Ustawa Prawo prasowe pochodzi z 26 stycznia 1984 roku i mimo licznych nowelizacji wciąż czuć w niej ducha minionej epoki. Na przykład: „Zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu” – głosi art. 10. „Dziennikarz, w ramach stosunku pracy, ma obowiązek realizowania ustalonej w statucie lub regulaminie redakcji, w której jest zatrudniony, ogólnej linii programowej tej redakcji” – to już ustęp drugi tego samego paragrafu.
Uzupełnieniem prawa prasowego rodem ze stanu wojennego jest słynny artykuł 212 kodeksu karnego, przewidujący karę do dwóch lat więzienia za „pomówienie innej osoby, grupy osób, instytucji, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności”.
Konstrukcja tego paragrafu sprawia, że każdy, kto czuje się pokrzywdzony przez artykuł, komentarz czy wypowiedź dziennikarza, może go wsadzić za kratki. Ten przepis knebluje usta krytykom władz, przedsiębiorstwom czy grupom lobbingowym w równym stopniu co kontrakty reklamowe wydawców. W 2012 r. z art. 212 skazano w sumie 239 osób. Trybunał Konstytucyjny uznał konstytucyjność art. 212 kk w 2008 roku.