REKLAMA

Uzbekistan: po wyborach prezydenckich tak samo, ale trochę inaczej

2016-12-10 06:33
publikacja
2016-12-10 06:33

Świętujący 25-lecie niepodległości Uzbekistan ma od poniedziałku drugiego w swej historii prezydenta. Został nim premier Szawkat Mirzijojew, namaszczony na przywódcę we wrześniu, po śmierci jedynego dotąd prezydenta - ojca niepodległości Islama Karimowa.

fot. Valery Sharifulin / / TASS

O tym, że 59-letni Mirzijojew zostanie następcą Karimowa, rozstrzygnięto jeszcze przed pogrzebem starego władcy, gdy ogłoszono, że to właśnie premier będzie przewodniczył wszystkim uroczystościom żałobnym. W czasach komunistycznego imperium Związku Radzieckiego tak właśnie wskazywano politycznych dziedziców po śmierci generalnych i pierwszych sekretarzy.

Uświęceniem awansu było zrzeczenie się przewodniczącego senatu konstytucyjnego prawa zastępowania zmarłego prezydenta do wyboru nowego i powierzenie tych obowiązków - z pogwałceniem konstytucji - premierowi. Grudniowe wybory były tylko formalnością, ale w trosce o zachowanie pozorów, jak w czasach Karimowa, zadbano, by przeciwko Mirzijojewowi wystąpiło trzech dyżurnych konkurentów, których w niedzielę premier łatwo pokonał, zdobywając prawie 90 proc. głosów. To nieco mniej, niż zwykł zdobywać Karimow, ale znacznie więcej, niż przewidywali ci znawcy uzbeckiej polityki, którzy w niższym wyniku dopatrywali się zapowiedzi reform i złagodzenia zaprowadzonych przez Karimowa dyktatorskich rządów. Wysoka wygrana i sposób, w jaki ją osiągnął, wskazują jednak, że Mirzijojew ani myśli demontować satrapię, jaką przez 27 lat rządów budował Karimow - najpierw jako komunistyczny sekretarz, a od 1991 r. jako prezydent niepodległego państwa. Nowy prezydent zamierza ją tylko trochę unowocześnić.

Karimow, u którego Mirzijojew przez 13 lat był premierem, a wcześniej gubernatorem rodzinnego Dżizzaku, przekształcił Uzbekistan w satrapię autarkiczną, niemal całkowicie oderwaną od reszty świata. Sam mało podróżował i rzadko przyjmował zagranicznych gości. Pozamykał szczelnie granice państwa, nieustannie kłócił się z sąsiadami, którym usiłował dyktować, jak mają się rządzić, nie przystępował do zagranicznych sojuszów, nie zaciągał zagranicznych pożyczek, nie wpuszczał do Uzbekistanu nie tylko cudzoziemskich dziennikarzy, ale także banków.

Wiele wskazuje na to, że jako przedstawiciel młodszego pokolenia Mirzijojew opowiada się za większym otwarciem Uzbekistanu. Odkąd został wyznaczony na następcę Karimowa, na każdym kroku podkreśla, że zamierza kontynuować politykę poprzednika.

Jednocześnie już pod koniec października zapowiedział, że chce uprościć przepisy regulujące działalność przedsiębiorców, częściowo oddać w prywatne ręce 10 największych przedsiębiorstw kraju oraz zliberalizować przepisy walutowe i umożliwić rodakom swobodny obrót dewizami. Ma to przyciągnąć zagranicznych inwestorów, zwiększyć zatrudnienie i zmniejszyć biedę, grożącą niepokojami społecznymi i uzależniającą Uzbekistan od zagranicy. Symbolem wynikających z biedy zagrożeń mogą być miliony sezonowych robotników wyjeżdżających za chlebem do Rosji. Kontrolując ich napływ, a także przepływ rubli, które wysyłają do domu, Kreml może wpływać na sytuację wewnętrzną w Uzbekistanie. Dodatkowo tysiące uzbeckich robotników są werbowane w Rosji przez dżihadystycznych wysłanników iracko-syryjskiego kalifatu.

Wszystko wskazuje na to, że jako prezydent Mirzijojew będzie utrzymywał z Rosją stosunki znacznie serdeczniejsze niż Karimow. Rosyjski przywódca Władimir Putin odwiedził Mirzijojewa w Taszkencie zaraz po śmierci Karimowa, a po jego wygranej w niedzielnych wyborach jako jeden z pierwszych pospieszył z gratulacjami i zaproszeniem do Moskwy. Przed wyborami gościł w Taszkencie rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu, który ze swym uzbeckim kolegą Kabulem Berdijewem rozmawiał o wojnach w Syrii, Iraku i sąsiednim Afganistanie.

Uzbekistan Mirzijojewa zamierza też żyć w większej zgodzie z sąsiadami, z którymi Karimow toczył nieustanne spory. Dla Mirzijojewa sąsiedzka współpraca ma być w polityce zagranicznej absolutnym priorytetem. Jesienią kazał przywrócić zawieszone w 1992 r. loty między Taszkentem i tadżycką stolicą Duszanbe oraz kazał wycofać policjantów i wojskowych z granic z Tadżykistanem i Kirgistanem, z którymi Uzbekistan dzieli Kotlinę Fergańską. Nakazał też swoim dyplomatom i geodetom zająć się sprawą spornego odcinka granicy z Kazachstanem oraz obiecał znieść obowiązek wizowy dla sąsiadów. Sceptycy twierdzą, że Mirzijojew robi to wszystko nie w nagłym przypływie dobrosąsiedzkich uczuć, ale z wyrachowania - Uzbekistan potrzebuje ropy naftowej z kazachskich złóż na Morzu Kaspijskim, a jeszcze bardziej wody z tadżyckich i kirgiskich gór.

Spokojne rządy w Taszkencie ma zapewnić Mirzijojewowi ugoda, jaką na długo przed wyborami zawarł z przywódcami uzbeckich klanów politycznych. Nie przejmie - przynajmniej nie od razu - całej władzy Karimowa, lecz podzieli się nią z dwoma potężnymi konkurentami - wicepremierem i ministrem finansów Rustamem Azimowem oraz wszechpotężnym szefem uzbeckiej bezpieki Rustamem Inojatowem. Mirzijojew wywodzi się z klanu dżizzackiego, rządzącego Uzbekistanem w latach 1959-83. Azimow i Inajotow reprezentują klan taszkencki (Karimow - pół-Uzbek, pół-Tadżyk - uważany był za przedstawiciela klanu samarkandzkiego). Rządy triumwiratu zapewniły Uzbekistanowi spokój podczas sukcesji, a teraz zagwarantują zachowanie autorytarnego państwa, gwarantującego interesy panującej elity, która uznała, że nie warto niczego zmieniać.

Zabiegając przed wyborami o dobry wizerunek, Mirzijojew kazał uwolnić kilku więźniów politycznych, obiecał wojnę z korupcją i zapowiedział, że jego urzędnicy będą mieli obowiązek wysłuchiwać skarg obywateli. Wystarczyło to, by pojawiły się opinie, iż okrutnego chana zastąpił dobry padyszach, pod którego rządami w Uzbekistanie zapanują swobody co najmniej takie, jakimi od lat cieszą się poddani oświeconych dyktatur w Kazachstanie czy Chinach.

Wojciech Jagielski (PAP)

wjg/ akl/ mc/

Źródło:PAP
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (2)

dodaj komentarz
~Eskimos
Tytuł mi wystarczył....jakby Wałęsa pomagał napisać ten artykuł.
~Eskimos
I jeszcze ta gęba jak z serialu czterej pancerni i pies.

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki