W Polsce od lat debatuje się o katastrofalnej sytuacji demograficznej. Z roku na rok jest nas coraz mniej, a społeczeństwo się starzeje. Czy problem zatem rozwiąże pomysł rodem z PRL?


Na początku kwietnia głośno było o prognozach demograficznych dla Polski, bowiem wyludnienie i starzenie się naszego kraju postępuje szybciej niż prognozowano. W 2022 r. Polska miała jeden z najniższych współczynników obciążenia demograficznego w całej Europie (dziś wcale nie jest lepiej, ale na oficjalne dane trzeba jeszcze poczekać).
„Współczynnik obciążenia demograficznego, czyli liczba osób w wieku 65+ przypadająca na 100 osób w wieku produkcyjnym (20-64 lata), wynosił 31,9 i był to 7. najniższy wynik w całej UE. Starzejące się społeczeństwo, wydłużająca się średnia długość życia oraz jeden z najniższych współczynników dzietności w UE sprawią, że Polska stanie się jednym z najbardziej obciążonych demograficznie państw UE” - zaznaczył Tomasz Mądry, cytowany w Tygodniku Gospodarczym PIE.
„Bykowe” rozwiąże problem z demografią?
Jak informuje „Fakt”, do Sejmu wpłynęła petycja złożona przez anonimowego obywatela, który proponuje rozwiązanie na kształt „bykowego”. Obywatel ten chce by osoby, które nie mają dzieci, były obciążone wyższą składką emerytalną. „Proponowane rozwiązanie zakłada:
- nałożenie podwójnej składki emerytalnej na osoby, które nie posiadają dzieci,
- nałożenie składki wyższej o 50 proc. na małżeństwa posiadające tylko jedno dziecko” - czytamy w petycji.
W uzasadnieniu petycji można przeczytać, że „osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu podatników i składkowiczów, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując tego partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu” oraz że „poprawa demografii jest kluczowa dla stabilności systemu emerytalnego opartego na solidarności międzypokoleniowej”.
Dokonano także pierwszych wyliczeń i „bykowe” mocno uderzyło by po kieszeni. Według „Faktu” osoba z pensją minimalną (teraz to 4666 zł brutto), odprowadzałyby do ZUS dodatkowe 455 zł. Przy pensji 6000 zł brutto "bykowe" wyniosłoby 585 zł miesięcznie. Natomiast w przypadku pensji w wysokości 8000 zł brutto (okolice średniej krajowej) miesięczne oskładkowanie wzrosłoby o 780,80 zł.
Przypomnijmy, że „bykowe” istniało w czasach PRL. Dodatkowa opłatę płaciły osoby samotne oraz bezdzietne małżeństwa powyżej 25. roku życia. Opłata obowiązywała do 1973 r. Co jednak ważne, samo złożenie petycji nie oznacza prac nad danym pomysłem. Nad „bykowym” nie pracuje ani rząd, ani poszczególni posłowie - nie było bowiem projektu w takiej sprawie.
Oprac. JM