Lukas Papademos, który niespełna tydzień temu zakończył urzędowanie na stanowisku premiera Grecji, zgotował giełdom kolejną porcję spadków. W opublikowanym wczoraj wieczorem wywiadzie stwierdził, że opuszczenie Strefy Euro przez Ateny jest jak najbardziej realne. Co więcej, takie wydarzenie poniesie za sobą koszty sięgające nawet 1 biliona EUR.Jednocześnie Papademos uważa, że Grecy w dużej mierze nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji w jakiej się znajdują i że jedynym dla nich ratunkiem jest dalsze zaciskanie pasa przez szereg niewygodnych cięć budżetowych. Wywiad z Papademosem może być częścią kampanii wyborczej, która miałaby uświadomić Greków, że reformy są konieczne, a wygrana Koalicji Radykalnej Lewicy doprowadziłaby kraj do ostatecznego upadku.
Na rodzimym rynku nie pojawią się żadne kluczowe publikacje makro, a nieformalny szczyt przywódców europejskich w Brukseli rozpocznie się dopiero po zakończeniu sesji na Starym Kontynencie (Hollande zdominuje szczyt euroobligacjami).
Źródło: Bankier.pl, Indeks WIG20 od początku tygodnia
Po ponad godzinie handlu w Warszawie, WIG20 utrzymywał się na poziomie 2 060,28 punktów, tracąc 1,88 proc. Akcje wszystkich spółek indeksu blue-chipów poddawały się przewadze podaży. Najmniej traciły wówczas spółki TPSA (-0,73 proc.), JSW (-0,66 proc.) oraz PKN Orlen (-0,70 proc.). Z drugiej strony najsłabiej wypadały spółki Synthos (-3,18 proc.), Bank Handlowy (-2,78 proc.) i Lotos (-2,29 proc.).
Niefortunna wypowiedź Lukasa Papademosa uderzyła także w złotego. O godzinie 10:35 za jedno euro płacono 4,3636 złotych (2 grosze więcej niż wczoraj). Dolar kosztował wówczas 3,4554 złotych, czyli ponad 4 grosze więcej niż na wczorajszym zamknięciu.
Krzysztof Gołdy
Bankier.pl























































