REKLAMA
TYLKO U NAS

"Złotowieści": NBP wreszcie zrobił to, co powinien

Krzysztof Kolany2018-10-11 06:00, akt.2019-06-03 14:26główny analityk Bankier.pl
publikacja
2018-10-11 06:00
aktualizacja
2019-06-03 14:26

Narodowy Bank Polski jest pierwszym od 20 lat bankiem centralnym z Unii Europejskiej, który zdecydował się na zwiększenie rezerw złota. W mojej ocenie NBP wreszcie zrobił to, na co powinien był się zdecydować wiele lat temu.

"Złotowieści": NBP wreszcie zrobił to, co powinien
"Złotowieści": NBP wreszcie zrobił to, co powinien
/ YAY Foto

Pod koniec września Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował dane (standardowy raport o rezerwach walutowych krajów członkowskich), z którego wynikało, że Polska po raz pierwszy od 1998 roku kupiła złoto. Z danych MFW wynika, że Narodowy Bank Polski zwiększył rezerwy kruszcu o 1,9 tony w lipcu oraz 7,5 tony w sierpniu. Tydzień później NBP opublikował dane, z których wynika, że zakupy złota (4,3 tony) były kontynuowane we wrześniu.

fot. Adam Chelstowski / / FORUM

Tyle wiadomo na pewno. NBP odmówił komentarza w sprawie zwiększenia rezerw złota. Także prezes NBP Adam Glapiński pytany o tę kwestię nabrał wody w usta. - Koń jaki jest, każdy widzi. Wiedzą państwo, że jakieś działania się realizują. Jak dalece te działania idą, to tego państwu nie powiem, bo nie informujemy o takich operacyjnych działaniach. Raz w roku mają państwo dobrą informację zbiorczą na temat tego, jak wygląda struktura naszych rezerw. Zarząd podjął jakieś decyzje i trochę tę strukturę zmieniamy, nie tylko w tym zakresie, co jest normalne i różne kraje stosownie do swoich potrzeb to robią – tak kwestię zakupów złota skomentował Glapiński.

Brak oficjalnego komentarza i fakt, że NBP skupuje złoto bez rozgłosu, sam w sobie jest jednak niebagatelną informacją. To przecież pierwszy od 20 lat w tej skali zakup złota przez bank centralny kraju Unii Europejskiej! Po tegorocznym shoppingu NBP powiększył oficjalne polskie rezerwy złota ze 102,9 do ok. 116,66 ton (to dane nieoficjalne, oszacowane przez Bankier.pl), co oznacza wzrost o przeszło 13%.

Sama informacja, że jakiś bank centralny kupił kilka lub nawet kilkanaście ton złota w miesiącu, nie jest sensacją. Od 2008 roku szereg krajów prowadzi mniej lub bardziej otwartą politykę zwiększania rezerw „barbarzyńskiego reliktu”, łącznie skupując po 400-600 ton rocznie. Najbardziej znanym przykładem są Rosja (jawnie) oraz Chiny (skrycie). Ale istotnych zakupów złota dokonywały też m.in. Indie czy Kazachstan. Ponadto od wybuchu kryzysu europejskie banki centralne nagle zaprzestały sprzedaży złota, choć przez poprzednie 20 lat prowadziły politykę wyprzedawania kruszcu.

Polska nie kupiła ani grama złota przez ostatnie 20 lat, gdy w 1998 NBP dokonał sporego jednorazowego zakupu ok. 70 ton. Ten zakup wraz z resztkami złota przedwojennego (w bohaterski sposób ewakuowanego z Warszawy we wrześniu 1939 roku) stanowił trzon polskich rezerw. Tym bardziej sensacyjnie brzmi fakt, że to NBP jako pierwszy bank centralny w UE odważył się na zwiększenie rezerw królewskiego metalu. I tym bardziej zaskakujące jest, że władza mówiąca o „wstawaniu z kolan” nie wykorzystała tego do celów propagandowych! Gdy w marcu tego roku bank centralny Węgier sprowadził (a nie zakupił) z Londynu swoje marne trzy tony złota, trąbiły o tym wszystkie media nad Balatonem.

Umieśćmy jednak polskie zakupy złota w szerszym kontekście. Ze swoimi 116,66 tonami (dane nieoficjalne na podstawie obliczeń Bankier.pl) Polska wyprzedziła Libię (29 ton libijskiego złota oficjalnie zaginęło podczas obalania Kaddafiego) i awansowała z 33. na 31. na świecie. Więcej złota mają m.in. Meksyk (120,3 tony), Filipiny (197,9 ton) czy Austria (280 ton). Zajmująca 10. pozycję na tej liście Holandia dysponuje 612,5 tonami złota.

Po drugie, udział złota w całości polskich rezerw walutowych pozostaje śladowy. Według danych NBP na koniec września złoto stanowiło zaledwie 3,93%. Ponad 95% to „należności w walutach wymienialnych”. Czyli obligacje amerykańskie, niemieckie, brytyjskie itd. Jednym zdaniem, prawie całość rezerw walutowych Polski ulokowana jest w papierze emitowanym przez rządy najbogatszych państw. Wartość tych papierów zależy w zasadzie tylko tego, czy emitujące je rządy zechcą się wywiązać ze swoich zobowiązań.

W mojej ocenie to raczej kiepska lokata kapitału, zwłaszcza w środowisku ultra niskich stóp procentowych. Dodajmy, że wiele państw utrzymuje znacznie większą część swoich rezerw w złocie. Np. Niemcy aż 69%, Francja 58,5%, Rosja 16,8%, a Hiszpania 16%. Nawet słynąca z „bezgotówkowej” gospodarki Szwecja prawie 8% rezerw walutowych trzyma w złocie. Uważam, że nie stałoby się nic złego, gdyby Narodowy Bank Polski zwiększył udział złota choćby do 20-25% ogółu rezerw walutowych.

Zwiększenie udziału złota do 20% rezerw walutowych Polski oznaczałaby przy obecnych cenach (1205 USD/oz) konieczność zakupu jakichś 466 ton. Z czysto logistyczno-praktycznych względów nie powinno to nastręczać trudności – wszak to raptem 14% światowego wydobycia i mniej więcej tyle, co średnioroczne zakupy wszystkich banków centralnych. Lecz to, co wydaje się łatwe, wcale takie być nie musi. Tajemnicą poliszynela jest, że władze Stanów Zjednoczonych bardzo nieprzychylnie patrzą na wszelkie zakupy złota. Zwłaszcza jeśli wymienia się amerykańskie obligacje na królewski metal. Po drugie, istnieją obawy, że gdyby NBP z dnia nadzień zgłosił się po 460 ton, to… okazałoby się, że takiej ilości fizycznego metalu na rynku po prostu nie ma. A już na pewno nie po obecnej cenie.

Reasumując, polskie rezerwy złota są wciąż bardzo małe nawet jak na stosunkowo niewielki udział Polski w światowej gospodarce. Narodowy Bank Polski wreszcie robi coś, co powinien był już zrobić lata temu. Ale nie chce się tym chwalić i chyba nie jest zachwycony, że ktoś o tym wspomina. Jak dla mnie to co najmniej dziwne. NBP nie informuje też, czy tegoroczne zakupu złota to początek procesu zwiększania udziału złota w rezerwach walutowych, czy też tylko drobna ich korekta.

NBP nie podaje też, gdzie „nowe” złoto jest przechowywane. Lecz z wypowiedzi prezesa Glapińskiego wynika, że raczej jest to Londyn, a nie Warszawa. Natomiast mogę Państwa zapewnić, że zarówno ja jak i ekipa Bankier.pl będziemy trzymać rękę na pulsie w kwestii polskich rezerw złota. Będziemy dostarczać Państwu informacji na bieżąco. A sam kibicuję NBP, aby kupował jak najwięcej. Jestem bowiem przekonany, że w nowym ładzie monetarnym, jaki ukształtuje się po upadku obecnego porządku, złoto będzie jedną z głównych kart przetargowych. I że te państwa, które zgromadzą go najwięcej, będą miały w przyszłości stabilniejszy pieniądz, niż te kraje, które wzgardzą „barbarzyńskim reliktem”. Zatem spieszmy się kupować, póki jeszcze nam na to pozwalają.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.

Tematy
Karta kredytowa - wygodny dostęp do dodatkowych pieniędzy

Karta kredytowa - wygodny dostęp do dodatkowych pieniędzy

Komentarze (29)

dodaj komentarz
caesar_m
Raczej złoto nie będzie podstawą obrotu. Po prostu jest go za mało w stosunku do ogółu dóbr. Aby mogło być podstawą finansową jego wartość musiałaby wzrosnąć kilkaset razy. Teoretycznie można to sobie wyobrazić , tylko niby dlaczego nagle Alaska czy pustynie Australii miałyby stać się bogatsze od całej UE i kto by się na to zgodził Raczej złoto nie będzie podstawą obrotu. Po prostu jest go za mało w stosunku do ogółu dóbr. Aby mogło być podstawą finansową jego wartość musiałaby wzrosnąć kilkaset razy. Teoretycznie można to sobie wyobrazić , tylko niby dlaczego nagle Alaska czy pustynie Australii miałyby stać się bogatsze od całej UE i kto by się na to zgodził i jak to przeprowadził.
Faktem jest że złoto ma wartość samą w sobie - choćby w przemyśle , podobnie platyna czy srebro a dolar czy euro mają wartość całkowicie umowną tyle że za umową na euro, jena czy dolary stoją gospodarki i banki a za złotem wyłącznie rynek : podaż, popyt, koszty pozyskania ...Tylko i aż tyle!
rammos
A kiedy odbierzemy nasze złoto z londynku ? Jak wyjdą z uni ?
tu154sk
Naprawdę PiSowski NBP zrobił coś co powinien , czy cokolwiek zrobił "copowinienien" NBP ferajny tuskowej ? I jeszcze Bankier.pl musiał o tym napisać ... co za Bul !
pjb
W sumie to tylko dowodzi że mają świadomość jak niszczycielska może być uprawiana polityka ujemnych realnych stóp procentowych. Niestety tutaj zmiany się nie szykują w końcu mamy wybory i raty kredytów ( tak dla Kowalskiego jak i dla budżetu państwa) nie mogą iść w górę. A po wyborach ... to już strach myśleć, trzeba trzymać się W sumie to tylko dowodzi że mają świadomość jak niszczycielska może być uprawiana polityka ujemnych realnych stóp procentowych. Niestety tutaj zmiany się nie szykują w końcu mamy wybory i raty kredytów ( tak dla Kowalskiego jak i dla budżetu państwa) nie mogą iść w górę. A po wyborach ... to już strach myśleć, trzeba trzymać się za kieszeń.
silvio_gesell
Zakopywanie pieniędzy. I dobrze bo jest ich za dużo.
_jasko
Mnie interesuje czyje obligacje lub/i walutę NBP wymienił na złoto?

Skoro roczna produkcja złota KGHM wynosi ok. 3t/rok, to kolejne pytanie, gdzie dokonano zakupu?
glos_rozsadku
ten 1 wykres to manipulacja . Spójrzcie na skalę.
_jasko
Nie manipulacja, ale prezentacja. Skala jest czytelna.
savras odpowiada _jasko
Oczywiście, że to jest manipulacja: wykres jest tak wyskalowany, żeby wyglądało, że tym jednym zakupem ilość rezerw wzrosła o 300% a nie 20%.

Drugi jeszcze lepszy. Kto się nie zorientuje, że skala jest logarytmiczna, może pomyśleć, że Polska ma niewiele mniej złota od USA czy Niemiec.

Powiązane: Złoto

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki