Miesiąc po obniżeniu ratingu kredytowego USA przez drugą z trzech agencji ratingowych z tzw. wielkiej trójki, swoje obawy zaczęła zgłaszać ostatnia z nich. Jeżeli budżet federalny nie zostanie dopięty na czas, Stany Zjednoczone mogą pożegnać z najwyższą oceną wiarygodności kredytowej.


Zawieszenie działalności rządu Stanów Zjednoczonych byłoby szkodliwe dla profilu kredytowego kraju - ostrzegła na początku tygodnia agencja ratingowa Moody’s. Miesiąc wcześniej rating kredytowy mocarstwa został obniżony o jeden stopień przez Fitch. USA mierzyły się wówczas z politycznymi przepychankami wokół zwiększenia pułapu zadłużenia i niewiele brakowało, aby kraj stał się niewypłacalny.
W tej chwili Stany Zjednoczone borykają się z podobnym problemem. Kongres nie zatwierdził wciąż budżetu na rok finansowy, który rozpoczyna się 1 października i jeśli nie zrobi tego na czas, setki tysięcy pracowników federalnych mogą trafić na tymczasowy urlop bez wynagrodzenia.
Gdy graniczna data zbliża się wielkimi krokami, coraz bardziej realnym zagrożeniem staje tzw. government shutdown, który sparaliżuje amerykańską administrację i doprowadzi do wstrzymania pracy w wielu rządowych agencjach. Wydłuży się załatwianie spraw urzędowych, a gwarancja dostępności będzie obejmować tylko podstawowe usługi publiczne. Inspekcje organów dbających o środowisko czy kontrolujących jakość żywności i wody pitnej zostaną wstrzymane. Mogą wystąpić opóźnienia na lotniskach i kolei.
Konsekwencjami może być również obniżenie oceny wiarygodności kredytowej USA przez agencję Moody’s. Jej analityk William Foster powiedział w rozmowie z agencją Reutera, że ewentualne zawieszenie działalności przez instytucje publiczne USA byłoby kolejnym dowodem na to, jak polaryzacja polityczna w Waszyngtonie osłabia politykę fiskalną władz kraju. Wszystko to w czasach rosnącej presji na dostępność długu publicznego USA, na co wpływają wyższe stopy procentowe - zwrócił uwagę finansista Moody’s.
– Agencja Moody’s, która jako ostatnia utrzymuje rating na najwyższym możliwym poziomie, ostrzegła już, że government shutdown byłby dowodem na instytucjonalną nieefektywność i niestabilność polityki fiskalnej. Przypomnijmy, że zbliżone argumenty były przywoływane przez agencję Fitch, która w sierpniu zredukowała ocenę wiarygodności kredytowej USA z maksymalnego pułapu o jeden stopień – komentował Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Demokraci winią Republikanów, a Republikanie Bidena
- Prowadzenie polityki fiskalnej jest w USA mniej zdecydowane niż w wielu innych krajach z ratingiem Aaa, a kolejne wstrzymanie działalności byłoby następnym dowodem tej słabości – podano w oświadczeniu Moody’s.
Kto ponosi winę za zaistniałą sytuację? Zdaniem Lael Brainard, głównej doradczyni ekonomicznej prezydenta Bidena, polityczni oponenci Demokratów. Według jej słów komentarz Moody’s uwypuklił ryzyko wynikające z manewrów Kongresu, który kontrolują Republikanie.
- Dzisiejsze oświadczenie Moody's podkreśla, że bojkot ze strony Partii Republikańskiej byłoby lekkomyślny, stworzyłoby całkowicie niepotrzebne ryzyko dla naszej gospodarki i doprowadziłoby do zakłóceń dla społeczności i rodzin w całym kraju – skomentowała Brainard.
Republikanie odbijają piłeczkę i zrzucają winę na rozrzutność aktualnej administracji. Niektórzy politycy należący do partii dążą do dużych cięć wydatków, m.in. poprzez ograniczenie pomocy dla Ukrainy. We wtorek 26 września ustawodawcy senaccy opracowali dwustronny projekt ustawy, która kupiłaby czas na zatwierdzenie budżetu do 17 listopada. Tymczasowe finansowanie zawierałoby m.in. 6 mld dol. na reagowanie na klęski żywiołowe w kraju oraz 6 mld dol. wsparcia dla Ukrainy. Porozumienie czeka na akceptację Kongresu.
To będzie koniec pewnej epoki
Ewentualna utrata przez rząd Stanów Zjednoczonych najwyższego ratingu kredytowego we wszystkich trzech głównych agencjach sygnalizowałaby koniec pewnej epoki. Byłby to symboliczny kres finansowej hegemonii Waszyngtonu - rzecz trudno wyobrażalna jeszcze kilkanaście lat temu. Ale chyba mało kto jest tym faktem zdziwiony. Wystarczy spojrzeć, jaka słaba (by nie rzec: żadna) była reakcja rynku na sierpniową decyzję agencji Fitch w porównaniu z rynkowym załamaniem z sierpnia 2011, gdy analogiczną decyzję podjęła agencja Standard&Poor’s (obecnie S&P).
Stany Zjednoczone od wielu lat żyją ponad stan finansując się tanim kredytem, który zawdzięczają hegemonii dolara jako globalnej waluty rezerwowej i rozliczeniowej. Finanse Białego Domu są w opłakanym stanie, a po roku 2020 tempo ich deterioracji jeszcze przyspieszyło. Wujek Sam potrzebował tylko kilka tygodni, aby w czerwcu i lipcu zwiększyć dług publiczny o ponad bilion dolarów. Rząd federalny nie potrafi kontrolować swoich wydatków, zwiększając je w dwucyfrowym tempie. Równocześnie musi wydawać coraz większe kwoty na obsługę monstrualnego długu publicznego w otoczeniu wyższych stóp procentowych. A na dodatek maleją wpływy podatkowe pomimo faktu, że recesja (jeszcze?) się nawet nie zaczęła.
Według najnowszych prognoz Biura Budżetowego Kongresu relacja długu publicznego do PKB w ciągu następnych 30 lat niemal się podwoi i sięgnie 181%. Tak się stanie, jeśli politycy się nie ogarną i nie ograniczą rozpasanych wydatków państwa. Zapaści fiskalnej wciąż można uniknąć, ale postępująca polaryzacja sceny politycznej za Atlantykiem może ten proces storpedować. I o tym ryzyku przypominają teraz analitycy Moody’s.