Osoby podejrzewane o akt dywersji na kolei to obywatele Ukrainy współpracujący z rosyjskimi służbami – poinformował w Sejmie premier Donald Tusk - powiedział we wtorek w Sejmie premier Donald Tusk, przedstawiając informację w sprawie aktu dywersji na infrastrukturę krytyczną na linii kolejowej nr 7 Warszawa-Lublin. Dodał, że zwrócił się do MSZ o podjęcie natychmiastowych działań dyplomatycznych w celu oddania Polsce podejrzewanych o zamach terrorystyczny.


Premier Donald Tusk podkreślił, że informację, jaką przedstawia w Sejmie, otrzymał na podstawie artykułu ustawy o prokuraturze, za pośrednictwem prokuratora generalnego, w porozumieniu ze służbami specjalnymi i szefostwem policji.
– Chodzi o to, by podać informację możliwie dokładną (...), a równocześnie, by w żaden sposób nie utrudnić żadnej operacji postępowania prokuratury i służb – powiedział premier.
Podkreślił, że intensywna praca policji i prokuratury pozwoliła ustalić osoby odpowiedzialne za akt dywersji. Jednak już po dwóch minutach przemówienia posłowie PiS zaczęli zagłoszać jego wypowiedź. Premier dwa razy przerwał, mówiąc "poproszę jeszcze przez chwilę. Być może dla niektórych z państwa to jest coś wyjątkowego, ale będę chciał mówić o sprawach poważnych, które interesują, jeśli nie państwa, to na pewno Polaków. Wytrzymajcie pięć minut".
Premier o akcie dywersji na kolei: Osoby podejrzewane to obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją
Premier podkreślił, że zdarzenia te „miały charakter intencjonalny, miały swoich sprawców i ich celem było doprowadzenie do katastrofy w ruchu kolejowym”.
Ustalone osoby to dwóch obywateli Ukrainy działających i współpracujących od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami. Jest to ustalenie naszych służb i prokuratury, a także wynika to ze współpracy z naszymi służbami sojuszniczymi - przekazał Tusk.
Dodał, że ustalone są ich tożsamości, jednak ze względu na prowadzone operacje nie może ujawnić ich nazwisk.
Wyjaśnił, że jedna z podejrzewanych osób to obywatel Ukrainy skazany przez sąd we Lwowie w maju tego roku za akty dywersji. Drugi podejrzany to mieszkaniec Donbasu. - Przedostał się z Białorusi do Polski razem z pierwszym podejrzanym jesienią tego roku - dodał premier.
Kreml zarzuca Polsce rusofobię po słowach Tuska o związku aktów dywersji z rosyjskimi służbami
Kreml zarzucił we wtorek Polsce uleganie rusofobii po tym, gdy premier Donald Tusk oznajmił, że za akty dywersji na kolei w ostatnich dniach odpowiedzialni są obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją.
- Rosja jest oskarżana o wszelkie przejawy wojny hybrydowej i bezpośredniej, do jakich dochodzi – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dziennikarzowi rosyjskiej telewizji państwowej.
- Można powiedzieć, że w Polsce wszyscy próbują pod tym względem wyprzedzić europejską lokomotywę. I oczywiście kwitnie tam rusofobia – dodał.
Tusk: Ładunek wybuchowy eksplodował podczas przejazdu pociągu towarowego
Eksplozja ładunku wybuchowego nastąpiła 15 listopada o godz. 20.58 podczas przejazdu pociągu towarowego Warszawa – Puławy – poinformował w Sejmie premier Donald Tusk. Dodał, że nieskuteczna okazała się wcześniej próba wykolejenia pociągu za pomocą obejmy stalowej.
– Akty dywersji przebiegały w odstępach czasowych. Pierwszy polegał na zamontowaniu na torze obejmy stalowej, która miała prawdopodobnie doprowadzić do wykolejenia pociągu. Zdarzenie to miało zostać utrwalone przez zamontowany w obrębie torowiska telefon komórkowy z powerbankiem – przekazał posłom premier.
Dodał, że próba ta „okazała się na szczęście zupełnie nieskuteczna”.
Do drugiego zdarzenia doszło 15 listopada o godz. 20.58. Zarejestrowała je kamera monitoringu.
– Ładunek wybuchowy typu wojskowego C4 został zdetonowany przy pomocy urządzenia inicjującego poprzez kabel elektryczny długości 300 metrów. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono także pewną ilość materiału wybuchowego, który nie zdetonował – powiedział szef rządu.
Podał, że ładunek ten eksplodował podczas przejazdu pociągu towarowego relacji Warszawa – Puławy, „nie doprowadzając do jego wykolejenia, a jedynie do niewielkiego uszkodzenia podłogi wagonu”.
– Maszynista nawet nie odnotował tego zdarzenia, przejeżdżając przez to miejsce – zaznaczył.
III stopień alarmowy na określonych liniach kolejowych
We wtorek wydam zarządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego Charlie na określonych liniach kolejowych – poinformował premier Donald Tusk, odnosząc się do aktów dywersji na kolei.
Premier Donald Tusk poinformował w Sejmie, że szefowie ABW i MSWiA po uzyskaniu opinii zespołu do spraw zagrożeń terrorystycznych zgodnie zawnioskowali o wprowadzenie trzeciego stopnia alarmowego Charlie w związku z zagrożeniami terrorystycznymi. Stopniem tym objęte będą określone linie kolejowe. Na pozostałym obszarze kraju obowiązywać będzie, tak jak dotychczas, drugi stopień alarmowy.
– Dziś wydam stosowne zarządzenie w tej sprawie na podstawie ustaw o działaniach terrorystycznych – przekazał Tusk.
Podkreślił, że zwrócił się też do ministra spraw zagranicznych o podjęcie natychmiastowych działań dyplomatycznych w celu oddania Polsce podejrzewanych o zamach terrorystyczny.
– Zarówno do władz Białorusi, jak i władz Rosji, ale będziemy podejmowali także inne działania, które, mam nadzieję, doprowadzą do szybkiego ujęcia sprawców i ich współpracowników – powiedział premier.
Premier: We wszystkich przypadkach dywersji mamy do czynienia ze służbami rosyjskim
Premier Donald Tusk przekazał, że we wszystkich przypadkach związanych z aktami dywersji aktami wywiadowczymi identyfikowana jest współpraca ze służbami rosyjskimi.
Premier Tusk przypomniał, że pierwszy akt dywersji miał miejsce w styczniu 2024 roku we Wrocławiu. - Zbudowany był na tej samej zasadzie. To samo modus operandi, które obowiązuje nie tylko w Polsce, ale też na świecie - dodał.
- W sumie, jeśli chodzi o akty dywersji zatrzymaliśmy do tej pory 55 osób, w tym 23 osoby zostały aresztowane - powiedział. Wyjaśnił, że są to osoby skazane za próbę, za pomoc. Zaznaczył, że w ostatnim czasie zatrzymano 8 osób za próby rozpoznania różnych obiektów krytycznych.
- We wszystkich tych przypadkach mamy kwalifikację z artykułu 30., czyli współpraca z obcymi służbami. I we wszystkich tych przypadkach identyfikujemy służby rosyjskie, zarówno akty dywersji jak i akty wywiadowcze - podkreślił.
Premier: Polska jest w kontakcie ze służbami specjalnymi państw sojuszniczych
- Polska jest w stałym kontakcie ze służbami specjalnymi państw sojuszniczych i zrobimy wszystko, by ścigać sprawców tych zdarzeń. Trwają czynności, by ustalić wszystkich odpowiedzialnych za te zdarzenia i ich współpracowników - powiedział.
Szef rządu poinformował, że pierwsze zgłoszenie służby otrzymały w sobotę 15 listopada o godz. 21.40. Mieszkanka okolicy niedaleko miejsca zdarzenia w miejscowości Mika zgłosiła policji, że usłyszała huk.
- Policja zjawiła się na posesji po 20 minutach. Na podstawie zeznania osoby, która zgłosiła tę domniemaną eksplozję i zgodnie z jej wskazaniami przeszukiwano teren przez ponad godzinę - zrelacjował premier. - To była noc i według osoby zgłaszającej nie była ona w stanie stwierdzić ani zasugerować, w jakim miejscu doszło do eksplozji. Nawet nie wiedziała, czy to jest eksplozja, ponieważ ona odnotowała tylko huk. Policja po godzinnych poszukiwaniach wokół posesji odstąpiła od dalszych działań, nie odnotowując okoliczności, które kazałyby prowadzić inne czynności - dodał premier.
Donald Tusk przekazał też, że w niedzielę o godz. 7.40 kolejny jadący pociąg zatrzymał się w miejscu, w którym dokonano eksplozji. - Był już narażony - ze względu na naruszenie torowiska już na większą skalę - na wykolejenie, ale dzięki refleksowi maszynisty nie doszło do tragedii - przekazał.
O godzinie 9:43 w niedzielę, po sprawdzeniu przez policję miejsca zdarzenia, o sprawie zostały poinformowane władze państwowe - premier, prezydent i właściwi ministrowie.
- Wszyscy chyba mamy świadomość, że doszło do zdarzenia bezprecedensowego. To jest być może najpoważniejsza dzisiaj z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa polskiego sytuacja od momentu wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Przekroczono pewną granicę - powiedział Donald Tusk.
- Teraz jadę do ministerstwa spraw zagranicznych, aby wykonać to, co zapowiedział pan premier, czyli proces wzywania Rosji i Białorusi celem uzyskania kontroli nad sprawcami - zaznaczył Radosław Sikorski dziennikarzom w Sejmie. Dopytywany, czy to wezwanie będzie już na wtorek czy na inny termin, Sikorski odparł: „zobaczymy, to zależy nie tylko od nas”.
Sikorski wyraził też zdziwienie zachowaniem niektórych posłów opozycji podczas wypowiedzi premiera Donalda Tuska, dotyczącego niedawnych aktów dywersji w Polsce. - Ta niezdolność do zachowania powagi- dawno nie byłem w Sejmie, bo nie jestem posłem - ale mnie zbulwersowała. Ja swoją wypowiedź przekażę państwu jutro - dodał.
Premier o akcie dywersji na kolei: Celem jest dezorganizacja, chaos, panika
- Najmuje się obywateli innych państw, najczęściej Ukrainy (...). Rzadko kiedy - chociaż wśród zatrzymanych jest jeden obywatel rosyjski - ale rzadko kiedy bezpośrednio Rosja ujawnia swoje intencje poprzez zatrudnianie swoich obywateli do tego typu akcji - stwierdził Tusk.
Poinformował, że zlecił wicepremierowi, ministrowi cyfryzacji Krzysztofowi Gawkowskiemu monitorowanie, co po akcie dywersji dzieje się w internecie. Podkreślił, że mamy do czynienia „z aktem dywersji, którego skutkiem mogła być poważna katastrofa z ofiarami”.
- Przekroczono pewną granicę i sprawa jest naprawdę bardzo, bardzo poważna. Chcę podkreślić, że to, na czym zależy władzom rosyjskim, to nie tylko na bezpośrednim efekcie tego typu akcji, ale także na konsekwencjach społecznych, politycznych faktu, że ta akcja ma miejsce. To jest oczywiście dezorganizacja, chaos, panika, spekulacje, niepewność - ocenił.
Zdaniem Tuska drugim celem jest „budzenie nastrojów możliwie radykalnie antyukraińskich”.
- To jest szczególnie groźne w państwach takich jak Polska, gdzie my mamy wystarczająco dużo ciężarów, jakie ponosimy z tytułu ponad miliona ukraińskich uchodźców w Polsce. Wiadomo, że coraz łatwiej, ze zrozumiałych względów, rozbudzać sentymenty antyukraińskie, ponieważ coraz częściej obywatele polscy niosą te ciężary wynikające z faktu, że gościmy tak wielką liczbę uchodźców, imigrantów - stwierdził premier.
Przeczytaj także
Premier przestrzegł przed rozbudzaniem nastrojów antyukraińskich i szerzeniem dezinformacji
- Coraz łatwiej jest z wiadomych względów rozbudzać resentymenty antyukraińskie, ponieważ coraz częściej obywatele polscy niosą ciężary wynikające z faktu, że gościmy tak wielką liczbę uchodźców i migrantów - powiedział szef rządu. - Z punktu widzenia rosyjskich interesów budzenie radykalnie antyukraińskich emocji, dezinformacja typu, że ukraińskie drony atakują Polskę czy to, że Ukraińcy wysadzają pociągi mają podwójny walor dla rosyjskich służb - dodał.
- Niezależnie od tego, jakie posłowie na tej sali i w Polsce obywatele mają poglądy na Rosję, Ukrainę, politykę i rząd (...), to naprawdę, chyba wszyscy mają odrobinę zdrowego rozsądku, żeby zdefiniować rosyjski agresywny interes polityczny i militarny, który wymierzony jest równocześnie z oczywistych względów w Ukrainę, Polskę i w cały Zachód - powiedział Tusk.
Premier zaapelował, aby „w tak ważnych sprawach jak zamachy terrorystyczne i akty dywersji starać się respektować przede wszystkim komunikaty służb”.
- Zobowiązałem wszystkie służby poprzez prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, aby wszystko co możliwe i co nie przeszkadza ich działaniom oraz operacjom, natychmiast przekazywać opinii publicznej, aby nie ulegała ona spekulacjom, plotkom, a szczególnie koordynowanej ze Wschodu dezinformacji - poinformował Tusk.
Dodał, że zwrócił się do wicepremiera, ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego o raportowanie informacji i dezinformacji w sieci dotyczących tych konkretnych zdarzeń.
Akty dywersji na torach
Na trasie Warszawa – Dorohusk doszło 15-17 listopada do dwóch aktów dywersji. Podczas pierwszego, w miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie) w niedzielę, pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.
We wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie rządowego komitetu ds. bezpieczeństwa z udziałem dowódców wojskowych, szefów służb i przedstawiciela prezydenta. W poniedziałek śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, skierowanych przeciwko infrastrukturze kolejowej i popełnionych na rzecz obcego wywiadu, wszczęła prokuratura.
Prokuratura Krajowa: Znaleziono kabel, który najprawdopodobniej służył do zainicjowania wybuchu
Rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak pytany na antenie Polsat News o postępy w śledztwie dotyczącym aktów dywersji na kolei przekazał, że na miejscu zdarzenia w powiecie garwolińskim znaleziono kabel, który najprawdopodobniej służył do zainicjowania wybuchu, który uszkodził tor.
Na trasie Warszawa – Dorohusk doszło w dniach 15-17 listopada do dwóch aktów dywersji. W miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie), pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. We wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie rządowego komitetu ds. bezpieczeństwa z udziałem dowódców wojskowych, szefów służb i przedstawiciela prezydenta.
– Na miejscu zdarzeń zabezpieczyliśmy szereg dowodów. Te ślady pomogą nam w ustaleniu sprawców, a następnie postawieniu ich przed sądem. W powiecie garwolińskim znaleziono kabel, który najprawdopodobniej służył do zainicjowania wybuchu – powiedział prok. Nowak.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński powiedział we wtorek, że wszystko wskazuje na to, że zdarzenie na kolei, „wręcz zamach terrorystyczny", było inicjowane przez rosyjskie służby specjalne.
Dodał, że rosyjskie służby będą chciały wykorzystać tę sytuację, by dezinformować i wskazywać na ewentualne wątki ukraińskie.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, skierowanych przeciwko infrastrukturze kolejowej i popełnionych na rzecz obcego wywiadu. Śledztwo, jak przekazano, będzie prowadzone przez zespół, w skład którego wejdą prokuratorzy z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej a także funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Śledczego Policji.
Śledztwo dotyczy uszkodzenia infrastruktury linii kolejowej nr 7 na trasie Warszawa Wschodnia-Dorohusk. Chodzi o uszkodzenie torów przy użyciu materiałów wybuchowych w okolicach miejscowości Mika (powiat garwoliński) oraz uszkodzenia torów w okolicach miejscowości Gołąb (powiat puławski). Działania te, jak podała prokuratura, sprowadziły bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte poinformował w poniedziałek, że jest w kontakcie z polskimi władzami w sprawie eksplozji, a Kwatera Główna NATO czeka na wyniki śledztwa. (PAP)
mas/ joz/ lm/
akuz/ joz/


























































