirtualnej rzeczywistości).
W efekcie tych tendencji świat (przynajmniej jego rozwinięta część) zmierza do Ery Postludzkiej. Być może obecne trendy ulegną zmianie, a ludzie i ich formy organizacji sprawią futurologom jakąś niespodziankę. Jednak obecne wizje opisują e-przyszłość jako świat usztucznionych ludzi, utechnicznionych i usieciowionych, żyjących i funkcjonujących głównie w Sieci, w rzeczywistości wirtualnej, mających rozmyte wielotożsamości. Nawet jeśli takie wizje spełnią się tylko w części, to i tak tradycyjne pojmowanie e-rządzenia, e-polityki, e-demokracji przestaje być stosowalne i użyteczne. Jak będzie funkcjonować taki świat – nie wiemy i trudno to sobie wyobrazić.
Lech W. Zacher