Władze Turcji deportowały w czwartek reportera BBC Marka Lowena, który w ciągu ostatnich kilku dni relacjonował największe od ponad dekady protesty w tym kraju, wywołane zatrzymaniem byłego już burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu - podała brytyjska stacja.


"Zostałem zatrzymany wczoraj i przetrzymywany przez 17 godzin, a następnie deportowany z Turcji do Wielkiej Brytanii. Powiedziano mi, że jestem zagrożeniem dla porządku publicznego" - napisał w czwartek Lowen na platformie X. "Dziennikarstwo nie jest przestępstwem" - dodał.
Deborah Turness, dyrektor naczelna BBC News, oceniła, że deportacja Lowena jest "wyjątkowo niepokojącym incydentem". Zaznaczyła, że BBC będzie kontaktować się w tej sprawie z władzami w Ankarze.
"Mark jest bardzo doświadczonym korespondentem, z pogłębioną wiedzą na temat Turcji. Żaden dziennikarz nie powinien być tak traktowany tylko dlatego, że wykonuje swoją pracę. Będziemy nadal bezstronnie i uczciwie relacjonować wydarzenia w Turcji" - zapewniła Turness.
Wcześniej w czwartek z tymczasowego aresztu zwolniono siedmiu innych dziennikarzy, zatrzymanych w tym tygodniu w związku z relacjonowaniem protestów. Gubernatorzy Stambułu, Ankary i Izmiru - w reakcji na rozpoczęte 19 marca demonstracje - wprowadzili w trzech największych miastach Turcji zakazy zgromadzeń.
Manifestacje rozpoczęły się po zatrzymaniu byłego już burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu z opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) pod zarzutami domniemanej korupcji i związków z organizacją terrorystyczną.
Polityk trafił 23 marca do więzienia na czas procesu, a w środę rada Stambułu głosami przedstawicieli CHP wybrała na nowego burmistrza Nuriego Aslana.
Tureckie władze przekonują o niezależności sądów i wzywają obywateli do zaprzestania demonstracji.
Szef MSW: zatrzymano już niemal 1900 osób, 150 policjantów zostało rannych
W reakcji na organizowane od tygodnia nielegalne protesty w kilku miastach Turcji zatrzymano dotąd 1879 osób; podczas demonstracji rannych zostało 150 policjantów - oznajmił w czwartek w Ankarze turecki minister spraw wewnętrznych Ali Yerlikaya.
"Doszło do procesu, który zagroził pokojowi naszego narodu. Zastawiono pułapkę na naszą jedność narodową. Nasza policja została zaatakowana kwasem i koktajlami Mołotowa, a nasze wartości moralne zostały zdeptane. Sprawiedliwość wymierzana jest w salach sądowych, a nie na ulicach" - przekonywał Yerlikaya podczas konferencji prasowej.
Minister przypomniał, że pokojowe protesty pozostają prawem tureckiego społeczeństwa, ale "akty przemocy nie mogą być tolerowane". "Czy użycie kamieni, noży i siekier jest sposobem na korzystanie z praw demokratycznych? Czy te działania są zgodne z wolnością i demokracją?" - pytał przedstawiciel rządu w Ankarze.
Polityk wyliczył, że w trakcie trwających od 19 marca protestów w kilku miastach Turcji rannych zostało 150 policjantów, a służby zatrzymały 1879 osób, z których 260 formalnie aresztowano na czas dalszego postępowania. "Są wśród nich osoby powiązane z 12 różnymi organizacjami terrorystycznymi" - dodał Yerlikaya. Podkreślił, że spośród wszystkich zatrzymanych na wolność wypuszczono jak dotąd 489 osób.
Minister sprawiedliwości Turcji Yilmaz Tunc zarzucił w czwartek społeczności międzynarodowej "podwójne standardy". Nawiązał w ten sposób do komentarzy dotyczących aresztowania byłego burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu i protestów, które wybuchły po tej decyzji.
Polityk zaznaczył, że proces Imamoglu jest "sprawą sądową, a nie polityczną".
Minister Tunc potwierdził, że prokuratura w Stambule wszczęła w ostatnim czasie dwa osobne śledztwa - dotyczące domniemanej korupcji i powiązań z organizacją terrorystyczną - w których w charakterze podejrzanych występuje 106 osób, w tym Imamoglu. "W przypadku 48 osób postanowiono o areszcie na czas prowadzenia postępowania" - dodał.
Imamoglu został zatrzymany w związku z zarzutami dotyczącymi domniemanej korupcji i związków z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawaną przez tureckie władze za organizację terrorystyczną. Na podstawie pierwszego zarzutu sąd zdecydował 23 marca o umieszczeniu Imamoglu w więzieniu Marmara na obrzeżach Stambułu. Tego samego dnia tureckie MSW "w ramach środka tymczasowego" odsunęło go od pełnienia obowiązków burmistrza największej tureckiej metropolii, a jego partia - Republikańska Partia Ludowa (CHP) - wybrała Imamoglu na swojego kandydata w wyborach prezydenckich w 2028 r.
W środę rada Stambułu, zdominowana przez przedstawicieli CHP, wybrała na nowego burmistrza Nuriego Aslana.
W ubiegłym tygodniu Imamoglu anulowano dyplom ukończenia studiów magisterskich, co - w przypadku potwierdzenia decyzji uniwersytetu przez sąd - odebrałoby mu szansę ubiegania się o urząd prezydenta Turcji. Ozgur Ozel, przewodniczący CHP, powiedział w czwartkowym wywiadzie dla dziennika "BirGun", że "jego partia nie ma innego kandydata na prezydenta niż Imamoglu". "Wnieśliśmy apelację od decyzji w sprawie dyplomu" - oznajmił. Ozel dodał, że CHP będzie naciskać na zorganizowanie w Turcji przyspieszonych wyborów, które "zamierza wygrać w imieniu więzionego Ekrema Imamoglu".
Ze Stambułu Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ szm/