Branża paliwowa notuje największe straty w historii, co ciągnie za sobą redukcję zatrudnienia w ramach walki o cięcia kosztów. Dwa duże koncerny zgłosiły kolejne zwolnienia grupowe. BP i Shell mają łącznie zrezygnować z 17 tysięcy pracowników.
Firma BP podczas wyników mówiła o stracie sięgającej 6,5 miliarda dolarów. To jeszcze gorszy wynik niż za rok 2010, kiedy spółka borykała się z wyciekiem ropy na platformach wiertniczych w Meksyku – strata wtedy nie przekroczyła 5 miliardów dolarów.
To skłoniło zarząd do podjęcia decyzji o dalszych zwolnieniach – donosi agencja informacyjna Reuters.
Na początku roku BP już informował o obcięciu etatów. Tłumacząc decyzję niskimi cenami ropy zapowiedział odprawienie 4 tys. pracowników w ciągu najbliższych dwóch lat.
Teraz do tego grona dołączy kolejne 3 tys. ludzi, czyli łącznie 7 tys. To prawie 10 proc. etatów przy wydobyciu i przetwarzaniu ropy w brytyjskiej spółce.
Pod koniec stycznia o kolejnych zwolnieniach poinformował także Royal Dutch Shell. Tutaj liczba jest jednak jeszcze większa – pracę straci 10 tys. osób. Jeszcze pod koniec zeszłego roku firma ogłosiła zwolnienia grupowe – 2800 pracowników ma stracić etat w wyniku cięcia kosztów po fuzji Shella z BG Group.
Niskie ceny paliw szkodzą nie tylko samym sprzedawcom ropy, ale także spółkom związanym z jej wydobyciem. 10 tys. pracowników na całym świecie zwolni także Schlumberger – firma jest największym przedsiębiorstwem, które zajmuje się obsługą pól naftowych na świecie. To 10 proc. całej załogi spółki.
























































