Traderzy postulują, by NBP skorygował niedostatecznie przejrzystą politykę cenową na aukcjach skupu obligacji - wynika z opinii dealerów SPW, z którymi rozmawiał PAP Biznes. Uczestnicy rynku wskazują, że nie wiadomo, czy NBP zależy na spłaszczeniu krzywej rentowności i liczą na zwiększenie skali skupu SPW.


"Jako pozytywne należy odnotować, że do skupu NBP ponownie zostały dołączone papiery skarbowe. Mamy nadzieję, że będzie to kontynuowane. Oczywiście to wciąż jest za mało, bo NBP skupował ostatnio SPW w setkach milionów, a nie w miliardach - jeżeli celem NBP rzeczywiście jest płaszczenie krzywej, a taki jest z reguły cel QE, to bank zdecydowanie powinien przyłożyć większą wagę do skupu obligacji rządowych. Polska krzywa jest stroma, więc to pozostawia jeszcze trochę do życzenia" - powiedział PAP Biznes Mateusz Milewski, dealer SPW mBanku.
Do 16 kwietnia włącznie NBP skupował wyłącznie papiery skarbowe - łącznie do tej daty bank skupił SPW za 49,5 mld zł wobec 2,1 mld zł po tej dacie. Od połowy kwietnia NBP skupował na przetargach głównie obligacje BGK i PFR - w sumie za 49,8 mld zł.
Traderzy zgodnie wskazują, że NBP poprawił komunikację z rynkiem i wsłuchuje się w jego głosy.
Dealer jednego z oddziału zagranicznego banku w Polsce, który w celu swobodnej wypowiedzi chciał zachować anonimowość, wskazał, że z jednej strony program skupu NBP jest przeprowadzany bardzo skutecznie i dosyć szybko udało się skupić duże emisje BGK i PFR.
"Plusem jest także to, że NBP zaczął ponownie skupować POLGB, a w przypadku ostatnich 2-3 aukcji dzwoni do dilerów i pyta, które obligacje należałoby wesprzeć i faktycznie uwzględnia to w swoich zakupach. Czasami jednak wybór papierów na aukcje jest dosyć losowy, komunikacja z rynkiem pozostawia nadal wiele do życzenia, a program mógłby być na pewno bardziej przejrzysty" - dodał ten sam dealer.
Milewski z mBanku ocenia, że komunikacja NBP z rynkiem się poprawiła.
"Kontaktujemy się ze sobą częściej. NBP ustala ponadto z nami w miarę na bieżąco, jakie obligacje warto skupić, które są drogie, a które tanie, gdzie jest ciężko na krzywej, z jakich powodów, gdzie widzimy większą podaż. Po takich dyskusjach rzeczywiście widzimy potem ustalone obligacje na odkupach. Jesteśmy tym miło zaskoczeni, trzeba to odnotować na plus, bo na początku były z tym problemy" - powiedział.
Według Błażeja Wajszczuka, starszego dealera SPW BNP Paribas, program skupu obligacji NBP spełnił swoje założenia, czyli ustabilizował rynek długu i umożliwił sfinansowanie programów przeciwdziałania skutkom epidemii.
"Programowi NBP na początku trochę brakowało przejrzystości, ale rynek przyzwyczaił się do formy aukcyjnej" - dodał.
Zdaniem jednego z traderów, z którym rozmawiał PAP Biznes, brak podawania przez NBP docelowej wielkości programu skupu obligacji jest pozytywnym sygnałem, ponieważ sugeruje, że NBP chce wspierać rynek i utrzymywać rentowności na niskim poziomie. Trader ten wskazuje przy tym, że NBP powinien wcześniej niż obecnie podawać informację o wielkości oferty na konkretną aukcję.
"Obecnie ta informacja podawana jest bardzo późno, ok. godziny przed aukcją i nie jest przy tym ogłaszane za ile NBP chce skupić poszczególne serie papierów. Widać też trochę losowości w decyzjach NBP np. w niekonsekwencji między deklaracjami NBP co do kwoty całego odkupu przed aukcją, a tym ile faktycznie zostaje skupione" - dodał pragnący zachować anonimowość trader.
Wajszczuk z BNP Paribas wskazuje, że dopóki otoczenie makro, w tym kurs walutowy, pozwala na znaczną skalę luzowania, NBP nie musi ograniczać skupu.
"Jeżeli chodzi o brak określenia przez NBP docelowej skali QE, to gdyby bank centralny poinformował ile maksymalnie jest gotowy skupić, w przypadku zbliżania się do tego poziomu rynek mógłby zacząć pod to grać. Z drugiej strony, niepewność co do docelowej skali skupu prawdopodobnie jest też obecna w NBP – nie wiadomo jakie będą potrzeby gospodarki. (...) Dopóki całe otoczenie makro w kraju – inflacja, kurs walutowy, PKB - nie nadwyrężają cierpliwości NBP, to program zapewne nie będzie ograniczany. NBP sam zresztą mówi, że chciałby widzieć słabszego złotego, a patrząc na poziomy crossów walutowych ze złotym, rynek pozwala w tej chwili dosyć swobodnie na dalszy skup NBP w sporej skali, więc nie wydaje się, żeby program miał się w najbliższym czasie kończyć" - powiedział Wajszczuk.
POLITYKA CENOWA NA AUKCJACH NBP DO POPRAWY, NIE WIADOMO JAKI JEST CEL NBP DLA POZIOMÓW RENTOWNOŚCI
Dealerzy zgodnie wskazują, że polityka cenowa na aukcjach NBP i cel NBP dla poziomów rentowności pozostają nie do końca zrozumiałe.
"Z jednej strony polityka skupu obligacji PFR i BGK jest jasna: NBP zdejmuje z rynku nawis, którego rynek nie jest w stanie wchłonąć w tak krótkim czasie. Kontrowersji również nie nie ma, jeżeli chodzi o konkretne papiery wystawiane na aukcje. Osobiście mniejszą wagę przywiązuję do tego, jakie ISINy chce skupić NBP, bo one tak czy inaczej zawierają się w okolicach 2-5-10 letnich benchmarków, więc papiery odpowiadają na krzywej mniej więcej tenorom, którymi się handluje" - powiedział Wajszczuk.
"Wobec tego wzrasta znaczenie polityki cenowej na aukcjach SPW, a ta jest dla nas niejasna. NBP pozwala dość swobodnie się zachowywać cenom i nie do końca wiadomo, które z nich zaakceptuje. NBP nie podaje szczegółów po jakiej cenie były zgłoszone oferty, jaki był ogon ofert na aukcji, jakie było odcięcie. Widzimy tylko po jakiej cenie została przyjęta nasza oferta, a kryteria przyjęcia, czy odrzucenia oferty przez NBP są niejasne" - dodał.
Zdaniem jednego z traderów, z którym rozmawiał PAP Biznes, bardzo mylące i nieczytelne dla rynku jest podawanie przez NBP średniej ceny kupna.
"Nie raz można było sprzedać NBP-owi papiery po zupełnie innych cenach niż średnia i to bardzo ponad rynkiem, co nie jest komunikowane. Dziwne wydaje się też, że NBP abstrahuje na aukcjach od poziomów rynkowych, a nawet spreadowych i nie do końca patrzy, gdzie dwa papiery na krzywej faktycznie +dealują+. Nie wiadomo, czy w NBP nie mają swojego modelu krzywej rentowności, czy też nie patrzą na kwotowania rynkowe, ale to wszystko nieco zaburza mechanizm rynkowy na rynku wtórnym" - dodał pragnący zachować anonimowość trader.
W wynikach przetargu odkupu obligacji w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku NBP podaje następujące informacje: wartość nominalną popytu i przyjętych ofert na poszczególne papiery, średnią zaakceptowaną cenę i średnią rentowność.
Milewski z mBanku wskazał, że NBP kupuje po cenach rynkowych, a nawet powyżej.
"Mi to odpowiada. Nie czuję, żeby te ceny były rażąco niskie. To są wręcz midy albo oferty. Jestem w stanie sprzedać do NBP papiery 30-40 gr. ponad rynkiem. Moim zdaniem traderom przydałoby się nieco odwagi, żeby wziąć pozycję na odkup - tak jak się zajmuje pozycję na aukcję MF" - dodał.
Milewski wskazuje jednak, że z programu skupu NBP nie można wywnioskować, czy bankowi centralnemu zależy na konkretnym kształcie krzywej, czy też może na poziomach ASW.
"Nie wiemy na przykład, czy obecne poziomy są dla NBP zadowalające" - dodaje.
Wajszczuk również wskazuje, że nie wiadomo jaki jest właściwie cel NBP, jeżeli chodzi o poziomy rentowności: czy chodzi o kontrolowanie nachylenia krzywej, obniżenie kosztów obsługi długu, czy jeszcze coś innego.
"Obecnie krzywa SPW dosyć mocno się stromi i nie wiadomo, czy bank centralny będzie w pewnym momencie chciał wkroczyć i zastopować stromienie. Warto zauważyć, że gdy krzywa jest coraz bardziej stroma, a BGK i PFR emitują obligacje, w których odnoszą się wprost do benchmarków obligacji skarbu państwa, to całościowy koszt emisji w kraju rośnie. Jest to co najmniej dziwne. Z drugiej strony dla inwestorów stroma krzywa jest korzystna" - powiedział dealer.
"Obecnie nie wydaje się, by celem NBP było spłaszczenie krzywej. Jakiś czas temu NBP sugerował, że może uczestniczyć bezpośrednio na rynku Bondspot. Gdyby NBP wystawił bidy na Bondposcie na kilku ISINach, to byłby w stanie przytrzymać rynek. Nie widać natomiast chęci ze strony NBP, by prowadzić bezpośrednią kontrolę krzywej dochodowości, tak jak robią to niektóre banki centralne. NBP tego nie komunikuje, a polityka cenowa na aukcjach nie daje podstaw, by doszukiwać się takich wniosków" - dodał.
Wartość nominalna skupionych przez NBP obligacji liczona według ceny zakupu wyniosła do tej pory 106,8 mld zł wobec 101,3 mld zł wg wartości nominalnej.
Od marca NBP prowadzi operacje zakupu skarbowych papierów wartościowych, a od kwietnia także dłużnych papierów wartościowych gwarantowanych przez Skarb Państwa – na rynku wtórnym w ramach strukturalnych operacji otwartego rynku.
Celem tych operacji jest zmiana długoterminowej struktury płynności w sektorze bankowym, zapewnienie płynności rynku wtórnego skupowanych papierów wartościowych oraz wzmocnienie oddziaływania obniżenia stóp procentowych NBP na gospodarkę, tj. wzmocnienie mechanizmu transmisji monetarnej.
Docelowa skala programu skupu nie jest określona. Operacje tego rodzaju będą kontynuowane do odwołania, a ich harmonogram będzie udostępniany w kolejnych komunikatach NBP.
Najbliższy przetarg obligacji typu outright buy NBP planuje przeprowadzić 22 lipca.
Rafał Tuszyński (PAP Biznes)
tus/ osz/