REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Dane Google'a wskazują na spadek PKB w listopadzie

Ignacy Morawski2020-11-12 09:00główny ekonomista „Pulsu Biznesu” i dyrektor SpotData
publikacja
2020-11-12 09:00

Ze względu na głębokość zmian gospodarczych zachodzących w okresie obowiązywania restrykcji antyepidemicznych znaczenia nabierają wskaźniki bardzo wysokiej częstotliwości. Pozwalają one śledzić aktywność gospodarczą z dnia na dzień, choć w dużo mniej dokładny sposób niż przy pomocy tradycyjnych, miesięcznych danych takich jak produkcja czy sprzedaż detaliczna.

Dane Google'a wskazują na spadek PKB w listopadzie
Dane Google'a wskazują na spadek PKB w listopadzie
fot. Shutterstock / / Shutterstock

My śledzimy takie wskaźniki i tutaj przedstawiam ich przykładowe wyniki. Pokazują one, że lockdown już dotyka gospodarkę, ale na razie jest to proces łagodniejszy niż wiosną.

Z danych pochodzących z urządzeń mobilnych zawierających system Google’a (Android) widać, że w pierwszej dekadzie listopada wizyty konsumentów w miejscach handlu i rekreacji były ok. 25 proc. poniżej normy. To przekładałoby się – według moich analiz – na faktyczny poziom konsumpcji ogólnej ok. 5-10 proc. poniżej normy. Kolejne dekady listopada będą zapewne gorsze ze względu na zamknięcie części sklepów, ale na razie daleko jeszcze jesteśmy od efektów wiosennego lockdownu, gdzie w dołku konsumpcja była ok. 20 proc. poniżej normy. Choć jeżeli dojdzie do wydania przez rząd nakazu pozostania z domu, to sądzę, że zbliżymy się do tego efektu.

O ile w danych o aktywności konsumentów widać już efekty restrykcji, o tyle dane o zużyciu prądu nie wskazują, by następowały duże wstrząsy w aktywności przemysłu. Roczna dynamika popytu na prąd w systemie, którą znamy z dziennych raportów Polskich Sieci Elektroenergetycznych, wynosiła w ostatnich dniach ok. zera, czyli mniej więcej tyle, ile w okresie letnim i na początku jesieni. Widać istotną różnicę między sytuacją bieżącą a wiosną, gdy spadek zużycia prądu sięgał 10 proc. rok do roku ze względu na zatrzymanie prac części fabryk. To był spadek bezprecedensowy.

Z tych danych można nakreślić następujący obraz. Popyt konsumpcyjny wyraźnie się obniża i w ciągu czterech tygodni od połowy listopada do połowy grudnia może doznać istotnego wstrząsu. Ale firmy produkcyjne na razie traktują tę zmianę jako przejściową i nie dostosowują gwałtownie swojej aktywności –nie redukują liczby zmian i nie zamykają fabryk. To oznacza, że największe uderzenie fali epidemicznej odczuwa sektor usług i części handlu, a mniejsze firmy znajdujące się dalej od konsumenta w łańcuchach dostaw.

Jest to wszystko spójne z zakreślonym tutaj przeze mnie dwa tygodnie temu scenariuszem makroekonomicznym, w którym spadek PKB w czwartym kwartale jest o ok. połowę niższy niż w drugim kwartale, czyli wynosi 4-5 proc. kwartał do kwartału. Co ciekawe, prawie taki sam scenariusz pokazał we wtorek Narodowy Bank Polski podczas konferencji na temat swojego Raportu o inflacji (który opisałem w tym miejscu kilka dni temu).

Natomiast przekonanie o większej odporności gospodarki na epidemię w kolejnej jej fali opiera się na założeniu, że restrykcje będą znoszone od końca pierwszej dekady grudnia i w sezon świąteczny wejdziemy z solidnym popytem konsumpcyjnym. Gdyby miało zdarzyć się inaczej, część sklepów miałyby być zamknięta do końca grudnia lub nawet do stycznia, a wysokość fali epidemii wywoła całkowite zamknięcie kraju na wiele tygodni, wówczas nie unikniemy powtórki z wiosny.

Na szczęście, nad wszystkimi scenariuszami, też tymi czarnymi, unosi się już coraz bardziej wyraźna perspektywa ograniczenia epidemii w 2021 roku w wyniku wprowadzenia szczepionek. Ostatnie wyniki badań, zaprezentowane przez firmę Pfilzer, są bardzo pozytywne i dają nadzieję na wprowadzenie wysoce efektywnej szczepionki na szeroką skalę w przyszłym roku. A oczekiwania w gospodarce mają ogromne znaczenie.

fot. / / SpotData

Chcesz codziennie takie informacje na swoją skrzynkę? Zapisz się na newsletter SpotData.

Chcesz samodzielnie analizować dane ekonomiczne? Platforma SpotData to darmowy dostęp do ponad 40 tysięcy danych z polskiej i światowej gospodarki, które można analizować, przetwarzać i pobierać w formie wykresów i tabel do Excela. Sprawdź na: https://spotdata.pl/ogolna.

Źródło:
Ignacy Morawski
Ignacy Morawski
główny ekonomista „Pulsu Biznesu” i dyrektor SpotData

Pomysłodawca projektu i szef zespołu SpotData. Przez wiele lat pracował w sektorze bankowym (WestLB, Polski Bank Przedsiębiorczości), gdzie pełnił rolę głównego ekonomisty. W latach 2012-16 zdobył wiele wyróżnień w licznych rankingach, zajmując m.in. dwukrotnie miejsce na podium konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego organizowanego przez "Rzeczpospolitą" i Narodowy Bank Polski. W 2017 roku znalazł się na liście New Europe 100, wyróżniającej najbardziej innowacyjne osoby Europy Środkowej, publikowanej przez „Financial Times”. W 2019 r. wyróżniony przez ThinkTank jako jeden z 10 ekonomistów najbardziej słuchanych przez polski biznes. W tym samym roku projekt SpotData, który założył, został nominowany do nagrody GrandPress Digital. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Bocconi w Mediolanie i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim.

Tematy
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Advertisement

Komentarze (4)

dodaj komentarz
demeryt_69
Google bezprawnie zbiera info o nawykach zakupowych użytkowników ich apki Google Pay!
and00
Po co im google pay, przecież wiedzą gdzie jesteś 24h
Możesz płacić gotówką, ale że byłeś w CH, po jakich sklepach chodziłeś, i czy stałeś w okolicy kasy to będą wiedzieli i tak
pn300
Kto Ci każe z niej korzystać?
demeryt_69 odpowiada pn300
Dokładnie. Dlatego płacę plastikiem, a takie płatności jest znacznie trudniej gromadzić.
Google zbiera dane z płatności GPay w celach odsprzedaży - tu jest pies pogrzebany!

Powiązane: Koronawirus a gospodarka

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki