B. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oskarżył premiera Donalda Tuska o próbę „bezprawnego” pozbawienia go wolności - o sądową ustawkę. Jego zdaniem, decyzję o areszcie - po wcześniejszym uchyleniu mu immunitetu przez Sejm - miał podjąć wyjątkowo upolityczniony aktywista.


W piątek Sejm uchylił immunitet posłowi Prawa i Sprawiedliwości, byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze w odniesieniu do wszystkich 26 zarzutów, które chce mu postawić Prokuratura Krajowa, w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości. Sejm wyraził także zgodę na zatrzymanie i ewentualne tymczasowe aresztowanie byłego szefa MS. Wykonanie postanowienia o zatrzymaniu powierzono funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Polityka PiS nie ma w kraju, przebywa w Budapeszcie.
Ziobro do sprawy odniósł się w poniedziałkowym wpisie na platformie X.
Oskarżam Donalda Tuska o próbę bezprawnego pozbawienia mnie wolności - o sądową ustawkę! Po uchyleniu mi w piątkowy wieczór immunitetu, decyzję o areszcie miał podjąć ustawiony »dyżurny« sędzia Malinowski - wyjątkowo upolityczniony aktywista nadzwyczajnej kasty - napisał b. minister sprawiedliwości.
Według niego, Tusk z obecnym ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym Waldemarem Żurkiem wszystko to „ukartowali”. „Wcześniej, gwałcąc ustawy, wyrzucili niezależnych prezesów sądów, usunęli »niepasujących« im sędziów z wydziałów karnych, zmienili przewodniczących wydziałów i kierowników sekcji. A żeby mieć stuprocentową pewność, skasowali też losowy przydział spraw” - tłumaczył Ziobro, i dodał, że właśnie „dlatego Tusk już dziesięć dni temu, z całkowitą pewnością, pisał, że trafię do aresztu“.
„Żurek spełnił obietnicę - mogą już dowolnie ustawiać swoich »zaufanych« sędziów. I każdego zamknąć na jeden telefon, trzymając za kratami choćby przez dwa lata. Planowali »spektakularny sukces«, z przekazem TVN na żywo i TVP »w likwidacji«. Ale Tuskowi znowu nie wyszło!” - ocenił polityk PiS.
Do sprawy uchylenia Ziobrze immunitetu Tusk odniósł się jeszcze w piątek po głosowaniach. Jego zdaniem, Polacy zobaczyli, że rozliczenia stały się faktem i podkreślił, że jest zadowolony z działań Żurka. W poniedziałek szef rządu odnosząc się do kwestii tego, że Ziobro zmaga się z chorobą onkologiczną w wywiadzie dla „GW” podkreślił, że „w Polsce każdy, również aresztowany, w razie potrzeby może liczyć na opiekę lekarską”.
Stwierdził też, że polityków nie można traktować łagodniej niż innych obywateli i że wrażenie „jakiejś nadzwyczajnej surowości może brać się z tego, że (poprzedni szef MS) minister Adam Bodnar był o wiele bardziej powściągliwy i stawiał raczej na zmiany systemowe, do których potrzebny był współpracujący prezydent”.
Żurek z kolei decyzję Sejmu w piątek skomentował słowami: „Prawo jest jedno, prawo jest równe dla każdego i my będziemy go przestrzegać”. Minister dodał, że wymiar sprawiedliwości rozliczy wszystkich, którzy to prawo łamią.
Paszyk (PSL): Nie zdziwiłbym się, gdyby obecność Ziobry w Budapeszcie była wymuszona przez prezesa Kaczyńskiego
Nie zdziwiłbym się, gdyby obecność b. szefa MS Zbigniewa Ziobry w Budapeszcie była wymuszona przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego – powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej w Kaliszu poseł PSL Krzysztof Paszyk.
W piątek Sejm uchylił immunitet posłowi Prawa i Sprawiedliwości, byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze w odniesieniu do wszystkich 26 zarzutów, które chce mu postawić Prokuratura Krajowa, w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości. Sejm wyraził także zgodę na zatrzymanie i ewentualne tymczasowe aresztowanie byłego szefa MS. Wykonanie postanowienia o zatrzymaniu powierzono funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Polityka PiS nie ma w kraju, przebywa w Budapeszcie.
Paszyk, który jest szefem wielkopolskich struktur ludowców, ocenił, że afera dotycząca Funduszu Sprawiedliwości zatacza coraz szersze kręgi. - Pojawiają się różne wypowiedzi pokazujące, że nie tylko panowie (Marcin) Romanowski, Ziobro czy (Dariusz) Matecki są uwikłani w rozdysponowywanie (środków) Funduszu Sprawiedliwości. Okazuje się, że wielu polityków PiS było w to zaangażowanych – powiedział.
Tym stwierdzeniem Paszyk odniósł się do wypowiedzi posła Konfederacji Stanisława Tyszki, że kiedy był członkiem Kukiz'15 otrzymał od Prawa i Sprawiedliwości propozycje dołączenia do partii Jarosława Kaczyńskiego w zamian za korzystanie ze środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Paszyk powiedział, że nie zdziwiłby się, gdyby okazało się, że „obecność Ziobry w Budapeszcie jest na rękę prezesa Kaczyńskiego i była przez niego wymuszona” - oświadczył.
Według polityka PSL nastąpił czas rozliczeń i były minister sprawiedliwości oraz wielu innych nie mogą liczyć na „specjalne, łagodne traktowanie”. Jego zdaniem każdy, kto sprzeniewierzył się obowiązującemu prawu, również pełniąc bardzo wysokie urzędy w państwie, musi ponieść odpowiedzialność.
Ta normalność – zdaniem Paszyka - została w czasach ośmiu lat rządów PiS-u pogwałcona. Obecnie trwa proces przywracania „stanu normalności”.
- Idąc do wyborów parlamentarnych w 2023 roku obiecaliśmy Polkom i Polakom przywrócenie normalności, że zerwiemy z czasami równych i równiejszych. Oczywiście wielu zarzucało nam, że to tak długo trwa, ale nie wypadało działać takimi samymi metodami, jak nasi poprzednicy – zaznaczył Paszyk.
Polityk dodał, że wszystko co się dokonało, włącznie z uchyleniem immunitetu Ziobrze i dopuszczeniem możliwości jego zatrzymania i tymczasowego aresztowania jest „konsekwencją tego, co obiecaliśmy”. - Nie rozstrzygamy o winie ministra Ziobry - zaznaczył.
Według parlamentarzysty w sprawie Ziobro został przygotowany „bardzo mocny materiał, zawierający 26 zarzutów, w tym jeden z najpoważniejszych, czyli kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą”.
Prezes Zarządu Wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego w Wielkopolsce podczas konferencji prasowej przypomniał też, że ludowcy pracują nad projektem znoszącym dwukadencyjność w samorządach. - Nie robimy tego - wbrew temu, jak nam czasami niektórzy zarzucają - w obronie jakichś samorządowców czy klik w tych samorządach. Chcemy przywrócić pełnię praw wyborczych mieszkańcom najmniejszych wspólnot, jakimi są gminy, bo w sposób zakamuflowany PiS odebrało część praw wyborczych właśnie tym mieszkańcom – przekonywał.
Paszyk przypomniał, że jeszcze kilka tygodni temu wielu nie dawało szans na przeprowadzenie tego projektu przez parlament. Dzisiaj – jak podkreślił - liderzy partii zmieniają postrzeganie tego, co PSL zaproponował. - Zaczyna być dostrzegany najważniejszy cel, jakim jest prawo decydowania przez społeczności lokalne, a nie odbieranie tych praw - powiedział.
W lipcu PSL złożyło w Sejmie projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego, który przewiduje zniesienie obowiązującej obecnie zasady dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Zasada ta została wprowadzona w 2018 r. z inicjatywy Prawa i Sprawiedliwości, wraz z wydłużeniem kadencji samorządów z czterech do pięciu lat. Projekt PSL zakłada też likwidację zakazu kandydowania przez osoby ubiegające się o stanowiska wójta, burmistrza lub prezydenta miasta równocześnie w wyborach do rady powiatu i sejmiku województwa.
bak/ rbk/
pab/ mrr/


























































