- Światowy trend obniżania stóp procentowych dotarł do Polski nie tylko do kredytów denominowanych (frankowcy bazują na Liborze, który jest ujemny), ale i złotowych.


Jeśli chodzi o polskich klientów, którzy wybierali kredyty złotowe 6-7 lat temu, gdy stopy procentowe były na poziomie 8-9 proc., ich realne obciążenie ratą w części odsetkowej jest 60-70 proc. niższe. One wygrały to ostatnie kilkulecie, bo koszt kredytu systematycznie im spadał - mówi dr hab. Bogusław Półtorak, redaktor naczelny Bankier.pl.
Półtorak: 1:0 dla kredytobiorców złotowych
- Dochód do dyspozycji, który te osoby miały czy mają, jest większy, można było go przeznaczać na konsumpcję czy inwestycje - dodaje. Osoby, które kupowały kilka lat temu mieszkania za kredyty złotowe, dziś wracają na rynek hipoteczny. Widać to po nowych realizacjach deweloperskich, gdzie większość inwestycji się wyprzedaje. Wyprzedały się też mniej atrakcyjne nieruchomości z czasów kryzysu.
Podaż na rynku deweloperskim zmalała, a jej znaczna część jest realizowana przez osoby, które 5-8 lat temu brały kredyty hipoteczne i dziś wracają na rynek, chcąc np. wymienić mieszkanie na większe, a poprzednie wynająć - mówi Półtorak.
- Dobrym symptomem jest dalsza obniżka stóp procentowych, ale jest tu też pewne niebezpieczeństwo - zauważa Półtorak. W przypadku osób dopiero co wchodzących na rynek kredytów hipotecznych, kupujące pierwsze mieszkanie, za pierwszy kredyt - niebezpieczeństwo polega na tym, że dziś kupią oni mieszkanie tanio, ale za 3-4 lata, gdy stopy procentowe nieuchronnie pójdą do góry i może być to dla nich zaskoczenie.
Warto pamiętać, że stopy procentowe kredytów hipotecznych w Polsce ciągle są zmienne. Klient musi być przygotowany w perspektywie 25 lat, że jego rata będzie kilka razy rosła. Warto się przed tym zabezpieczać, tworząc rezerwy.