W ostatnich dziesięciu latach tylko 12 razy zanotowano roczny wzrost produkcji przekraczający 15 proc. Tym samym coraz częściej zadawane są pytania, czy nie zbliża się właśnie szczyt koniunktury gospodarczej, po którym nastąpią spadki.
Od połowy maja roczne tempo wzrostu indeksu WIG20 zmalało do teraz o 42 proc. i ukształtowało się na poziomie 30 proc. W ciągu ostatnich 10 lat tylko 3 razy tempo wzrostu spadło poniżej 50 proc. Za każdym razem był to sygnał spowolnienia koniunktury. W latach 2000 i 2004 punkty zwrotne na giełdzie i w gospodarce praktycznie się pokryły. W 2000 r. roczne tempo produkcji spadło z 19,1 proc do minus 4,8 proc. W roku 2004 zaobserwowano podobny spadek – z 23,5 proc. do minus 3,7 proc. W roku 1997 giełda znacznie wyprzedziła gospodarkę. Szczyt koniunktury odnotowano pół roku po szczycie giełdowym. Także tym razem nastąpił spadek – z 20,9 proc. do minus 5,8 proc. Analogicznie, po majowym szczycie możemy spodziewać się recesji lub ewentualnie spowolnienia wzrostu.
Ostatnie spadki na giełdzie zostały wywołane bezpośrednio przez pogorszenie nastrojów na rynkach zagranicznych. Podobną sytuację obserwowaliśmy w 2000 roku, kiedy to pęknięcie tzw. bańki internetowej w USA wywołało korektę na GPW. Jak się okazało, była to zapowiedź spowolnienia gospodarczego na całym świecie.
P.O.
Źródło: Parkiet, Katarzyna Siwek: „Czy giełda wróży zadyszkę gospodarki?”