W 2020 r. gminy wypłacały miesięcznie 1,5 tys. świadczeń wychowawczych w formie rzeczowej lub usługowej. Choć przypadków niezgodnego z przeznaczeniem wydawania 500+ może być więcej, nie ma mechanizmów pozwalających skutecznie to kontrolować - zwraca uwagę w środę Dziennik Gazeta Prawna".


"DGP" przypomina, że "jutro mija pięć lat od wprowadzenia rządowego programu 500+". "W jego ramach rodzic może otrzymać na każde dziecko, które nie skończyło 18 lat, świadczenie na pokrycie kosztów związanych z jego wychowywaniem. Zwykle jest to gotówka, ale czasem wsparcie przyjmuje formę usługową lub rzeczową. Dzieje się tak, gdy dochodzi do wydawania pieniędzy niezgodnie z przeznaczeniem" - wskazuje gazeta.
Przeczytaj także
Podaje, że "takich przypadków jest jednak mało". "Przynajmniej oficjalnie. Z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika bowiem, że w 2020 r. miesięcznie zaledwie 1,5 tys. świadczeń było wypłacanych w formie niepieniężnej, podczas gdy dzieci objętych rządowym programem jest 6,5 mln" - podano.
Edyta Ciesielska, kierownik działu świadczeń MOPR w Kielcach, w rozmowie z "DGP" zwraca uwagę, że "przypadków marnotrawienia 500+ może być więcej, niż odnotowują statystyki". "Dlaczego? Bo urzędnicy mogą podjąć działania w celu weryfikacji wydatkowania pieniędzy dopiero w przypadku, gdy mają informacje o potencjalnych nieprawidłowościach. Trzeba bowiem pamiętać, że w ustawie z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2047 ze zm.) nie ma przepisów, które nakładałyby obowiązek nadzoru lub kontroli nad tym, jak wydawane jest 500+. To rodzice decydują, na co przeznaczyć pieniądze. W ustawie mowa jest tylko ogólnie o tym, że świadczenie ma służyć częściowemu pokryciu wydatków związanych z wychowaniem dziecka, opieką nad nim i zaspokajaniem jego potrzeb" - wskazuje gazeta.
Dodaje, że "zmiana formy świadczenia może nastąpić jedynie w skrajnych sytuacjach, gdy pieniądze nie są należycie wydawane". (PAP)
ksi/ krap/