W czwartek padł nowy rekord nominalnych cen złota wyrażonych w polskiej walucie. Po przebiciu okrągłego poziomu 10 000 złotych za uncję notowania królewskiego metalu nie zwolniły tempa.


Wczesnym południem cena złota w przeliczeniu po bieżącym kursie dolara sięgnęła 10 680 złotych za uncję, kolejny już dzień ustanawiając nowe nominalne rekordy wszech czasów. A niespełna miesiąc temu donosiliśmy o przebiciu poziomu 10 000 zł/oz.


To tzw. cena giełdowa będąca przeliczeniem notowań nowojorskich kontraktów terminowych na złoto po międzybankowym kursie USD/PLN. W praktyce inwestor chcący teraz kupić jednouncjową sztabkę inwestycyjną, bądź monetę bulionową musi liczyć się z wydatkiem nierzadko przekraczającym 11 000 złotych. Płaci bowiem także za koszty wybicia monety, jej dostawy i marży dilera.
Warto przy tym dodać, że dolarowe notowania złota, póki co, nie przebiły śródsesyjnego szczytu z końcówki września, wynoszącego 2 707,90 USD/oz. W czwartek o 12:29 najaktywniejsza seria nowojorskich kontraktów terminowych na złoto była notowana po kursie 2 702,50 dolarów za uncję trojańską. Zatem nowe szczyty złota w PLN są efektem siły dolara względem euro oraz niewielkiego osłabienia złotego w stosunku do wspólnotowej waluty.
Tylko przez ostatni miesiąc złoto zyskało do dolara ponad 4,5%, drożejąc o 13,8% przez poprzednie pół roku. Tegoroczna stopa zwrotu z „barbarzyńskiego reliktu” liczona w dolarach wynosi ponad 30%. Przypomnijmy, że w roku 2023 żółty metal podrożał o 13,2%.
Rajd notowań złota w 2024 roku jest pochodną zmiany polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych. Rezerwa Federalna zaczęła gwałtownie obniżać stopy procentowe w otoczeniu wciąż podwyższonej inflacji CPI. W efekcie za kilka lub kilkanaście miesięcy stopy w Fedzie mogą się zrównać z oficjalną inflacją, co oznaczałoby wyzerowanie realnych stóp procentowych w USA. Historycznie rzecz biorąc były to idealne warunki dla nominalnego wzrostu cen złota. I taki scenariusz jest obecnie dyskontowany przez rynek.
KK