Po dziewięciu (!) z rzędu sesjach zakończonych na plusie średnia przemysłowa Dow Jonesa zaliczyła niewielki spadek. S&P500 oraz DJIA wycofały się z historycznych szczytów, a wyceny amerykańskich akcji osiągnęły najwyższy poziom od 14 lat.


To była dość spokojna sesja, po której S&P500 stracił 0,36%, Dow Jones 0,42%, a Nasdaq 0,31%. Nie wyróżniałaby się niczym, gdyby nie fakt, że dla S&P500 i DJIA był to spadek z historycznych maksimów. Była to także swego rodzaju „anomalia” - według obliczeń Ryana Detricka w ciągu ostatnich 20 lat Dow Jones odnotował tylko dwie 9-sesyjne wzrostowe serie. I w obu przypadkach wzrósł także 10. sesję z rzędu. Tym razem się nie udało.
Być może dlatego, że wyceny największych amerykańskich spółek są już ekstremalnie wysokie. I nie chodzi tu o absurdalnie wyśrubowany oparty o historyczne wyniki C/Z dla indeksu S&P500 wynoszący równo 25. Teraz nawet mnożnik bazujący na oczekiwanych zyskach 500 największych amerykańskich spółek sięgnął 18,4 i osiągnął najwyższą wartość od 2002 roku.
Tak wyglądają "tanie" amerykańskie akcje. C/Z na bazie oczekiwanych zysków dla S&P500 najwyżej od 14 lat pic.twitter.com/MJP9RZyXj4
— Krzysztof Kolany (@kkolany) 21 lipca 2016
Co to oznacza w praktyce? Mniej więcej tyle, że rentowność inwestycji w indeks S&P500 wyniesie w ciągu następnych 12 miesięcy ok. 5,4% i to pod warunkiem, że amerykańskie spółki sprostają dość wyśrubowanym oczekiwaniom analityków.
Dyżurnym argumentem obozu giełdowych byków pozostaje fakt, że akcje wyglądają względnie „tanio” w porównaniu z rentownościami obligacji skarbowych. Amerykańskie 10-letnie papiery skarbowe płacą niespełna 1,6% rocznie, co jest wartością bliską historycznemu minimum sprzed dwóch tygodni (1,32%). Lecz jakoś mało kto bierze pod uwagę możliwość tego, że na rynku długu mamy typową bańkę spekulacyjną, podobną do tej sprzed 9 lat na rynku długu hipotecznego.
Bańkę w sektorze obligacji skarbowych pompują banki centralne z EBC na czele. W czwartek frankfurcka instytucja utrzymała stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie. Prezes EBC Mario Draghi nie wykluczył podjęcia dodatkowych działań „stymulacyjnych”, jeśli 'będzie to konieczne”.
Krzysztof Kolany