Wiele wskazuje na to, że już w najbliższych dniach Unia Europejska pójdzie śladami Stanów Zjednoczonych, podnosząc cła na chińskie samochody elektryczne. Chociaż celem rozwiązania ma być ochrona europejskiego przemysłu, jego największym przeciwnikiem wydaje się być niemiecka branża automotive.


Oczekuje się, że Unia Europejska przedstawi wkrótce plan tymczasowych taryf na chińskie samochody elektryczne. Agencja Reutera wskazuje, że dojdzie do tego najpóźniej 5 czerwca. Nowe wyższe stawki zaczną obowiązywać od lipca, ale ich wprowadzenie rozpocznie wielomiesięczne rozmowy, które finalnie mogą zakończyć się złagodzeniem ceł, na co według "Deutsche Welle" liczą zarówno chińscy, jak i niemieccy producenci aut.
Dla chińskich koncernów motoryzacyjnych wyższe taryfy będą oznaczać potężne straty - dokładnie 1 mld dolarów opłat, za każde dodatkowe 10% cła, które dołączy do obecnych 10% obowiązujących na terenie Unii Europejskiej. Agencji Reutera wyliczyła to na podstawie danych handlowych za 2023 rok. Koszty mogą być więc wyższe, biorąc pod uwagę rosnący eksport samochodów elektrycznych z Chin do UE, który wzrósł o 14% od ogłoszenia dochodzenia antysubsydyjnego, zalewając europejskie porty.
Komisja Europejska uważa, że chińscy producenci pojazdów EV otrzymują rządowe dotacje w formie ulg podatkowych lub bezpośredniego transferu środków, co pozwala im na sztuczne zaniżanie cen i wyniszczanie w ten sposób konkurencji. Chiny wspierają w ten sposób różne gałęzie przemysłu, czego przykładem mogą być również panele słoneczne, których fabryki praktycznie zniknęły z Europy.
Poprzednie unijne dochodzenia antysubsydyjne dotyczące towarów z Chin kończyły się dodatkowymi cłami w wysokości od 9% do 26%, w przypadku firm współpracujących przy postępowaniach. Analitycy spodziewają się, że w przedziale tym zmieszczą się również samochody elektryczne, pomimo że ich najwięksi producenci z Chin - BYD, SAIC i Geely - nie dostarczyli Komisji Europejskiej wszystkich żądanych informacji.
Jak wysokie musiałyby być unijne cła, żeby postawić tamę dla chińskiego eksportu samochodów elektrycznych? Według obliczeń Rhodium Group cła musiałyby wzrosnąć do przedziału 40-50%. Według "Deutsche Welle" UE dostosuje jednak potencjalne środki zaradcze do zasad Światowej Organizacji Handlu, która szacuje prawdopodobny zakres ceł na 15–30%.
Jeśli Komisja Europejska wprowadzi cła, czego spodziewają się wszyscy analitycy, nowe stawki zostaną wprowadzone w lipcu, ale będą mogły obowiązywać z mocą wsteczną obejmując trzy poprzednie miesiące.
Tymczasowe cła UE mogą zostać zmniejszone lub nawet całkowicie zniesione, jeśli po czterech miesiącach sprzeciwi się im wystarczająco duża część rządów UE, a wiele wskazuje na to, że jednym z nich będą Niemcy.
Złożone relacje
W 2023 roku niemieckie koncerny motoryzacyjne sprzedały w Chinach prawie 29% ze wszystkich wyprodukowanych samochodów. W pierwszych 10 miesiącach zeszłego roku chiński import samochodów i części samochodowych z Niemiec osiągnął prawie 20 mld USD - podawało w grudniu Ministerstwo Handlu w Pekinie.
BMW importuje do Europy produkowane w Chinach modele Mini EV i iX3 i jak zwróciło uwagę "Deutsche Welle", jest uzależnione od przychodów generowanych przez swoją chińską działalność. Dla Audi Chiny to największy jednolity rynek zbytu, na którym w 2023 r. spółka sprzedała 38% samochodów. Sytuacja wygląda podobnie także w przypadku spółek Volkswagen i Mercedes-Benz.
Niemieccy giganci z branży automotive bardziej niż chińskiej konkurencji obawiają się więc chińskich ceł odwetowych, które uderzą w ich interesy. Pekin sygnalizuje już możliwość podniesienia do 25% taryf na importowane samochody z dużymi silnikami (od 2 litrów wzwyż). Uderzyłoby to przede wszystkim w interesy BMW i Mercedes-Benz, które eksportują do Chin luksusowe SUV-y i sedany.
Z drugiej strony chińskie władze kuszą koncerny perspektywą obniżenia istniejących ceł na samochody sprowadzane z Unii Europejskiej z 15% do 10%. "Oczekuję, że strona chińska – i już to widzimy – użyje kombinacji marchewki i kija, aby przekonać niektóre kluczowe państwa członkowskie do przeciwstawienia się Komisji" – skomentował Noah Barkin, starszy doradca Rhodium Group, w rozmowie z agencją Reutera.
Cłom na samochody elektryczne z Chin sprzeciwiają się już otwartym tekstem czołowi niemieccy politycy. Federalny minister transportu Volker Wissing mówił niedawno w wywiadzie dla "Euractiv", że wprowadzenie dodatkowych taryf byłoby "niewłaściwym podejściem do promowania międzynarodowej konkurencji".
"Globalna konkurencja stanowi zachętę dla niemieckich producentów do budowania lepszych i tańszych samochodów. Nie martwię się, że niemiecki przemysł samochodowy nie przetrwa tej konkurencji" - stwierdził Wissing. Taki sam pogląd zdaje się wyznawać również niemiecki kanclerz Olaf Scholz, który podczas ostatniej wizyty w Chinach mówił, że wzajemna konkurencja handlowa nie powinna opierać się "na protekcjonistycznych pobudkach".
Wymyślony problem, czy realne zagrożenie?
"Dochodzenie antysubsydyjne przeciwko Chinom to odwrotność tego, czego oczekujemy. Ponad połowa chińskiej sprzedaży samochodów w Europie pochodzi od firm spoza Chin. Cła to środki ochronne, które zasadniczo nam szkodzą. Udział chińskich producentów w rynku w Niemczech i Europie wynosi mniej niż 1%. Europa nie jest zalewana chińskimi produktami, gdy ze strachu próbujemy zamknąć granice" - mówił niedawno reporterom "DW" dyrektor generalny BMW Oliver Zipse.
Zipse mówi prawdę, w 2023 roku chińskie marki odpowiadały za 0,8% samochodów elektrycznych sprowadzanych z Chin do Unii Europejskiej. Według projekcji organizacji Transport & Environment odsetek ten wzrośnie jednak do 11% w 2024 roku. Już w 2027 roku co piąty samochód elektryczny sprzedany w Europie będzie wytworzony przez któryś z chińskich koncernów.
Czy niemiecki przemysł automotive będzie radził sobie równie dobrze co teraz również w 2030 roku i na ile pewne okażą się gwarancje udzielone jego biznesom przez totalitarne i rządzone centralnie państwo - to pytania, które zadaje sobie część europejskich analityków. Oddzielną kwestią pozostaje również sama rewolucja EV, która po latach boomu zdaje się wytracać impet. Auta elektryczne i hybrydy plug-in odpowiadają obecnie za 18,7% sprzedaży na rynku samochodowym w Unii Europejskiej. Rok wcześniej było to 19,3%.