Groźba powstania „barbarzyńskiego” rządu w Rzymie zaczyna coraz bardziej niepokoić inwestorów. W środę trwa wyprzedaż włoskich akcji oraz obligacji.


Do prasy przeciekła informacja, jakoby formujący się rząd Ruchu 5 Gwiazd i Ligi miał w planie zwrócić się do Europejskiego Banku Centralnego o umorzenie 250 mld euro włoskiego długu skupionego w ramach programu skupu aktywów (QE). Realizacja tego postulaty oznaczałaby, że EBC stałby się faktycznie drukarnią bezpośrednio finansującą deficyty fiskalne państw członkowskich (zresztą po części już nią jest od kilku lat).


Wcześniej informowano, że w planach koalicji tworzonej przez R5G i Ligę – nazywanej przez media głównego nurtu sojuszem „barbarzyńców” - są obniżki podatków i nowe wydatki socjalne zwiększające deficyt budżetowy o 60-100 mld euro rocznie. Tak ogromna kwota zapewne podważyłaby i tak bardzo chwiejne zaufanie do Włoch jako największego dłużnika w Europie. Tym bardziej, że już w październiku EBC może zakończyć QE, co oznaczałoby skokowy spadek popytu na włoski dług.
Przeczytaj także
Póki reakcja inwestorów na wieści płynące z włoskiej polityki jest zadziwiająco umiarkowana. Rentowność włoskich obligacji 10-letnich rośnie w środę o ponad 13 bp., osiągając poziom 2,07%. O ile sama skala ruchu jest znacząca, to jednak sam poziom oprocentowania włoskiego długu pozostaje śmiesznie niski w zestawieniu z fatalną kondycją finansową Italii. To najbardziej zadłużony kraj Europy, pod względem relacji długu publicznego do PKB (131%), ustępujący jedynie Grecji.
W środę po południu o przeszło 2% zniżkował też główny indeks giełdy w Mediolanie. Niemniej jednak wciąż utrzymuje się on blisko najwyższych poziomów od 2008 roku. Zatem o panice nie może być mowy. Mimo to FTSE MIB mocno negatywnie wyróżnia się na tle niemieckiego DAX-a (+0,2%) czy utrzymującego dziś neutralny poziom francuskiego CAC40.
KK