REKLAMA

Uwaga na świadectwa z czerwonym paskiem, czyli pułapki w motywowaniu

2011-06-15 09:00
publikacja
2011-06-15 09:00
Mój przyjaciel opowiedział ostatnio historię motywowania swojego syna do uzyskania lepszych wyników w nauce. Z tej historii wynika wiele lekcji, nie tylko dla rodziców. Podobne mechanizmy występują w biznesie, gdy menedżerowie próbują pobudzićzaangażowanie i zmotywowaćswoich pracowników.

Staś kończy właśnie czwartą klasę szkoły podstawowej. Cierpi na typowy syndrom, za pomocą którego większość rodziców próbuje uzasadnić średnie wyniki w nauce swoich pociech („on jest zdolny, ale niestety leniwy”). W przypadku Stasia jest to jednak prawda – rzeczywiście JEST zdolny i JEST nieco leniwy, przynajmniej jeśli chodzi o naukę. W pierwszym semestrze uzyskał średnią na poziomie 3,8, co mocno zaniepokoiło i zbulwersowało jego ambitnych rodziców (w końcu mówimy o czwartej klasie szkoły podstawowej). Mama obiecała Stasiowi, że jeżeli na koniec roku poprawi średnią do 4,5, będzie mógł wybrać dwie dowolne gry na konsolę. Po czym dodatkowo podniosła poprzeczkę i powiedziała, że jeśli dostarczy świadectwo z czerwonym paskiem (średnia 4,75 lub wyższa), rodzice kupią mu laptopa. Rzecz jasna w głębi duszy nie wierzyła, że ten wyśrubowany pułap jest dla syna osiągalny.

Potrzebujesz więcej
firmowych porad?
Chcesz rozwiać swoje wątpliwości? Wejdź na zakładkę
Firma

Nadszedł koniec roku szkolnego i co się wydarzyło? Jak łatwo można zgadnąć, Staś „dostarczył” średnią na poziomie 4,81. Wspaniale, należy się laptop; gratulacje dla Stasia i dla jego rodziców. W tej całej historii są jednak przynajmniej dwie łyżki dziegciu.

Po pierwsze, gdy rodzice zaczęli sprawdzać, w jaki sposób Stasiowi udało się uzyskać ten wynik, okazało się, że przynajmniej w dwóch przypadkach Staś wykorzystał metodę, stosowaną przez Kota w Butach w filmie Shrek. Wielkie, błagalne oczy w rozmowach z nauczycielami; w razie potrzeby łzy; generalnie rozpaczliwe błaganie, negocjowanie ocen i szantaż emocjonalny. Po drugie, Staś w rozmowie z rodzicami nie omieszkał wspomnieć, że rodzice jego kolegi Bartka obiecali Bartkowi SKUTER jeśli tylko Bartek dwa lata pod rząd przyniesie świadectwo z czerwonym paskiem…

Ta historia jest żywym dowodem na niebezpieczeństwo tradycyjnego motywowania za pomocą kar i nagród (wszystko jedno, czy mówimy o motywacji finansowej, czy pozafinansowej). Dwaj profesorowie – Edward Deci i Richard Ryan – badają te kwestie od ponad 35 lat. Ich następcami są współcześni guru zarządzania i autorzy bestsellerów, tacy jak Dan Pink, który w swojej książce „Drive” stworzył pojęcie Motywowania 3.0.
 

 

Dan Pink, autor bestsellera „Drive” oraz pojęcia „Motywowanie 3.0”


Deci i Ryan wykazali, że o ile w krótkim okresie zewnętrzne kary i nagrody faktycznie skłaniają do wysiłku, to w długim okresie metoda kija i marchewki DRASTYCZNIE OBNIŻA WEWNĘTRZNĄ MOTYWACJĘ.

Badacze wskazują kilka zagrożeń tradycyjnego, behawioralnego motywowania:

  • Zdarza się, że kije i marchewki dewaluują zadanie – ludzie są przekonani, że pracują po to, aby uzyskać nagrodę albo uniknąć kary.
  • Zewnętrzne wzmocnienia demotywują większość spośród tych pracowników, którzy nie uzyskują wzmocnień.
  • Pracownik dążący do uzyskania nagrody lub uniknięcia kary może podejmować wszystkie możliwe (również nieetyczne) wysiłki; zaczyna „przeliczać” wysiłek na nagrodę i szuka dróg na skróty.
  • Zewnętrzne wzmocnienia wymagają szczegółowego nadzoru i kontroli – jeżeli menedżer czegoś nie zauważy, co powinno zostać nagrodzone lub ukarane, pojawia się poczucie niesprawiedliwości w zespole. Brak terminowo przyznanej nagrody bywa odbierany jako kara. W efekcie menedżerowie coraz więcej czasu muszą poświęcać na oceny i „negocjowanie wzmocnień” z pracownikami.

Czy więcej nagród (finansowych i pozafinansowych) prowadzi do większego zaangażowania pracownika? Nie. Co najwyżej wpływa na poziom jego zadowolenia lub satysfakcji, a to wcale NIE JEST POŻĄDANE z punktu widzenia organizacji. Czym się różni SATYSFAKCJA od ZAANGAŻOWANIA? Otóż satysfakcja dotyczy tego, co BYŁO, a zaangażowanie tego, co BĘDZIE. Jeżeli operujesz wyłącznie marchewkami (i czasem kijem), zamiast wzmacniać zaangażowanie pracownika, wzmacniasz jego ROSZCZENIA. W ten sposób ulegasz syndromowi „menedżera kwoki”, dla którego ważniejsze jest zadowolenie i chwilowe uniknięcie narzekań pracowników, niż pobudzenie autentycznego zaangażowania.  Kolokwialnie mówiąc, kije i marchewki pozwalają w krótkim okresie kupić energię człowieka, ale nie wyzwolą prawdziwego, wewnętrznego „ognia” do realizacji nadchodzących zadań.

Wracając do przykładu Stasia: tak samo, jak zadaniem rodzica jest pomóc odnaleźć dziecku frajdę z nauki, zadaniem dobrego menedżera NIE JEST motywować, tylko usuwać bariery stojące na drodze automotywacji. Gdy stworzymy odpowiedni klimat i otoczenie, gdy pozwolimy ludziom czerpać frajdę z roboty i umożliwimyim odnoszenie sukcesów, wówczas nasi pracownicy doskonale zmotywują się sami…


/Wymiatacze.pl

Źródło:
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (14)

dodaj komentarz
paidalogos
Rozum i miłość to dwie najważniejsze cechy dobrego rodzica. Dzisiaj trudno mówić o rozumie i o miłości.
W świecie konsumpcyjnym sami jesteśmy pożeraczami dnia dzisiejszego. Stres o pracę, wychowywanie dzieci, nauka. Każdy rodzic chwyta się swoich pomysłów i uważa się za nieomylnego, w tak trudnym procesie jakim jest kształtowanie
Rozum i miłość to dwie najważniejsze cechy dobrego rodzica. Dzisiaj trudno mówić o rozumie i o miłości.
W świecie konsumpcyjnym sami jesteśmy pożeraczami dnia dzisiejszego. Stres o pracę, wychowywanie dzieci, nauka. Każdy rodzic chwyta się swoich pomysłów i uważa się za nieomylnego, w tak trudnym procesie jakim jest kształtowanie małego człowieka.
Wynagradzasz dziecko, bo ciebie na to stać, a gdy zabraknie (mówiąc kolokwialnie) kasy, to co wtedy? Dziecko nie będzie się uczyło? Nie nagradzasz dziecka, też nie postępujesz właściwie.
Każdy chce zostać zauważony - wystarczy, że przytulisz, powiesz coś miłego, pójdziecie na lody. To jest ważne, pokazać swojemu dziecku, że kochasz go i cieszysz się razem z nim. To powinno wystarczyć.
~Motywator
Perdoły! Mój za średnią powyżej 4,5 dostał 3000 zł brakowało mu niestety do czerwonego paska za który miał obiecane 5000 zł. Ale... Zrobił 4,66 podczas gdy bez motywacji rok wcześniej z ledwością ina kocie oczy wywalczył 4.0...
~Anka
Może jeszcze za każde wyjście do szkoły dawać dziecku 100 zł. LUdzie sami z dzieci robia materialistów , szok dosłownie. Dziecko powinno się nagradzać za osiągnięci w ciągu całego roku szkolnego. poprzez wspólne wyjścia gdzieś z dzieckiem. No ale łatwiej przecież rzucić kasą na koniec roku i spokój , a świadectwem z paskiem zawsze Może jeszcze za każde wyjście do szkoły dawać dziecku 100 zł. LUdzie sami z dzieci robia materialistów , szok dosłownie. Dziecko powinno się nagradzać za osiągnięci w ciągu całego roku szkolnego. poprzez wspólne wyjścia gdzieś z dzieckiem. No ale łatwiej przecież rzucić kasą na koniec roku i spokój , a świadectwem z paskiem zawsze można się pochwalić przed znajomymi.
~JoZeWsi
Córka po raz drugi odbiera dziś świadectwo "z paskiem". Kończy piątą klasę. Jeszcze nie wie że czeka na Nią nowy telefon - nagroda za osiągnięcie i motywacja na rok przyszły. Co do "obiecanek" i podobnej "motywacji" to moim zdaniem "wymuszenie" córka miała powiedziane jasno - my (rodzice) będziemy Córka po raz drugi odbiera dziś świadectwo "z paskiem". Kończy piątą klasę. Jeszcze nie wie że czeka na Nią nowy telefon - nagroda za osiągnięcie i motywacja na rok przyszły. Co do "obiecanek" i podobnej "motywacji" to moim zdaniem "wymuszenie" córka miała powiedziane jasno - my (rodzice) będziemy tak przykładać się do swoich obowiązków, jak ty będziesz przykładała się do swoich. Dziewczyna zrozumiała że Jej obowiązkiem (podstawowym i bezdyskusyjnym) jest nauka, ta "szkolna". Prócz tego "uczy się żyć" - tu już rodzice są nauczycielami a to naprawdę trudne zadanie i sprawdzian dla nas (rodziców). Zawsze starałem się "prowadzić córkę" tak by rozumiała "dlaczego" - dlaczego powinna, po co to robi i kiedy może/powinna zaprotestować.
~TERENIA1611
no ,czyli co rodzicom nie chodzilo o lepsze oceny ,tylko na papierze ,chodzilo o zdobycie tych ocen za wiedze ,a nie za kombinatorstwo ,ale przecież wiadomo że większość tych co mają bardzo dobre oceny to kombinatorzy z moim dzieckiem połowa takich chodzi,naciągane oceny,znajome nauczycielki. Osattnio syn opowiadał że niewiele no ,czyli co rodzicom nie chodzilo o lepsze oceny ,tylko na papierze ,chodzilo o zdobycie tych ocen za wiedze ,a nie za kombinatorstwo ,ale przecież wiadomo że większość tych co mają bardzo dobre oceny to kombinatorzy z moim dzieckiem połowa takich chodzi,naciągane oceny,znajome nauczycielki. Osattnio syn opowiadał że niewiele mu brakuje do czwórki z matematyki,ale cóż nie dostanie ,bo oceny z innych przedmiotów i tak ma slabe ,ale inna sprawa kiedy uczeń który ma czwórki czy piątki z iinnych przedmiotów ,jemu sie wręcz należy ,skutek jest taki ,,,,ze przestał sie przykładać z tej matematyki ,chociaż jest dosć dobry ,bo stwierdził że jemu i tak pani nie da zdawać....
~Agnieszka
Co znaczy kombinatorzy? Wiesz, moja córka w 5 i 6 klasie podstawówki bardzo chciała mieć świadectwo z paskiem. Okupiła to ciężką pracą. Ślęczenie nad książkami do godz 22, czasem 23.Sama jej nieraz mówiłam żeby odpuściła. Nie chciała. Teraz kończy pierwszą klasę gimnazjum i tez będzie miała WYPRACOWANY a nie WYKOMBINOWANY pasek. Co znaczy kombinatorzy? Wiesz, moja córka w 5 i 6 klasie podstawówki bardzo chciała mieć świadectwo z paskiem. Okupiła to ciężką pracą. Ślęczenie nad książkami do godz 22, czasem 23.Sama jej nieraz mówiłam żeby odpuściła. Nie chciała. Teraz kończy pierwszą klasę gimnazjum i tez będzie miała WYPRACOWANY a nie WYKOMBINOWANY pasek. Z tego co napisałaś, Twój syn SAM stwierdził że Pani nie pozwoli mu zdawać-a dlaczego nie poszedł do nauczycielki i nie zapytał czy ma szansę na 4? Bo się mu nie chciało. Nie pisz więc o kombinatorstwie innych tylko dlatego, że Twojemu synowi się nie chce starać o dobre oceny. (mówię tu o staraniu a nie o żebraniu).
~magda
"czerpać frajdę z roboty" - w większości przypadków frajdę czerpie się gdy ma się satysfakcje, a ta często ma materiale oblicze. Nie rozumiem tylko jakim cudem dziecku udało się wypłakać taką średnią...to chyba bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące dla dzieci, które się starały i uczyły...ogólnie uważam, że nagradzanie motywuje...
~kokonek
a czy dorosli chodza do pracy za darmo czy cos ich motywuje ? nauka to praca i to dosc ciezka i stresujaca wiec dlaczego nie nagradzac!!
~Leonardo
Czy idąc na jakiś interesujący dla Ciebie kurs oczekujesz, że ktoś będzie Ci kupował laptopa za ukończenie? Uczysz się dla siebie nawet na najcięższych studiach. W szkole też powinieneś uczyć się dla siebie. Kwestia tego, żeby nauczyciel o rodzice potrafili zauważyć, co Cię interesuje i ułatwić Ci rozwijanie się w tym kierunku. Wtedy Czy idąc na jakiś interesujący dla Ciebie kurs oczekujesz, że ktoś będzie Ci kupował laptopa za ukończenie? Uczysz się dla siebie nawet na najcięższych studiach. W szkole też powinieneś uczyć się dla siebie. Kwestia tego, żeby nauczyciel o rodzice potrafili zauważyć, co Cię interesuje i ułatwić Ci rozwijanie się w tym kierunku. Wtedy też dużo łatwiej będzie Ci szło z przedmiotami, które nie są aż tak fascynujące dla Ciebie.
~Mądry odpowiada ~Leonardo
"interesujący dla Ciebie kurs", czyli... coś co Cię interesuje i coś na co chcesz chodzić, na czym Ci zależy. Raczej nie wiele jest dzieci, których interesuje milion niepotrzebnych w życiu rzeczy na polskim czy matematyce. Bo na co komu w życiu codziennym wzór skróconego mnożenia, lub wykuty na pamięć jakiś nudny wiersz "interesujący dla Ciebie kurs", czyli... coś co Cię interesuje i coś na co chcesz chodzić, na czym Ci zależy. Raczej nie wiele jest dzieci, których interesuje milion niepotrzebnych w życiu rzeczy na polskim czy matematyce. Bo na co komu w życiu codziennym wzór skróconego mnożenia, lub wykuty na pamięć jakiś nudny wiersz Mickiewicza, czy kogoś innego? Na co dziecku cała historia starożytnego Egiptu? Do czego użyje w życiu daty i przebiegu Rewolucji francuskiej?
Tak właściwie na co komu dobre oceny? Tak naprawdę oceny są ważne tylko pod koniec gimnazjum, aby dostać się do dobrego liceum/technikum. Całą resztę olać... Rodzicom bardzo zależy na kosmicznych średnich i paseczkach na świadectwie. Należy jakoś zmotywować dziecko do dobrych ocen, jeżeli rodzicowi zależy. Powiedzenie "Uczysz się dla siebie" nic nie da. A zwłaszcza jak uczysz się dla siebie już 206. wiersza Słowackiego, lub czytasz !!!dla siebie!!! mega nudną lekturę dłuższą od Biblii. Później jakieś książkowe stowarzyszenia gospodyń wiejskich dziwią się, że ludzie nie czytają książek. Prawda. Nie czytają. Ale czy zadał ktoś sobie pytanie dlaczego niw czytają? Wydaje mi się że nie. Nie czytają, bo zostali "zrażeni" do książek, właśnie w szkole!
Szkoła nie uczy prawie niczego przydatnego. Znasz cały układ rozrodczy wszy łonowej, a nie wiesz jak leczyć przeziębienie lub grypę...
Co z tego, że nie koniecznie zdobędzie te oceny godzinami nauki i bezsennymi nocami, tylko pójdzie, będzie prosił nauczyciela? To chyba dobrze. W życiu trzeba kombinować, żeby sobie poradzić.
Więc przeczytaj to, proszę, jeszcze raz i zadaj sobie pytanie czy należy motywować jakoś dziecko.

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki