Do scenariusza, w którym agencja S&P Global Ratings mogłaby przyjąć negatywne nastawienie do ratingu Polski, jest daleko – powiedział PAP Biznes główny analityk S&P na Polskę Karen Vartapetov. Ocena jakości instytucjonalnej w Polsce uwzględnia większość ryzyk, a agencja zakłada konsolidację fiskalną od 2024 r.


“Jednym z powodów, dla których można relatywnie ufnie spoglądać na polską gospodarkę, jest jej generalna odporność na szoki – mamy za sobą solidną historię 25 lat wzrostu gospodarczego. Oczywiście 2023 rok będzie wymagający i mówimy wprost, że bilans ryzyk przechylony jest w dół. Ale oczywiście perspektywy makro nie są tożsame z perspektywami dla ratingu. Jeżeli chodzi o ocenę wiarygodności kredytowej do tej pory prezentowaliśmy już wystarczająco konserwatywne nastawienie i uwzględniliśmy do pewnego stopnia erozję instytucjonalną, w tym kontynuację sporów na linii Polska-Komisja Europejska, znaczące spowolnienie wzrostu, a także bardzo luźną politykę fiskalną w 2023 r.” – powiedział Vartapetov.
„Spodziewamy się, że deficyt sektora gg zbliży się do 6 proc. PKB w przyszłym roku, znacznie powyżej wstępnych prognoz rządowych. Ale nawet opierając się na takich założeniach, jakość oceny wiarygodności kredytowej jest solidna, nie tylko dlatego, że rząd ma pewną przestrzeń w finansach publicznych, żeby akomodować tegoroczne i przyszłoroczne szoki. Żeby przyjąć bardziej negatywne nastawienie do ratingu musielibyśmy zobaczyć przedłużający się okres słabego wzrostu, potencjalnie potęgowanego przez brak funduszy UE. Jesteśmy jednak wciąż daleko od takiego scenariusza” – dodał.
Agencja S&P potwierdziła pod koniec września długoterminowy rating Polski w walucie obcej na poziomie "A-", a jego perspektywa pozostała stabilna. Przed przeglądem oceny kredytowej agencja obniżyła prognozę wzrostu gospodarczego w Polsce w 2022 r. do 4,0 proc. 4,5 proc., a w 2023 r. do 1,2 proc. z 2,1 proc.
Vartaperov zaznaczył, że kwestie instytucjonalne – przewidywalność, stabilność oraz skuteczność kreowania polityk publicznych – są bardzo ważne dla ratingu, ponieważ składają się one na 25 proc. ogólnej oceny kredytowej.
Dodał, że ocena S&P dotycząca jakości instytucjonalnej w Polsce jest już konserwatywna.
„Napięcia między Komisją Europejską i niektóre nieortodoksyjne reformy instytucjonalne do pewnego stopnia osłabiły efektywność instytucjonalną. Większość czynników ryzyka, związanych z erozją systemu kontroli i równowagi, już została uwzględniona w naszej analizie i ratingach” – powiedział.
Jeżeli Polska nie otrzyma środków z Funduszu Odbudowy i Odporności (RRF) to zdaniem Vartapetova byłaby to niewykorzystana okazja pod względem reform wspierających wzrost.
„Środki z RRF są istotne nie tylko ze względu na ich wielkość, ale też ze względu na ich jakość – są połączone z reformami strukturalnymi, do których przeprowadzenia zobowiązał się rząd. Naszym bazowym założeniem jest to, że polskie władze otrzymają środki z RRF, prawdopodobnie bliżej końca 2023 r.” – ocenia analityk.
W związku z tym, że polski Krajowy Plan Odbudowy został zatwierdzony przez KE, odwrotnie jak w przypadku Węgier, S&P nie widzi w krótkim terminie ryzyka, że Polska straci dostęp do tych środków.
„Widzimy także, że obecny rząd był do tej pory relatywnie pragmatyczny przynajmniej w kwestii transferów fiskalnych z UE. To sugeruje, że bez względu na to, kto obejmie rządy w przyszłym roku, będzie chętny, by złagodzić napięcia z UE. Kolejny istotny punkt – nie spodziewamy się, żeby ucierpiał napływ innych transferów z UE, zwłaszcza z 7-letniego budżetu UE, a są to środki o wartości ok. 2 proc. PKB rocznie. Jeżeli te fundusze byłyby zagrożone, to mogłoby to skutkować znacznie niższymi perspektywami dla wzrostu, presją na finanse publiczne, a to z kolei mogłoby wywrzeć presję na rating. Nie jest to nasz scenariusz bazowy” – dodał.
S&P ZAKŁADA TYLKO JEDEN ROK DUŻEGO LUZOWANIA FISKALNEGO I KONSOLIDACJĘ FINANSÓW PUBL. OD 2024 R.
S&P nie widzi ryzyk związanych ze zrównoważeniem polskiego długu wynikających z luźnej polityki fiskalnej, spodziewając się normalizacji deficytów po 2023 r., przy deficycie gg poniżej 3 proc. PKB od 2024 r.
Przy założeniu wciąż relatywnie wysokiego nominalnego wzrostu PKB S&P oczekuje stabilizacji długu w relacji do PKB na poziomie ok. 50 proc. w średnim terminie, co, jak zaznaczył Vartapetov, jest dość umiarkowanym zadłużeniem z perspektywy globalnej.
„Oczywiście inna sytuacja byłaby wówczas, gdyby rząd nie dokonał konsolidacji budżetu od 2024 r., gdyby stopy procentowe były znacznie wyższe lub wzrost PKB znacznie niższy. Widzimy wiele ryzyk dla perspektyw fiskalnych, biorąc pod uwagę wybory oraz potencjalne nowe propozycje wydatkowe w 2023 r. Wciąż jednak nadal zakładamy jedynie jeden rok znaczącego poluzowania fiskalnego, co z punktu widzenia ryzyka kredytowego jest możliwe do pogodzenia” – dodał.
Jednym z powodów, dla którego S&P jest konstruktywnie nastawiona do perspektyw fiskalnych Polski na przyszły rok jest zdolność rządu do finansowania deficytów, nawet jeśli koszt długu staje się dużo wyższy.
„Zauważmy, że Skarb Państwa posiada znaczący bufor gotówkowy o wartości ok. 4,5 proc. PKB. Oprócz emisji krajowych rząd może wyjść również z emisjami zagranicznymi, jeżeli oprocentowanie będzie przystępne. Jest także możliwość korzystania z instrumentów UE. W alternatywnym scenariuszu, gdyby po wyborach działania ograniczające koszty budżetowe okazały się mniej efektywne – to byłaby inna historia i musielibyśmy przeanalizować jej średnioterminowe skutki fiskalne” – powiedział analityk.
Scenariusz konsolidacji fiskalnej po 2023 r. wspierać mogłoby w ocenie S&P zakończenie jednorazowych programów takich jak tarcza antyinflacyjna, czy część wydatków związanych z wyborami itp.
„Zakładamy, że wiele z tych jednorazowych działań nie będzie kontynuowane, co pozwoli odbudować przestrzeń fiskalną. Z drugiej strony rząd wdrożył trwałe, długoterminowe cięcia podatków, co ograniczy wzrost przychodów w średnim terminie, szczególnie jeżeli gospodarka nie rosłaby w tempie zakładanym przez rząd” – dodał Vartapetov.
Według agencji ryzyka dla zrównoważenia zadłużenia ze strony rosnących stóp procentowych wydają się ograniczone.
„Biorąc pod uwagę obecną inflację, realne stopy procentowe wciąż są ujemne. Jednocześnie w ujęciu nominalnym efektywna stopa oprocentowania długu wyraźnie wzrosła w tym roku. Mówimy o wzroście kosztów obsługi długu do ok. 2 proc. PKB od 2023 r. i później z ok. 1 proc. kilka lat temu. Pomocne jest to, że rząd był w stanie uzyskać wyjątkowo niskie rentowności w latach ubiegłych, zwłaszcza w trakcie pandemii. Średnia zapadalność długu rządowego to ok. 5 lat, więc efektywny koszt obsługi istniejącego długu jest znacznie niższy niż aktualne koszty pożyczkowe. W kontekście finansowania, nie widzę znaczącego ryzyka dla rządu w przyszłym roku” – powiedział Vartapetov.
„Ale jeżeli od 2024 r. utrzymałyby się trwale wyższe deficyty, inflacja pozostałaby wysoka, podobnie jak stopy procentowe, wtedy można byłoby zacząć zadawać pytania co do zdolności rządu do finansowania deficytów. Jednakże nie jest to nasz scenariusz bazowy”- dodał.
Agencja S&P “konstruktywnie” podchodzi do wiarygodności Narodowewgo Banku Polskiego, nawet jeżeli spodziewa się powrotu inflacji do celu dopiero w 2025 r.
„Spodziewamy się wzrostu stóp proc. w Polsce do 7,50 proc. do końca roku i niewielkiego spadku do 7,0 proc. przed końcem 2023 r. Pewne luzowanie polityki monetarnej w przyszłym roku może nastąpić nieco później niż obecnie komunikuje NBP z uwagi na trwale podwyższoną inflację. Ogólnie rzecz biorąc nadal konstruktywnie podchodzimy do wiarygodności NBP, nawet jeżeli spodziewamy się powrotu inflacji do celu dopiero w 2025 r. Obecne okoliczności są wyjątkowe i banki centralne na całym świecie są w trudnej pozycji” – powiedział analityk.
„Muszą wspierać gospodarkę, ale jednocześnie zapobiegać odkotwiczeniu długoterminowych oczekiwań inflacyjnych. NBP robił co mógł, podnosząc stopy. Inflację pomoże sprowadzić także w dół globalna normalizacja cen energii od 2023 r. Dezinflacyjnie oddziaływać będzie także spowolnienie gospodarcze. Z drugiej strony, ekspansywna polityka fiskalna w pewnym stopniu osłabia skuteczność zacieśnienia polityki fiskalnej, choć to też zjawisko o charakterze globalnym” – dodał.
Według Vartapetova, NBP będzie trzymał się konwencjonalnych narzędzi, tzn. zmian stóp procentowych, będąc historycznie bardziej niechętnym, żeby wkraczać na rynek FX w celu kontroli inflacji.
Polski system bankowy jest w ocenie S&P stabilny, a choć kwestia ostatniej przymusowej restrukturyzacji mogła mieć wpływ na zaufanie deponentów, to jednak nie widać żadnych tego oznak.
„Pewne upadki banków ad hoc, jeżeli są rozwiązywane przez regulatora efektywnie i we właściwym czasie, są mniej więcej neutralne dla ratingu kraju, zwłaszcza, że nie ma ryzyka dla stabilności systemowej, jak w Polsce. System bankowy jest dobrze dokapitalizowany, płynny i w miarę zyskowny, a także jest w stanie znieść presję ze strony kilku tegorocznych szoków, jak wakacje kredytowe, podatek bankowy itp.” – dodał.
Rafał Tuszyński (PAP Biznes)
tus/ gor/