W nieco ponad trzy miesiące kurs funta szterlinga spadł o blisko 70 groszy, a więc o 11,4%. Wiosenna przecena brytyjskiej waluty jest zgodna z sezonowymi trendami. To, co naprawdę powinno zaskakiwać, to skala umocnienia GBP w drugiej połowie 2015 roku.


Na przełomie listopada i grudnia cena brytyjskiego funta wyrażona w polskich złotych sięgnęła 6,09 zł, co było najwyższym poziomem od czerwca 2005 roku, a więc przeszło 10 lat. Wystrzał powyżej psychologicznej bariery sześciu złotych był prawdopodobnie kulminacją trwającego 7 lat trendu, który wyniósł notowania funta z 4,02 zł w lipcu 2008 roku do przeszło 6,09 zł 1 grudnia 2015 r.
Zwyżka notowań funta o ponad 51% była trudna do utrzymania na dłuższą metę. Tym bardziej, że od marca 2009 roku Bank Anglii utrzymuje rekordowo niskie stopy procentowe (zaledwie 0,5%). Przewartościowany funt dynamicznie skorygował trzy lata bardzo silnych wzrostów.
Wiosenna sezonowość
Moment rozpoczęcia spadkowej korekty na parze funt-złoty nie mógł być lepszy. Okres od lutego do końca kwietnia to czas sezonowych spadków na kursu GBP/PLN. W ciągu poprzednich 17 lat mediana miesięcznej zmiany ceny funta wyniosła -1,8% w lutym, -0,8% w marcu i -0,7% w kwietniu.
Para funt-złoty charakteryzuje się dość wyraźną sezonowością. Średnio rzecz biorąc, brytyjska waluta tanieje od października do kwietnia (z przerwą w styczniu), a drożeje od maja do września (z okresową korektą w lipcu). Zatem zachowanie kursu GBP/PLN w ciągu ostatnich czterech miesięcy dość dobrze wpisuje się w sezonowe wzorce.
Sezonową aberracją było to, co funt wyprawiał jesienią. W październiku i listopadzie brytyjska waluta podrożała łącznie o ponad 33 grosze, czyli o 5,8%. Zgodnie z sezonowymi wzorcami w tym okresie funt „powinien” grzecznie tanieć, a nie notować silne zwyżki i dekadowe maksima! Można zaryzykować tezę, że od grudnia sytuacja wróciła do „normy”, a dynamika spadków jest pochodną jesiennego odchylenia od średniej.
Wróżenie ze statystycznych fusów
Jeśli sezonowe wzorce miałyby się sprawdzić, to funt może tanieć jeszcze przez następne kilka tygodni, po czym latem powinniśmy zobaczyć odreagowanie i wzrost notowań szterlinga. Tyle jeśli chodzi o statystykę.
Przeczytaj także
Jednak w tym sezonie bardziej praktycznym narzędziem analitycznym mogą się okazać sondaże brytyjskiej opinii publicznej. Funt zapewne będzie tracił za każdym razem, gdy frakcja zwolenników „Brexitu” będzie rosła w siłę. Nawet jeśli na dłuższą metę Wielkiej Brytanii faktycznie bardziej opłacałoby się wyjść z Unii, to w krótkim terminie taka perspektywa mrozi krew w żyłach inwestorów.
Jeśli jednak mieszkańcy Albionu 23 czerwca zdecydują się pozostać w UE, to rynek walutowy powinien zacząć dyskontować ten scenariusz na kilka tygodni przed datą referendum. Czyli zgodnie ze statystyką funt może zacząć drożeć w maju. Otwarte pozostaje pytanie, jak mocno (jeśli w ogóle) do tego czasu potanieje.