REKLAMA
BLACK FRIDAY W BANKACH

Zwiastun katastrofy na giełdzie? Wskaźnik Buffeta osiągnął najwyższy poziom w historii

Michał Misiura2025-09-29 08:30redaktor Bankier.pl
publikacja
2025-09-29 08:30

Wskaźnik Buffeta, wykorzystywany do określania przewartościowania rynku akcji, osiągnął najwyższy poziom w historii. Stratedzy z Wall Street zastanawiają się jednak, czy to, co oznaczało wcześniej nadmierny entuzjazm inwestorów i możliwość bliskiej katastrofy, nie jest po prostu nową normalnością, w której trzeba się jakoś odnaleźć.

Zwiastun katastrofy na giełdzie? Wskaźnik Buffeta osiągnął najwyższy poziom w historii
Zwiastun katastrofy na giełdzie? Wskaźnik Buffeta osiągnął najwyższy poziom w historii
fot. SCOTT MORGAN / / Reuters

W 2001 roku na łamach magazynu "Fortune" Warren Buffet określił ten wskaźnik “prawdopodobnie najlepszym pojedynczym miernikiem aktualnej sytuacji wycen". Dziś miernik ten wysyła kolejny w ostatnich latach sygnał ostrzegawczy, wspinając się na najwyższe poziomy w historii. Jeśli wierzyć jego założeniom, amerykański rynek akcji nie był jeszcze nigdy tak przewartościowany. 

Wskaźnik Buffeta na najwyższym poziomie w historii

Wskaźnik Buffetta to kapitalizacja amerykańskiego rynku akcji podzielona przez PKB Stanów Zjednoczonych. W jego najpopularniejszej wersji do obliczeń wykorzystuje się połączoną wartość spółek publicznych z indeksu Wilshire 5000.

- Jeśli relacja procentowa spadnie do obszaru 70% lub 80%, kupowanie akcji prawdopodobnie sprawdzi się w twoim przypadku bardzo dobrze – mówił Buffett w 2001 r. cytowany przez magazyn Fortune - jeśli wskaźnik ten zbliża się do 200% - jak w 1999 r. i części 2000 r. - to igrasz z ogniem” - dodał legendarny inwestor. 

Obecnie Wskaźnik Buffeta wynosi aż 217%, co znacząco przekracza szczyty osiągnięte przez niego podczas bańki Dotcom, a także wzrosty z czasów pandemii w lutym 2021 r., kiedy przekroczył 200%.

currentmarketvaluation.com

Rynek akcji w USA silnie przewartościowany

W tekście z 2023 roku, który pisaliśmy przy okazji przekroczenia przez Wskaźnik Buffeta poziomu 163,8%, poruszyliśmy temat krytyki tego miernika. Zarzucano mu, że koncentruje się wyłącznie na wartości akcji, nie patrząc na to, jak wyceniane są w stosunku do alternatywnych inwestycji, np. obligacji. Wskaźnikowi wytykano też, że nie uwzględnia wysokości stóp procentowych.

Inne mierniki wyceny wysyłają jednak podobne sygnały. Według Bespoke Investment Group wskaźnik ceny do sprzedaży (price-to-sales ratio) indeksu S&P 500 wspiął się ostatnio do poziomu 3,33, co jest historycznym maksimum. Dla porównania, w szczycie bańki Dotcom w 2000 roku osiągnął poziom 2,27, a w trakcie odbicia po pandemii COVID doszedł do 3,21, zanim wyceny się ostudziły. 

Amerykański (i co za tym idzie światowy) rynek akcji znalazły się tym samym na nieznanych wodach. Jego wycena rośnie w znacznie szybszym tempie niż gospodarka, a giełdowe indeksy pobijają w tym roku rekord za rekordem. Spółki technologiczne dolewają miliardy dolarów do inwestycji w sztuczną inteligencję, licząc na wysokie zwroty lub nie chcąc narazić się na zostanie w tyle.

Nowa bańka, czy nowa normalność?

W warunkach historycznie wysokich wycen spółek giełdowych stratedzy z Wall Street zaczynają zastanawiać się, czy sytuacja wróci kiedyś do normalności. "Być może powinniśmy przyjąć dzisiejsze mnożniki jako nową normę, zamiast oczekiwać powrotu do średniej z minionej epoki" - skomentowała ten problem Savita Subramanian z Bank of America w środowej notatce do klientów banku.

W rozmowie z "Yahoo Finance" Sam Stovall, główny strateg inwestycyjny w CFRA Research, zwrócił uwagę, że chociaż wyceny pozostają wysokie w porównaniu ze średnimi długoterminowymi, wydają się bardziej uzasadnione, gdy mierzy się je w kontekście ostatnich pięciu lat - okresu charakteryzującego się przywództwem spółek o dużej kapitalizacji i silnymi fundamentami.

Podsumowując, na rynku akcji jest drogo, ale zawsze może być na nim jeszcze drożej. Nawet jeśli ostrzeżenia o nadchodzącej korekcie są prawidłowe, nikt nie wie, czy wydarzy się ona przed, czy po tym, gdy indeks S&P500 pobije jeszcze dwadzieścia kolejnych rekordów wyceny. 

Źródło:
Michał Misiura
Michał Misiura
redaktor Bankier.pl

Redaktor działu Rynki w Bankier.pl. Inwestowaniem zainteresował się podczas studiów. Zaczynał pisząc o rynku forex i kryptowalutach, żeby z czasem przenieść się na giełdę. W Bankier.pl śledzi produkty dla inwestorów i opisuje wydarzenia na rynkach kapitałowych. tel: 532 803 384

Tematy
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Światłowód z usługami bezpiecznego internetu
Advertisement

Komentarze (29)

dodaj komentarz
pogo0
Dolar dawno nie był tak słaby. SP500 ważony siłą dolara chyba jest wyraźnie niżej, więc jest miejsce na dalsze wzrosty.
Inna sprawa, że ja nie widzę jakiejś wyraźnej korelacji między tym wskaźnikiem a terminem bessy, ale nie jestem specem od analizy danych.
antyoni
Dólares falsificados. Hahahahaha at
ministerprawdy
Kto miał zarobić na wzrostach ten zarobił - teraz pora na zarabianie na spadkach :)
men24a
No ale tak amerykańska giełda tak rośnie od 2 wojny światowej to dlaczego miała by się akurat teraz zatrzymać ? Przecież tam inwestuje cały świat, pieniądz leje się strumieniem
zoomek odpowiada men24a
Ale może powoli przestanie tam inwestować?
pogo0 odpowiada zoomek
Jeśli powoli, to pewnie do mojej emerytury nie zdąży przestać, a to jeszcze trochę...
tubak
Wskaźnik Buffeta to bardzo dobry wskaźnik. Nawet jak krachu nie będzie to mocne tąpnięcie czuć w powietrzu i w USA. Nie ma nowych specjalnych ekstra sytuacji. Zawsze jest tak samo nikt nie wierzy w walnięcie bo na kreskach na razie trzymają wielcy. I się zarabia. Tylko że kiedyś ktoś się wyłamie i kreski znajdą się powyżej potem Wskaźnik Buffeta to bardzo dobry wskaźnik. Nawet jak krachu nie będzie to mocne tąpnięcie czuć w powietrzu i w USA. Nie ma nowych specjalnych ekstra sytuacji. Zawsze jest tak samo nikt nie wierzy w walnięcie bo na kreskach na razie trzymają wielcy. I się zarabia. Tylko że kiedyś ktoś się wyłamie i kreski znajdą się powyżej potem to już samo poleci.
men24a
Amerykanie nie zatrzymają giełdy bo to by oznaczało przekierowanie pieniędzy na inne rynki. Będą krótkie korekty i tylko tyle.
Nawet podczas covidu szybko odrobiła straty i weszła na rekordy
marianpazdzioch
W 2001 roku nie było takiej globalizacji jaka jest dzisiaj. I sam Buffett to zauważył. Wg mnie ten wskaźnik choć coś tam pokazuje, to jest teraz bardzo zaburzony, wiec generalnie do śmietnika.
vikko
2-3 ETF-y w portfelu, w zależności 75-25 albo 65-35 (w zależności od wieku i tolerancji ryzyka). Większość to jakiś ETF World/ACWI, mniejszość to jakiś ETF obligacyjny albo na złoto (lub to i to). Jest tego pełno, wystarczy tylko popatrzeć na TER. Wszystko akumulacyjne aby nie bawić się w rozliczanie podatków z dywidend. Regularne 2-3 ETF-y w portfelu, w zależności 75-25 albo 65-35 (w zależności od wieku i tolerancji ryzyka). Większość to jakiś ETF World/ACWI, mniejszość to jakiś ETF obligacyjny albo na złoto (lub to i to). Jest tego pełno, wystarczy tylko popatrzeć na TER. Wszystko akumulacyjne aby nie bawić się w rozliczanie podatków z dywidend. Regularne wpłaty - co miesiąc albo co kwartał. I tyle. Nic więcej nie potrzeba. Masz wtedy spokój, nie przejmujesz się wahaniami rynków, wskaźnikami Buffeta, wojnami, kryzysami itd - nawet jeśli takie nastąpią, to kupujesz po prostu taniej a zarazem więcej, uśredniasz. Opcja dla inwestycyjnego lenia a i tak wyniki będzie miał najlepsze. Nie ma lepszej opcji. Serio, nie ma.

Powiązane: USA: giełdy i gospodarka

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki