- ArcelorMittal Poland informuje, że firma odkłada w czasie planowany na wrzesień postój części surowcowej w krakowskiej hucie - czytamy w komunikacie spółki. Wcześniej producent stali deklarował, że w związku z zalewem europejskiego rynku stali przez produkty rosyjskie musi wygasić część mocy produkcyjnych, w tym te krakowskie.


- Postanowiliśmy odroczyć tymczasowe wstrzymanie pracy wielkiego pieca i stalowni w Krakowie, które pierwotnie było planowane na wrzesień, ponieważ chcemy ponownie ocenić całą sytuację - informuje Arcelor. - Chcielibyśmy jeszcze raz podkreślić, że wstrzymanie pracy części surowcowej będzie rozwiązaniem tymczasowym i że żaden z naszych pracowników w związku z tym postojem nie straci pracy. Zależy nam na obecności w Polsce i chcemy kontynuować produkcję stali nad Wisłą - dodaje spółka.
Co ciekawe jeszcze wczoraj ArcelorMittal szedł w zaparte. Przypomnijmy, że w środę pod siedzibą spółki w Dąbrowie Górniczej miała miejsce duża manifestacja. Związkowcy domagali się przede wszystkim wycofania decyzji o wyłączeniu wielkiego pieca i stalowni w krakowskiej hucie należącej obecnie do Arcelora.
Związkowcy wyszli na ulice
W wydanym w środę komunikacie prasowym ArcelorMittal informował, że rozumie związkowców. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że planowane tymczasowe wyłączenie wielkiego pieca i stalowni w tym oddziale jest dla nich źródłem wielu obaw - napisano. Ton jednak szybko zmieniał się w nieco ostrzejszy. - Niepokoją nas nieprawdziwe stwierdzenia liderów związkowych o rzekomym braku informacji o przyczynach tej decyzji. Przedstawiciele ArcelorMittal Poland, również członkowie zarządu, wielokrotnie spotykali się ze stroną społeczną. Wyjaśniali obecną trudną sytuację sektora stalowego zarówno w Polsce, jak i w Europie oraz prezentowali poszczególne etapy wypracowania rozwiązań na czas postoju instalacji krakowskiej huty - tłumaczyła spółka.
Władysław Kielian z "Solidarności" w krakowskim zakładzie mówił podczas manifestacji, że decyzja koncernu o remoncie tamtejszego wielkiego pieca, który zakończył się dwa lata temu, dała części pracowników przekonanie o spokojnej pracy przez najbliższych co najmniej kilkanaście lat. Decyzję o wyłączeniu pieca i stalowni Kielian uznał za działanie "przeciw pracownikom" i "polskiej gospodarce".
- Następstwa mogą być bardzo różne i trudne. My cały czas myśleliśmy o zwiększaniu produkcji poprzez zwiększanie produktywności przy niewiele zmieniających się kosztach, że będziemy mogli mówić o coraz lepszych wynikach - mówił Kielian. - Decyzja co do zamknięcia musi być zmieniona - zaznaczył. - Znamy sytuację w Europie, w Polsce: nie jest wesoła. Ale decyzja, jaką podjęto w sprawie Krakowa, na pewno nie jest rozważana w innych hutach, które mają takie same problemy - uznał.
ArcelorMittal Poland jest największym producentem stali w Polsce. Firma skupia ok. 70 proc. potencjału produkcyjnego polskiego przemysłu hutniczego; w jej skład wchodzi pięć hut - w Krakowie, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Świętochłowicach i Chorzowie. Do koncernu należą także Zakłady Koksownicze Zdzieszowice, będące największym producentem koksu w Europie. AMP zatrudnia ok. 11 tys. osób, a wraz ze spółkami zależnymi ponad 13 tys. Należy do globalnego koncernu ArcelorMittal - największego na świecie producenta stali.
Unijne prawo niszczy przemysł hutniczy
Spółka o zawieszeniu pracy krakowskiego pieca informowałą w maju 2019 roku. - Europejscy producenci są obciążeni dodatkowymi opłatami za emisję dwutlenku węgla, których nie ponoszą konkurenci spoza wspólnoty. Ceny uprawnień do emisji CO2 już przekroczyły 25 euro za tonę, co stanowi wzrost o ok. 230 proc. względem początku 2018 roku. A to tylko jeden z problemów, z jakim boryka się krakowski oddział ArcelorMittal Poland - napisano wówczas w komunikacie. Do tego dochodziły - także częściowo związane z polityką płacenia za emisję CO2 - coraz wyższe koszty energii elektrycznej.
Problemy te wcale nie zniknęły, Arcelor jednak chce jeszcze raz przyjrzeć się sprawie Krakowa, w którego od momentu przejęcia wpompował blisko 3 mld zł. W oświadczeniu dotyczącym odroczenia decyzji dotyczącej przestoju w Krakowie spółka ponownie przedstawia swoje spojrzenie na problemy rynku. - Nadal borykamy się z wysokimi cenami surowców, rosnącymi kosztami uprawnień do emisji CO 2 i niewystarczającymi środkami ochrony europejskiego rynku, co bezpośrednio przekłada się na ogromny wzrost importu z krajów trzecich. Wszystkie te czynniki występują przy globalnej nadwyżce zdolności produkcyjnych w hutnictwie, która obecnie wynosi ponad 400 mln ton - czytamy w komunikacie.
Rosyjska stal zalewa Polskę
Mimo ostrej polityki dotyczącej emisji dwutlenku węgla w Unii, jednocześnie brak jest odpowiednich zabezpieczeń, które wyrównywałby szanse europejskich producentów z tymi spoza UE, którzy nie muszą płacić za uprawnienia do emisji CO2. W efekcie polski rynek, z racji bliskości krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, zalewany jest stalą importowaną z niektórych z nich, głównie Rosji. Tylko w ubiegłym roku import wyrobów gorącowalcowanych z krajów WNP wzrósł o 500 tys. ton. To trzykrotny wzrost rok do roku.
- Jesteśmy producentem stali i chcemy móc ją nadal wytwarzać również tu, w Krakowie. Mamy nadzieję, że warunki rynkowe się poprawią, a równe zasady konkurencyjności zostaną przywrócone, bo wtedy będziemy mogli wznowić pracę naszych instalacji - mówił w maju Geert Verbeeck, prezes zarządu i dyrektor generalny ArcelorMittal Poland.
Nieekologiczna ekologia
Problem dotyczy nie tylko stali. Efekt jest taki, że ekologiczna polityka unijna wprawdzie ogranicza emisję w UE, ta sama produkcja odbywa się jednak poza granicami wspólnoty. Warto także dodać, że to nie koniec paradoksu walki z CO2. Najczęściej nierówne zasady gry wypychają produkcję z krajów, które produkują bardziej ekologicznie, do mniej ekologicznych. W skrajnych przypadkach może to oznaczać nawet, że nierówna polityka walki z CO2 może nie tyle obniżać ogólnoświatową emisję dwutlenku węgla, a ją podnosić. Produkcja odbywa się bowiem na starszych, bardziej trujących instalacjach. Zmienia się tylko miejsce emisji, nie jest to UE, a np. - jak w przypadku stali - Rosja.
Temat ten był wielokrotnie poruszany na tegorocznym Europejskim Kongresie Gospodarczym. - Jeżeli nie przeniesiemy obciążeń związanych z polityką klimatyczną także na inne kraje, to gospodarczo będziemy ginąć. Konieczne jest więc wprowadzenie podatku od tzw. śladu węglowego. Jeżeli jest importowany produkt, przy którego produkcji wyemitowano dużo CO2, to powinniśmy w Europie oczekiwać z tego tytułu opłaty - stwierdził na jednym z paneli minister energii Krzysztof Tchórzewski. To jego zdaniem pozwoliłoby wyrównać zasady gry i pozwolić konkurować europejskim spółkom mimo opłat za CO2. Więcej na tematy dotyczące energetyki i CO2, które poruszono na EKG, można przeczytać w artykule "Energetyka specjalnej troski".
Adam Torchała