Chodzi o prawdopodobne porozumienie Polifarbu oraz marketów sieci Castorama, Obi, Praktiker i Leroy Merlin, w których sprzedawane są produkty firmy. Mechanizm prawdopodobnej zmowy był prosty. Ceny detaliczne konkretnych produktów miały być na poziomie dyktowanym przez dostawcę. W zamian za utrzymywania cen na ustalonym pułapie markety otrzymywały specjalny rabat. Jeśli rezygnowały z tej „współpracy” traciły ten bonus, a nierzadko Polifarb wstrzymywał dostawy.
Polifarb Cieszyn –Wrocław na pytania dziennikarzy udziela lakonicznych odpowiedzi. Prezes firmy Igor Jeliński przyznał jedynie, że w spółce rozpoczęto działania zmierzające do sprawdzenia „czy stosowana przez zarząd polityka prowadzenia działań na rynku zgodnie z przepisami prawa jest ściśle przestrzegana”.
Prawnicy są zgodni: utrzymywanie cen detalicznym na poziomie zalecanym przez producenta to działanie na szkodę konsumenta i jako takie jest zakazane przez prawo.
Specjaliści przyznają, że samo sugerowanie cen jest dozwolone pod warunkiem, że udział producenta w rynku jest mniejszy niż 30 proc. „Im większy udział w rynku tym większe niebezpieczeństwo, że cena pozornie „maksymalna” lub „rekomendowana” prowadzi do ujednolicenia cen detalicznych” – powiedziała Agnieszka Stefanowicz-Barańska z kancelarii Salans.
Prawnicy przyznają, że w Polsce próby narzucania cen to niestety dość częste zjawisko.
J.B.



























































